Polska jest na 58 miejscu Indeksu Wolności Prasy publikowanym co roku przez Reporterów bez Granic. Nie jest źle. Miejsce 58 dzielimy z będącym chińskim protektoratem Hong-Kongiem, szarpaną konfliktami rasowymi Fiji i (nie wiedzieć czemu) Rumunią. Właśnie na stronie Reporterów trwa 24 godzinny protest przeciwko cenzurze internetu.
Ostatni dotyczący Polski raport Reporterów bez Granic opublikowano kilka dni temu. Obiekcje wywołał wyrok Trybunału Konstytucyjnego, w którym za normę demokratycznego państwa uznano karę więzienia dla dziennikarzy którzy dopuścili się zniesławienia (art. 212 KK). Trójka sędziów (Marek Safjan, Ewa Łętowska i Mirosław Wyrzykowski) zachowała się przyzwoicie, i zgłosiła votum separatum: zwrócili uwagę na fakt, że za znieważenie imienia w świetle obowiązujących przepisów może być uznana także informacja... prawdziwa.
Innymi słowy: Polska jest krajem, w którym za napisanie prawdy można iść do mamra. I bardzo dobrze. Niech publicyści uważają, co piszą.
Jak Polska wypada w Indeksie Wolności Prasy na tle sąsiadów? To też pouczające: Czesi są na miejscu 5, Słowacy 8, Niemcy 23, Ukraina 105, Rosja 147, i w końcu Białoruś - bliska dna (bo na samym dnie swoją flagę dumnie wbiła Korea Północna) pozycja 151.
W proteście Reporterów bez Granic przeciwko cenzurze internetu należy zaprotestować właśnie dlatego, że ostatnie polityczne trendy wcale naszej - obiektywnie rzecz biorąc nie najgorszej - pozycji nie poprawiają. Może daleko nam do 13 krajów znajdujących się na czarnej liście (Arabia Saudyjska, Białoruś, Birma, Chiny, Egipy, Iran, Korea Północna, Kuba, Syria, Tunezja, Turkmenistan, Uzbekistan, Wietnam) ale w końcu nic nie jest dane wiecznie.
Internet jest medium otwartym, demokratycznym, przekraczającym granice. Jeśli w niektórych krajach ogranicza się wolność internetu, to ogranicza się w ten sposób także naszą wolność. Wolność wyrażającą się choćby w możliwości napisania emaila do mieszkańca Chin - i uzyskania szczerej odpowiedzi.
Inne tematy w dziale Polityka