Jerzy Korytko Jerzy Korytko
959
BLOG

Tusk: nie oddam Polski bez walki.

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Rozmaitości Obserwuj notkę 15

 Od niedawna, dosłownie od kilku dni, w naszej polityce pojawił się nowy wątek – rozważana jest możliwość nowej koalicji.  Koalicji Platformy Obywatelskiej z SLD. Debatę publiczną na ten temat zainicjowały przede wszystkim wypowiedzi Donalda Tuska. Jeden z ostatnich wywiadów (w Polityce) zatytułowany został nawet Jestem trochę socjaldemokratą”. W środku też było ciekawie. Oto dwa udostępnione fragmenty:

O koalicji:

Kiedy pojawiają się sugestie, że ktoś może odejść z Platformy, z PSL rzadziej, pojawia się problem: to jak zbudujecie większość? I wtedy naturalne staje się pytanie o SLD, bo Palikot ustawił się jakby poza granicą racjonalnej polityki, na marginesie. PiS, wiadomo, nie muszę niczego tu komentować. Na horyzoncie zostaje tak naprawdę tylko SLD, jako ten domniemany, potencjalny partner. Uważam, że PO i PSL do 2015 r. będą wciąż dysponować niedużą większością i nie będzie potrzebny żaden polityczny manewr.

 

 

O sytuacji po wyborach 2015 roku:

Rzeczywiście, wśród partii opozycyjnych SLD pod szefostwem Millera wydaje się, przy wszystkich garbach, partią umiarkowaną i obliczalną. Czasami ta zła twarz Sojuszu wyłazi z jakąś nadspodziewaną mocą, jak było przy uchwale upamiętniającej Grzegorza Przemyka, ale widać było, że Miller stara się z tej niezręczności jakoś wyplątać. Ale czy koalicja z Sojuszem to jest mój cel, czy taka jest moja intencja? Nie.

Premier dodaje jednak: "Nie mogę wykluczać żadnego scenariusza w 2015 r."

 

Nasuwa się pytanie  - dlaczego właśnie teraz, jeszcze przed wewnętrznymi wyborami w PO, w połowie kadencji Sejmu – Tusk wysyła wyraźny sygnał, że liczy się ze zmianą koalicjanta? Przecież nie ma potrzeby rozważać i analizować zbędnych, aktualnie nie wchodzących w rachubę, wariantów możliwych układanek w obozie władzy. Czy są ku temu jakieś racjonalne przesłanki?

Bez względu na motywy wypowiedzi Tuska ich znaczenie można interpretować na kilka sposobów. Po pierwsze – może wysyłanie tego typu sygnałów miało uświadomić działaczom PSL że ich głosy nie są dla PO tak całkowicie niezbędne, by ugrupowanie to mogło nadal sprawować władzę. Partia zastępcza już czeka. Ale jaki interes miałby Tusk, by akurat teraz dyscyplinować koalicjanta? Wydaje mi się, że istnieje scenariusz rozwoju wydarzeń politycznych w naszym kraju, który rzuca światło na sens i cel tych wypowiedzi.

To, co może rozbić (nieuchronnie, moim zdaniem) koalicję PO-PSL to sprawa katastrofy smoleńskiej, rozwoju prowadzonego w tym względzie śledztwa.   Ujawnienie prawdziwych jej przyczyn musi spowodować wstrząs dla naszej sceny politycznej. Myślę, że dla Donalda Tuska i jego najbliższego otoczenia jest jasne, że na PSL w tej sytuacji nie może liczyć. W żadnym wypadku. To chyba oczywiste. Jeżeli nawet nie cały klub parlamentarny PSL wyłamał by się ze wspólnego z PO frontu – to zapewne taka ilość posłów, która spowodowała by upadek koalicji rządzącej.  Taki scenariusz łatwo przewidzieć. Jeszcze jedna sprawa - w takiej sytuacji Tusk musiał by się obawiać rozłamu w PO. Część posłów, kojarzona z Jarosławem Gowinem mogła by również wypowiedzieć posłuszeństwo. Jeżeli zapytacie Państwo – cóż takiego śledztwo smoleńskie przyniesie, że może zagrozić obozowi władzy wspomnę tylko na jedną sprawę – prokuratura już dawno zapowiedziała na koniec czerwca opublikowanie wyników badania pobranych próbek wraku samolotu na obecność występowania w nich materiałów wybuchowych.

Może okazać się, że były jednak eksplozje…

Może okazać się, że ładunki podłożono w Warszawie…(lokalizacja epicentrum wybuchu może to wyjaśniać)….

Może zaistnieć potrzeba wysunięcia bardzo poważnych zarzutów osobom, które tuszowały sprawę, mataczyły cały czas…

 

Czy w takiej sytuacji Tusk mógłby liczyć na PSL? Na pewno nie. Natomiast Leszek Miller nawet dziś w jednej ze stacji telewizyjnych stwierdził, że rozumie deklaracje Premiera Tuska. Dostrzega, że obecnie scenę polityczną różni sprawa katastrofy, mamy partie postępu, tak to określił – i paranoiczno-spiskowe. Czy można mieć wątpliwości, jaki sygnał wysyła Miller do Tuska? Jakiś czas temu Aleksander Kwaśniewski mówił, że jak PiS dojdzie do władzy, to Donald Tusk znajdzie się w więzieniu. „Czwarta Rzeczpospolita” w wydaniu PiS to dla Donalda Tuska i jego najbliższych pracowników śmiertelne wręcz zagrożenie. Wczoraj pytano w TV Włodzimierza Cimoszewicza, jak rozumie słowa Tuska, że nie odda władzy bez walki ( tak bowiem Tusk w tym wywiadzie stwierdził). Cimoszewicz wyraził nadzieję, że Tusk nie miał na myśli żadnych nie-demokratycznych metod. Ale sądząc po jego minie – tak całkiem pewien tego najwyraźniej nie był. Wspomniał również o ewentualnych szansach Tuska na otrzymanie jakiegoś ważnego stanowiska w UE. Ocenił je na niewielkie (podobnego zdania jest także np. Miller), gdyż najważniejsze posady w UE zarezerwowane są dla przedstawicieli 12-ki. Dlaczego Tusk użył tak ostrego sformułowania? Myślę, że w mediach zauważył "zwijanie parasola ochronnego" dla rządu, swojej osoby. Zarzucano mu powszechnie jakieś wycofanie, bierność, apatię... To rozpaczliwa próba walki o poparcie dotychczasowych sojuszników... przede wszystkim tych z Czerskiej i TVN.....

Reasumując – przygotowując grunt pod wymianę koalicjanta Tusk i jego najbliższe zaplecze polityczne nie wychodzi „przed orkiestrę”. Tylko szykuje się na zupełnie prawdopodobny rozwój wydarzeń.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Rozmaitości