Według danych z ok. 80 proc. protokołów PSL wygrał wybory do sejmików w województwach świętokrzyskim, warmińsko-mazurskim, podlaskim, wielkopolskim, kujawsko-pomorskim, lubelskim, łódzkim, mazowieckim i opolskim! Rezultaty te mogą się zmienić tylko dlatego, że nie spłynęły jeszcze protokoły z powiatowych i miejskich komisji wyborczych.
Czy będziemy mieli do czynienia z cudem nad urną? Jeśli wyniki cząstkowe z komisji wyborczych się potwierdzą, to wybory wygrało... Polskie Stronnictwo Ludowe.
Według danych z 80 proc. protokołów PSL zwyciężyło w aż 10 województwach, PiS i PO - tylko w trzech.
Największe poparcie PSL zdobył w Świętokrzyskiem (50 proc.), na Warmii i Mazurach (41 proc.), na Podlasiu (35 proc.) i w Wielkopolsce (31 proc.). Wyniki te są skrajnie odmienne od rezultatów badań exit polls, realizowanych przez Ipsos zaraz po głosowaniu.
Skąd tak zaskakujące wyniki?
Pomijając kwestie związane z awarią i nieszczelnością informatycznego systemu PKW, chciałbym przedstawić swoje własne spostrzeżenia z wyborów i opowiedzieć jak to odbywało się na "pierwszej linii frontu"...
Byłem mężem zaufania w jednej z gminnych (na wsi) komisji na terenie powiatu łukowskiego w województwie lubelskim.
Frekwencja wyniosła tam 81%. Działacze PSL przez cały dzień dowozili wyborców przed lokal busami. Wielu głosujących wchodziło do lokalu z karteczką lub w towarzystwie.
Następnym krytycznym momentem okazało się wysypanie kart z urny. Rzuciła się wtedy na nie cała komisja, a jeden mąż zaufania nie jest w stanie upilnować w tym momencie niczego.
Tematem nr 1 jest tutaj pierwsza strona karty do powiatów i sejmików.
Do sejmików i powiatów było około 30% nieważnych głosów. Prawie wszystkie miały "X" na pierwszej stronie karty (PSL) i na którejś z następnych.
Chciałbym dodać, że jakimś dziwnym trafem prawie połowa komisji to członkowie i zwolennicy PSL.