Jerzy Korytko Jerzy Korytko
827
BLOG

Rosyjski plan wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej.

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Rozmaitości Obserwuj notkę 4

        Od pierwszych chwil po katastrofie smoleńskiej mieliśmy do czynienia z szeregiem zdumiewających zdarzeń. Z jednej strony – cyniczne zachowanie Rosjan łamiących ostentacyjnie wszelkie międzynarodowe standardy postępowania w takich wypadkach – z drugiej zaś – niebywałą miękkość polskiej strony, akceptującej wszystko bez mrugnięcia oka. Wskażę tu choćby na fakt niedopuszczenia przez pierwsze trzy dni po katastrofie naszych przedstawicieli do udziału w śledztwie (mówił o tym w Sejmie 27 września b.r. prok. Seremet!!!!). A co zrobił nasz rząd? Protestował? Nie, oczywiście, że nie. Wychwalał idealną współpracę…

Wszystko to, co nastąpiło później odbyło się wg takiego oto scenariusza: oficjalne postępowanie wyjaśniania przyczyn katastrofy zakończono niebywale szybko, kwitując je jakimiś bredniami. Nam żadnych istotnych dowodów w sprawie nie przekazano. Ale od miesięcy pojawiają się przecieki, które ową oficjalną wersję dezawuują. Seryjnie. Ostatnio mieliśmy wrzutkę - zdjęcia, niezwykle drastyczne zdjęcia, dodajmy. Teraz mamy informację o wykryciu śladów trotylu na elementach wraku  Tupolewa. Tutaj jedna uwaga – dlaczego teraz, w tych ostatnich miesiącach, podjęto decyzję o dokonaniu badania wraku pod względem pirotechnicznym? Przecież komisja Millera dysponowała jakimiś badaniami, które nic nie wykryły. Jakie nowe okoliczności się pojawiły, że wymusiły one te ponowne badania? Musi być coś, o czym prokuratura nie mówi, gdyż to co oficjalnie podaje jako powód, nie wyjaśnia niczego… Rzekomo nowo powołani biegli mieli to zawnioskować. Ale ci biegli zostali powołani ponad rok temu…. Prokuratura ukrywa faktyczny powód sprawdzania udziału osób trzecich jako możliwej przyczyny zaistnienia katastrofy smoleńskiej. Od początku prokuratura twierdziła, że nic nie wskazuje na taki wariant, nie zamykała go ostatecznie, ale miano do niego powrócić, jak się pojawią jakieś nowe okoliczności…. Coś się więc musiało pojawić… Może coś zdradziły owe drastyczne zdjęcia?

Jedno jest pewne. Za publikacją owych zdjęć stoją, bez wątpliwości, rosyjskie służby specjalne. Bowiem nikt inny nie mógł tych fotek dokonać. Z za szyby samochodu na miejscu katastrofy, w bezpośredniej bliskości wraku samolotu, w prosektorium -  stołu ze zwłokami naszego Prezydenta. Tak, nikt inny – bo tylko najbardziej uprzywilejowani funkcjonariusze FR mieli tam dostęp….

Całość tego ukazuje już dziś zarys rosyjskiego planu ostatecznego wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej. A w zasadzie – ostatecznego zagmatwania całej sprawy. To, że wyjdzie ostatecznie na jaw, iż na pokładzie Tupolewa miał miejsce wybuch – to sprawa raczej tygodni niż miesięcy. Ujawnienie tego – to właśnie cel rosyjskich wrzutek. Wiedzą oni bowiem doskonale, że  wcześniej czy później, nawet bez ich udziału – sprawa i tak wyjdzie na jaw. Dowodów jest nadto. Pewnie dawno można by to już uczynić (przynajmniej obalić wersję raportu MAK) gdyby nie niezrozumiałe zachowanie naszej strony, ukrywającej najistotniejsze posiadane dowody.

Reasumując – Rosjanie w ujawnieniu faktu, że na pokładzie Tupolewa miał miejsce wybuch – upatrują  szansę na zdjęcie z siebie odpowiedzialności za katastrofę. Bowiem Tupolew wystartował w Warszawie, nie miał międzylądowania, a do lotniska w Smoleńsku nie doleciał… Jeśli miał miejsce wybuch jakiegoś ładunku wybuchowego – to kto go podłożył? Rosjanie będą twierdzić, że to nie oni… A w sumie obojętnym jest, kto to dokonał. Byle udowodnić, że miało to miejsce w Warszawie. Nie wiem czy będzie to możliwe do wykrycia. Mam na myśli to, że ładunek wybuchowy leciał z pasażerami od startu do tragicznego finału…. Czy też może był zewnętrznego pochodzenia… czytaj  rosyjskiego … Ale ta pierwsza wersja, o wiele bardziej prawdopodobna tak na 99%.. powoduje to, że odpowiedzialność za wybuch spada na naszą stronę. Gdyż  osłona kontrwywiadowcza samolotu przed jego startem spoczywała ewidentnie na naszych służbach. Widzicie teraz Państwo, do czego zmierza rosyjska gra? Czy ujawnienie faktu wybuchu na pokładzie Tupolewa cokolwiek wyjaśni? Obawiam się, że niczego. To dopiero zagmatwa całą sprawę…

Rząd Donalda Tuska znalazł się w potrzasku. Rosjanie odrzucili milcząco proponowaną im (ewidentnie tak było od pierwszych minut po katastrofie) taką wersję przyczyn katastrofy, która ograniczała się do stwierdzenia „błędu pilotów w trudnych warunkach meteorologicznych”. Wyraźnie zmierzają do ujawnienia wybuchu, jako przyczyny katastrofy Tupolewa. To jest nie do zaakceptowania dla Tuska. Gdyż to pogrąża go ostatecznie. Ujawnia kłamstwa, matactwa. Zbrodnicze zaniechania. Ze zbrodniczymi działaniami w tle. Gdyż bombę podłożono u nas, obojętne kto to zrobił, ale u nas…. Trudno dziś powiedzieć, w jakim kierunku pójdzie kiedyś śledztwo. Prokuratura ukrywa większość istotnych zeznań, dowodów w sprawie…  Trudno wnioskować, co tam jest ukryte. Ale jedno jest jasne jak na dłoni – Donald Tusk ściskając się z Putinem 10 kwietnia, w Smoleńsku, nad zwłokami Prezydenta - zdradził Polskę. I musi za to odpowiedzieć. Bez względu na to, czy sprawcy podłożenia ładunku wybuchowego zostaną ostatecznie wykryci.

P.S. Przyznam nieskromnie, ze taki rozwój wypadków przewidziałem juz w styczniu 2011r. - napisałem w jednej z notek ..."iż Rosjanie w dogodnym dla siebie momencie pozwolą odkryć naszej stronie, że na pokładzie Tupolewa miał miejsce wybuch, gdyż to ich uwalnia od odpowiedzialności"...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Rozmaitości