>>> znaj proportium mocium panie<<<
Przyznam, że dyskusje o homoseksualistach, transwestytach i innych dewiantach seksualnych (tak, dewiantach – to chyba jest oczywiste dla każdego?) nie interesują mnie zupełnie. Ale gdy przeczytałem iż istnieje (podobno całkiem poważny) zamiar wyboru na wicemarszałka naszego Sejmu kogoś z tej „półki” to nie zdzierżyłem… I stąd moja notka.
Zdaniem wielu komentatorów życia publicznego taką mamy demokrację, jakie w niej poszanowanie dla mniejszości. Jest w tym dużo prawdy. Tak, takie stwierdzenie jest prawdziwe. Istotą demokracji musi być tolerancja. Dla odmiennych poglądów przede wszystkim. Poglądów wszelakiej maści – światopoglądowych, religijnych, obyczajowych. Ostatnio (mam na myśli ostatnie dziesięciolecia) tolerancją obejmuje się także ludzi o odmiennych orientacjach seksualnych.
Zastanówmy się przez chwilę, jak rozumie się dziś słowo „tolerancja”. I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Tolerancja – to bowiem przestrzeń, jaką społeczna większość pozostawia dla mniejszości. Jeżeli ta przestrzeń jest odpowiednia – mamy do czynienia z prawdziwą tolerancją. Dziś w różnych krajach, w różnych religiach – sprawa przyzwolenia na zachowania homoseksualne i transwestytyzm – bardzo różnie wygląda.
W ciągu ostatnich dziesięcioleci homoseksualiści wyszli z cienia. W wielu krajach, przede wszystkim Zachodniej Europy, uzyskali wielkie postępy na drodze do akceptacji. Żeby wspomnieć tylko o słynnych, niemieckich Love parade .Ale ostatnio dochodzi do sytuacji przedziwnych. Także w naszym kraju. Oto homoseksualiści przyznają sobie prawo do samodzielnego określenia przestrzeni jaka im się, ich zdaniem, należy. Lobby homoseksualne demoluje w mediach każdego, kto ośmiela się zwracać uwagę na to – że w demokracji to większość ustala prawa dla mniejszości. Nie odwrotnie. To większość ma prawo oceniać – co jest normą a co dewiacją. I to od niej zależy – ile przestrzeni dla tej dewiacji się należy. O ile w ogóle się należy. Bo tutaj żadnego automatyzmu być nie może. Zero tolerancji dla zachowań anarchistycznych czy terroryzmu - tutaj w świecie jest pełna zgoda. Czyli -„znaj proportium, mociumpanie”. Ktoś powie –ale większość może się mylić. Tak, to prawda. Większość wszakże zrodziła np. hitleryzm. A stało się to w kraju o ponad tysiącletniej historii przecież. Oazie kultury i sztuki. Tylko że hitleryzm był także dewiacją. I otaczający Niemcy świat wymusił jego kapitulację.
Ciągle do pomocy mamy jeszcze coś innego. Naukę, historię – a przede wszystkim – tradycję. Jeżeli mówimy, że demokratyczna Europa została zbudowana na chrześcijańskich podwalinach, to samo to w sobie mówi nam dostatecznie dużo – co jest normą a co dewiacją. I nie trzeba znać na pamięć Pisma Świętego, żeby o tym wiedzieć.
Dlatego tym dążeniom u nas – by z tolerancji wychodząc przeobrazić nasz system państwowy w karykaturę demokracji, w której to mniejszości wyznaczają prawa dla wszystkich a przy okazji dla samych siebie – należy powiedzieć - STOP.
Najwyższa pora to zrozumieć, byśmy za chwilę nie stali się pośmiewiskiem dla całego świata. Zdaję sobie sprawę z "łopatologiczności" moich wywodów. Ale dzisiaj poziom wiedzy większości naszych współobywateli na ten temat, rozumienie tych spraw - jest zerowe.
Inne tematy w dziale Rozmaitości