Efekty specjalne to rzecz kontrowersyjna w kinematografii – część ludzi uważa je za wodotryski mające zatuszować, zretuszować i odciągnąć uwagę widzów od niedostatków filmu w dziedzinie aktorstwa, scenariusza, dialogów czyli sedna produkcji. Inni zaś twierdzą, że to ważny element obrazu, ubarwiający go, wzbogacający, nadający kolorytu i otoczki, dodatkowej, spektakularnej atmosfery.
Myślę, że prawda jak to zwykle bywa leży pośrodku. Do dziś efekty z ,,Terminatora 2’’ robią na mnie ogromne wrażenie, pomimo tego że dzieło to liczy już sobie parę ładnych latek. Bez tych wodotrysków ,,T2’’ moim zdaniem bardzo by zubożał, pozbawiono by go esencji, smaku. W tym filmie są one znamienitą i wyszukaną przyprawą, wzbogacającą smak głównego dania.
Głośny ,,Avatar’’ Jamesa Camerona to właściwie nie produkcja, a jeden wielki zbiór efektów specjalnych. Zdania na jego temat są podzielone, i to mocno. Ja sądzę, że on nie błyszczy fabułą, ale przedstawiony tam świat ma w sobie coś magicznego, nieziemskiego, co pozwala się odebrać od rzeczywistości. I tak ja go odbierałem – po trochu jako demonstratora współczesnych możliwości kinematografii, po części za odskocznię od otoczenia w barwne i wielorakie uniwersum.
Podsumowując, efekty specjalne nie są złe, pod warunkiem że ma się pomysł, koncepcję, zarys i szkic ich użycia i wykonania. To jak wspomniałem wcześniej przyprawy, wzbogacające danie główne. Trzeba tylko uważać, by nie przesadzić, lub źle dobrać proporcje.
Interesuję się rozmaitą tematyką, jestem zafascynowany światem, jego bogactwem i różnorodnością
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura
