Jerzy Korytko Jerzy Korytko
562
BLOG

Smoleńskie śledztwo prowadzi Al-Kaida.

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Rozmaitości Obserwuj notkę 2

 Nie, to nie jest jakiś ponury żart. Katastrofa smoleńska jest dla nas wszystkich (dla mnie również) sprawą zbyt poważną, by sprowadzać ją do wymiaru humorystycznego. Ale tak, niestety, zachowując proporcje, sprawa ta wygląda.

Bo proszę zważyć na związane z tym okoliczności. Katastrofa wydarzyła się na terytorium Federacji Rosyjskiej. W bezpośredniej bliskości  wojskowego lotniska. Wokół którego, w oczekiwaniu na przylot naszego Tupolewa, zgromadzono setki funkcjonariuszy OMONu i innych rosyjskich służb policyjno-wojskowych. Czy mogli się tam znaleźć jacyś np. czeczeńscy  terroryści? Albo z Al-Kaidy rodem? Nie, na pewno nie.

Tak więc, gdy rozpoczynano śledztwo, które przecież od początku jako jedną z wersji (oficjalne stanowisko NPW, aktualne w dodatku, przynajmniej formalnie - do dziś) przyjmowało ingerencję osób trzecich jako przyczynę katastrofy – musiała tu powstawać wewnętrzna sprzeczność.

Jak można było  godzić się z takim stanem rzeczy, że jedynym aktywnym podmiotem smoleńskiego śledztwa są Rosjanie!  Bo tak było do tej pory i jest nadal!

Załóżmy, póki co hipotetycznie, a w świetle wszystkich niezależnych ustaleń jest to więcej niż prawdopodobne, że to jednak zamach był przyczyną katastrofy Tupolewa. Automatycznie największe podejrzenie pada na tych, którzy mieli największą możliwość jego dokonania – czytaj: Rosjan. I co? Kto bada wszystko? My czy Rosjanie?

Odpowiedź jest oczywista. To w rękach Rosjan znajdują się wszystkie kluczowe dowody. Wrak samolotu, jego „czarna skrzynka”, nie mamy ponadto żadnej dokumentacji z pierwszych trzech dni po katastrofie!

Jak to mogło się wydarzyć? Mówił o tym Prok. Gen RP Andrzej Seremet w Sejmie -  Rosjanie zablokowali naszym przedstawicielom dostęp do czynności śledczych aż do dnia 13-go kwietnia! Czyli przez pierwsze trzy dni „nas tam nie było” – jak to określił Seremet. Teraz, po blisko 3 latach od katastrofy! Lepiej że się chociaż teraz do tego przyznali….

A w tym czasie Rosjanie dokonali całkowitej dekompozycji miejsca katastrofy! Można powiedzieć, że celowo zatarli wszystkie istotne ślady! Wycinali drzewa, przenosili części wraku samolotu, zabrali zwłoki ofiar a nawet spychaczami niwelowali teren! Z czynności tych nigdy nie zdali żadnej relacji. Do dziś.

Czy w tej sytuacji można tolerować fakt, iż to Rosjanie decydują o przebiegu smoleńskiego śledztwa? Weźmy ostatnią sytuację pod mikroskop naszej wnikliwości – polscy specjaliści pobrali próbki wraku samolotu do analizy. Ale najpierw Rosjanie je przejęli. Trzymali tyle, ile uważali za stosowne. Co z nimi w tym czasie robiono – nie wiadomo. Przekazują nam je, podobno, teraz. Jaką mamy pewność, że te próbki nie poddano jakimś „zabiegom” w międzyczasie? Albo sprawa związana z kopiowaniem zapisów „czarnej skrzynki” Tupolewa. Dokonywano tego czterokrotnie. Każda kopia różniła się od poprzedniej. A kopia finalna jest różna od tej, którą Rosjanie upublicznili w raporcie MAK i uważają za jedynie ważną. Czy to nie mówi wszystkiego o jakości rosyjskiej pomocy w śledztwie?

 Odpowiedź nasuwa się sama. To kompromitacja naszych władz. Które nie tylko nie protestują, nie wzywają na pomoc międzynarodową społeczność – ale wychwalają „WSPÓŁPRACĘ” z Rosjanami? Tylko jaką współpracę? Przy zacieraniu śladów?

Oceńmy teraz, czy tytuł notki nie jest twierdzeniem prawdziwym. Czy nie opisuje on prawidłowo stanu smoleńskiego śledztwa. U nas, w Polsce, po naszym 11 września nasz rząd zgodził się by to Al Kaida prowadziła śledztwo…..

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości