Na naszych oczach coraz to bardziej i bardziej rozwija się wirtualna rzeczywistość, następują wielkie kroki w dziedzinie bioinżynierii. Na dobrą sprawę człowiek już samodzielnie zaczyna tworzyć nowe byty, czasoprzestrzenie, uniwersa.
Pojawiają się tu dylematy co począć, gdy taka wirtualna rzeczywistość stanie się idealnym odwzorowaniem tej obecnie panującej? Uznać ją za równoprawną do naszej, używać jako swego rodzaju ,, elektroniczne rodzeństwo’’?
Czy tamci e - obywatele obdarzeni świadomością własnego istnienia, uczuciami, marzeniami, planami na życie etc. to wciąż tylko mocno zaawansowana, ale jednak symulacja, czy już pełnoprawnie rozumiane życie, godne tego naszego, tyle że istniejące w innej formie, formule, stanie.
Czy można ich używać jako królików doświadczalnych, i np. testując rozmaite pseudo symulacje ,, elektrohistorii’’, czyli nauki mogącej przez to powstać, i na bazie podesłanych danych o przeszłości tworzyć na tych e- cywilizacja testy dawnych wydarzeń, rozważać różne gdybania, warianty wydarzeń w praktyce na zasadzie ,, co by było gdyby’’? Czy to wtedy będzie tylko mocno rozwinięty brudnopis na doświadczenia, czy też wirtualna zbrodnia?
I czy my, jako ,, twórcy światów’’ mamy prawo dyrygować innym istnieniem, choćby ono było stworzone przez nas sztucznie zarówno w ,,wirtualu’’, jak i na kanwie czysto biologicznej, materialnej? A może mamy być dla nich starszym rodzeństwem, dojrzalszym przyjacielem? I jeżeli gdzieś istnieje Bóg, to tego właśnie od nas wymaga?
Interesuję się rozmaitą tematyką, jestem zafascynowany światem, jego bogactwem i różnorodnością
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie