Jerzy Korytko Jerzy Korytko
1238
BLOG

Smoleńska gra Tuska

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 Postępowanie Donalda Tuska w owych tragicznych, następnych po katastrofie smoleńskiej dniach – wydaje się być absolutnie niezrozumiałe. Z jakiego powodu tak postąpił? Dlaczego upadł na kolana przed Putinem? Przyjął bez słowa sprzeciwu wszystkie, nawet najbardziej niedorzeczne i zupełnie oderwane od rzeczywistości – warunki? Bo jak inaczej nazwać uznanie lotu naszego Tupolewa za cywilny? Gdy WŁAŚCICIELEM samolotu było państwo polskie? Nie można, moim zdaniem, tłumaczyć tego zachowania jakąś „wiedzą tajemną”, nakazującą Tuskowi tak reagować, by uniknąć jakiegoś poważniejszego konfliktu z Rosją. Konfliktu, który musiał by mieć miejsce gdybyśmy zarzucili Rosjanom sprawstwo zamachu na polską delegację. Konflikt – konfliktem – można sobie wyobrazić różne jego warianty (niekoniecznie zaraz wojnę….) ale jedno jest pewne - Tusk nigdy by nie dostał przyzwolenia od społeczeństwa na takie załatwienie sprawy. Bo w Smoleńsku nie zginął brat, ojciec Tuska czy ktokolwiek inny – ale jego główny adwersarz polityczny i całe praktycznie dowództwo naszej armii. Nie miał prawa tak postąpić. Ponadto – można było robić wszystko, ale czy potrzebne, niezbędne do tego były owe „uściski z Putinem”?

Zaiste, to tajemnicza, niezrozumiała sprawa. Zanim przejdę do zarysowania potencjalnej, możliwej (wg mnie) podstawy owego zachowania – wskażmy na pewne, poprzedzające katastrofę – okoliczności. Bardzo ważne okoliczności.

W późnych godzinach wieczornych dnia poprzedzającego katastrofę jedna z wojskowych służb wywiadowczych podała komunikat opublikowany przez media (o godz. 22.30) następującej treści:

„9 kwietnia 2010 r. o godz. 22:00 Dyżurna Służba Operacji Sił Zbrojnych RP przekazała do Centrum Operacji Powietrznych w Warszawie informacje o zagrożeniu atakiem terrorystycznym jednego z samolotów Unii Europejskiej.”

To ewenement. Takie komunikaty nigdy nie są publikowane. Ale tym razem taką informację upubliczniono. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że zrobiła to służba podległa odlatującym do Smoleńska generałom. I – pośrednio – Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Świadczy to tym, że nasze służby nie działają tak źle. Również o tym, że było to zrobione na wypadek, gdyby z naszym samolotem w rosyjskiej przestrzeni powietrznej coś złego się stało. Coś złego się stało – a my byliśmy przez długi czas ślepi i głusi. Tak nami manipulowano. Do czasu.

Ale ten meldunek wywiadowczy ma jeszcze inne znaczenie dla sprawy. Wykazuje bowiem, że o możliwej tragedii nasze władze wiedziały jeszcze PRZED faktem. Wiedziały – i nic nie robiły. Być może nie do końca dowierzano w prawdziwość meldunku. Być może. Być może spodziewano się jakichś „kłopotów” dotyczących tego lotu. Nie musiało to jednak być takie złe…. Jakieś nieduże kłopoty…. Prowadzące do  kolejnej kompromitacji obozu przeciwnika…  Jedno jest PEWNE. Nasi władcy WIEDZIELI, że może się „coś” wydarzyć. Istnieją relacje, które wskazują na dziwne zachowanie Tuska, Komorowskiego i innych bliskich współpracowników -  w noc poprzedzającą tragedię. Ich późniejsze relacje na ten temat były sprzeczne, jak gdyby coś chciano ukryć…

Czy fakt, że najważniejsze osoby w państwie mogły wiedzieć o jakiejś pułapce w Smoleńsku czekającej na naszego Tupolewa – ma jakieś istotne znaczenie? Oczywiście – i to ogromne.

Przede wszystkim – dał im czas na opracowanie pewnych scenariuszy zachowań – stosownie do rozwoju wydarzeń. Proszę zwrócić uwagę – już kilkanaście minut po katastrofie dla min. Sikorskiego wszystko było jasne. Wsie pagibli. A źródło tej wiedzy? …..? Ten SMS – nie był ciut za wcześnie?

No dobrze, ktoś powie – ale dlaczego ich strategia poszła w tym kierunku? Dlaczego tak się podłożyli Rosjanom? Dlaczego?

Jest jedno dobre wytłumaczenie. Oto okazuje się, że pęka mit „nowego otwarcia” stosunków z Rosją. Cała polityka zagraniczna Tuska leży w gruzach. I to z jakiego powodu? Jakiegoś „Kaczora”? Czy trzeba się aż tak nim przejmować? Zaprzepaszczać rezultaty „nowego otwarcia” stosunków z Rosją? W jednej chwili tracić wszystko? A ponadto – jeżeli Rosjanie się na to odważą – to i tak im nigdy nic nie udowodnimy. A nikt się za nami nie wstawi, odkąd postawiliśmy na nową „przyjaźń polsko-rosyjską”. Proszę wspomnieć na te afronty jakie przed tym wydarzeniem spotkały Tuska i Sikorskiego ze strony USA. Nawet o odstąpieniu od „tarczy” poinformowano nas 17 września, pani Hilary Clinton nie znajdowała czasu dla przybywającego z wizytą (zaplanowaną, potwierdzoną!) min. Sikorskiego itd. Rachunek strat i zysków, zdaniem Tuska, nakazywał udawać, że o niczym nie wiedział…. Tym bardziej, że począwszy od września 2009r. rozpoczął z Rosjanami pewną grę – grę prowadzona w kierunku osłabienia obozu politycznego Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Elementem tej gry było m. innymi rozdzielenie polskich delegacji do Katynia. Tusk i „jego drużyna”  zagrali z Rosjanami… Fuszerzy kontra zawodowcy…To musiało mieć takie konsekwencje…  I jak się powiedziało w tej grze „A” …. to poprowadziło to nieuchronnie do tego, że  trzeba było uznać lot Tupolewa za cywilny…ściskać się z Putinem przed całym światem…. bo taka była cena wystawiona przez kagebistów za dalszą wspólną grę - grę, od której nie było już odwrotu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości