Jacek Murański to kontrowersyjna postać o mrocznej historii. fot. MMAPLtv/YouTube.com
Jacek Murański to kontrowersyjna postać o mrocznej historii. fot. MMAPLtv/YouTube.com
Sławomir Jastrzębowski Sławomir Jastrzębowski
4625
BLOG

Murański, czyli ciszej o trzech spod Żabki

Sławomir Jastrzębowski Sławomir Jastrzębowski Społeczeństwo Obserwuj notkę 15

Radziłem Jackowi Murańskiemu, żeby lepiej o tym nie opowiadać, bo z tego mogą być nowe kłopoty. Nie usłuchał. Raczej niezwykłe przygody przedsiębiorcy, aktora i mocno „rozgrzanego” zawodnika MMA z polskim wymiarem sprawiedliwości opisałem w tym miejscu. Stety, bądź niestety przygód jest więcej…  

Jacek Murański opowiedział publicznie o trzech kolesiach, którzy napadli go we Wrocławiu koło sklepu „Żabka” i według niego próbowali go porwać dla pewnego szalonego reżysera. Ów reżyser z wytatuowaną twarzą wyświetla na You Tube swoje szalone historie na zmianę o Murańskim i o obcych, którzy przybędą na Ziemię już właściwie teraz, aby zrobić tu straszną rozpierduchę, ale nie będę się tu nim zajmować, ponieważ na szaleńcach tak za dobrze się nie znam.

Usiłowanie porwania we Wrocławiu skończyło się połamaniem tkanki kostnej napastników i ucieczką jednego z nich z finalną wpadką pod samochód. Czemu odradzałem Murańskiemu opowiadanie o tej historii? Bo wcześniej poznałem dokumenty z historii, w której bronił swojej menedżerki przed 130 kg strongmenem. Duży misiek zastraszał personel pubu, niszczył wyposażenie i koniecznie chciał się bić z właścicielem, czyli Murańskim. Marzenie strongmena ziściło się, ale nie w sposób, którego oczekiwał. Otóż misiek otrzymał oklep, a za obronę kobiety i lokalu Murański otrzymał… wyrok więzienia w zawieszeniu. To ciekawe, gdyż wielgaśny, pijany napastnik został uznany winnym grożenia kobiecie słowami: „rozpierd…ę ci łeb”, przez sąd wojskowy, gdyż okazało się, że był zawodowym żołnierzem. Jak to więc możliwe, że sąd uznaje winę strongmena, a potem inny sąd skazuje obrońcę kobiety i obrońcę swojego mienia? Jeśli są Państwo ciekawi tej historii, to szczegóły poniżej. A Murańskiemu odradzałem opowiadanie historii o „trzech spod Żabki”, bo w Polsce ludzi, którzy się bronią są skazywani na więzienie. Trochę w sumie dziwne, ale może trzeba się przyzwyczaić? Do rzeczy.

Dawno, dawno temu w roku 2006 Murański był właścicielem klubu muzyczno-rozrywkowego w Wałczu „Pub Bankowy”. Przychodzili tam różni ludzie, niektórzy, żeby się pobawić, potańczyć, napić, a inni po haracz. 24 lutego 2006 roku przyszedł tam strongman Andrzej Ś. Chłopisko wielkie, ważące 130 kg, w trójboju siłowym odnotowujące wyniki 750 kg, z czego 230 kg wyciskał z klatki piersiowej. Chłopisko popiło, a jakże, następnie zniszczyło żaluzję, a jeszcze następnie podeszło do menedżerki i zażądało, żeby natychmiast zjawił się właściciel pubu, bo jak nie to on menedżerce „rozpier..li łeb” – co już sygnalizowaliśmy. W sumie nieuprzejmie. Chłopisko miało raczej sprecyzowane plany dotyczące spotkania z Murańskim, które według świadków artykułowało następująco: „Nauczę go krav magi!”. Jeśli ktoś nie wie, to nadmienię, że krav maga to skuteczny system walki będący kombinacją technik z różnych dyscyplin. W Wałczu nie było tajemnicą, że Murański krav magę ćwiczy. Więc pan Jacek przyjechał do swojego pubu o 3 w nocy. Według sądu wojskowego misiek chorąży (był akurat bez munduru) dążył do fizycznego starcia z Murańskim. Efektem spotkania był złamany nos stromgmana, dwa sińce okularowe, zwichnięte nadgarstki i stres tak wielki, że musiał korzystać z opieki jakichś psychologów. Chyba mu się Murański śnił.

Dobra, teraz będzie ciekawe, bo będzie o polskim wymiarze sprawiedliwości. Sąd wojskowy uznał winę chorążego Ś., ale umorzył warunkowo sprawę, bo że nie był wcześniej karany, bo że pierwszy raz mu się przydarzyło, i że chociaż pijany mówił, że „rozpierd..li łeb” kobiecie, to podobno wcale nie chciał, tylko tak sobie opowiadał.

A teraz będzie jeszcze ciekawsze. Jacka Murańskiego oskarżono o pobicie dwa razy większego od niego pijanego, agresywnego strongmana, który chciał z nim konfrontacji (zeznał to w procesie cywilnym, w ktrórym chciał potem od Murańskiego pieniędzy). Serio. Zresztą można powiedzieć, że prokuratura w Wałczu oskarżała go taśmowo. W akcie oskarżenia czytamy, że pobitych było razem ze strongmanem czterech gości, przy czym trzech w styczniu 2006, a Andrzej Ś. też w Pubie Bankowym, ale w lutym. Czemu te sprawy połączono? Wiadomo, że Jacek Murański zeznał, że trzej panowie przyszli do pubu w celach haraczowych, jeden z nich miał pistolet gazowy, którym miał straszyć, a jakże, sygnalizując, że potrzebne są pieniądze, drugi uderzył Murańskiego butelką w głowę. Trzech na jednego w tym przypadku okazało się przymało i wszyscy trzej wylądowali w szpitalu z takimi średnimi obrażeniami, przykra sprawa.

5 listopada 2008 roku sędzia Agata Marszałek z sądu w Wałczu uznała Murańskiego winnym pobić taśmowych i skazała na wyrok w zawieszeniu. W tym czasie Murański siedział w areszcie pod zarzutem innego pobicia też w tym samym pubie, jak twierdzi – został w tę sprawę wrobiony przez ludzi, którzy nie chcieli wydać mu kupionej przez niego nieruchomości, ale wkrótce będą proponować jego żonie zmianę swoich zeznań, jeśli żona Murańskiego przekaże im 2,5 mln zł. Wtedy Murański miałby wyjść na wolność. Na wolność mógłby wyjść tylko wtedy, gdyby w korupcyjną propozycję byli zamieszani prokuratorzy i sędziowie. Ale to chyba niemożliwe, prawda? Prawda? Prawda? Psychologicznie wygląda więc to wtedy tak: Murański siedzi w areszcie i nie wiadomo, jak długo będzie siedział. Dostaje w innej sprawie, opisanej powyżej, wyrok w zawieszeniu, który może być odwieszony. Czeka na akt oskarżenia, który może się skończyć odsiadką plus odsiadka za odwieszony wyrok, czy w tej sytuacji nie warto zapłacić 2,5 mln zł za powrót do noramalnego życia? A kto i jak będzie się tymi pieniędzmi dzielić? To już inna sprawa i nie dla sądu w Wałczu…

Murański razem ze swoimi prawnikami walczy o swoje dobre imię, o ponowne zajęcie się przez niezależne (nie te z Wałcza) sądy jego sprawami, sprawami, w których ewidentnie czuje się pokrzywdzonym, a nie sprawcą. Czy mu się uda? Zobaczymy. Chyba, że teraz prokuratura oskarży go o pobicie tych trzech spod Żabki…


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo