Ja wiem Ja wiem
619
BLOG

Wesela po nowemu. Nie odpuszczajmy rodziny.

Ja wiem Ja wiem Obyczaje Obserwuj temat Obserwuj notkę 68

W związku z restrykcjami odnośnie zgromadzeń nawet rodzinnych, niszczona jest tradycyjna rodzina. Przez zmuszanie do dystansu społecznego, maskarady i spowiadania się urzędnikom, kogo zaprosiliśmy, ja osobiście bym w takich warunkach nienormalnego wesela nie organizował. Za okupacji i rozbiorów Polacy słynęli z pomysłowości w przeciwdziałaniu wynaradawiania, stąd możliwe były powroty Polski na mapy i kontynuowanie niezapomnianych tradycji.

Globalna rewolucja dąży do likwidacji dużych rodzin, bliskich więzi, by dzieci szybko stawały się bezbronne i zdane na łaskę korporacji i systemów totalitarnych. Niezależny młody człowiek, mający oparcie w rodzinie, może wybrzydzać w ofertach pracy i płacy, a także niezgadzać się na upokażające naginanie karku wobec poprawności politycznej lub innych ideologii niewolniczych. Miesiąc bez pensji nie będzie dla niego tragedią, ale nowocześnie uformowani "niezależni" od rodziców, z kredytem i mieszkaniem na utrzymaniu, młodzi naiwni i na poziomie (kosztownego życia), będą musieli zrobić wszystko, by każdy miesiąc zamknął się planowanym bilansem finansowym. Stąd coraz więcej osób w pracy sprzedaje coś innym, co by sami nie kupili, czyli wciskają kit obcym za pieniądze zarobione na prowizjo z oszustwa. Media nawet się już nie kryją, że zareklamują wszystko i pomogą w sprzedaży, byle kasa się u nich zgadzała, stąd taki pęd w sprzedawaniu covida... zabójczego, rosnącego, podstępnego, a nawet bezobjawowego.

Podzielę się pomysłem, jak wmiarę normalnie zachować tradycję rodzinną, jaką jest ślub i wesele, w tych chorych i restrykcyjnych czasach.

Uroczystość zaślubin można zorganizować na świeżym powietrzu, by nie zakuwać gości w kagańce. Oczywiście ślub tylko cywilny dla najbliższych. Jak kapłani znowu uwierzą, że święcenia mają moc i chronią przed złem, a nie jak obecnie przyznają, że są tylko symbolem i zgadzają się z rządową wersją, że nawet rozprzestrzeniają demoniczne wirusy, wtedy można będzie i w kościele już bez masek odbyć uroczystość. Teraz tylko, by móc legalnie być mężem i żoną, i w gronie rodziców, rodzeństwa i świadków w domowych warunkach uczcić tłusto i procentowo zalążek nowej rodziny. Nająć kogoś do kuchni, by się nie przemęczać i małe domowe wesele zależnie od metrażu w gronie 20-50 osób zrobić mniejszym kosztem i po staropolsku, bez urzędników za świadków. Rodzina jednak to często grubo ponad setka, więc przy zamkniętych granicach lub niepewnej swobodzie podróży i maseczkowego terroru nawet w samolotach, młodzi mogą udać się w miesiącu miodowym w tournee po całej Polsce, by poweselić się z każdym z dalszej rodziny. Tak indywidualne potraktowanie nawet najdalszych niedoszłych gości, za to w roli gospodarzy, zapewne będzie jeszcze bardziej integracyjnym i niezapomnianym przeżyciem na nowej drodze życia, a że nie będzie dane każdemu zobaczyć się z każdym? Przecież to młodzi są najważniejsi i wystarczy, że oni zagoszczą w domach i pamięci rodziny i przyjaciół.


Szumowinom wszelkiej maści mówimy nie!

Ja wiem
O mnie Ja wiem

Piszę tylko, co wiem lub się domyślam. Więcej można przeczytać w książce "Wielki Bum... cyk, cyk - dialogi Geda" zainspirowanej obecnycnymi wydarzeniami na świecie. https://drive.google.com/file/d/1ohAGz8iWa0_i1NfWcQSBxobp2fLbOy8H/view?usp=sharing

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości