Wakacyjna pora i nadzwyczaj „letnia” pogoda nie zachęcają do śledzenia niuansów naszej bieżącej polityki. Nie wszyscy „z zapartym tchem” śledzimy np. przebieg wewnętrznej kampanii wyborczej (a raczej jej szyderczej karykatury) w PO. To dla tych niezorientowanych ta notka.
W ostatnich dniach-tygodniach z rosnącym zaciekawieniem obserwowałem zachowanie Jarosława Gowina. Wcześniej pojawiały się głosy, że ta cała checa z jego kandydowaniem może być zwykłą „ustawką” obliczoną na przechwycenie chociaż części uwagi mediów i w ten sposób ukrywanie spraw naprawdę dla PO bolesnych jak np. dziura budżetowa i konieczność majstrowania w finansach publicznych.
Lecz postępowanie Gowina poddaje w wątpliwość takie interpretacje. Gowin naprawdę stara się. Argumentuje. Przedstawia elementy czy też nawet zarys jakiegoś politycznego programu. Wykazuje zaniechania i niespełnianie obietnic składanych przez Tuska, ba – nawet obnaża jego kłamstwa. Objeżdża kraj rozmawiając na niezliczonych spotkaniach z wyborcami – członkami Platformy Obywatelskiej. Opublikował również znany list otwarty zachęcający Tuska do udziału z nim w przedwyborczej debacie. I ciągle mu wypomina unikanie tej debaty. Rozmiary krytyki poczynań Tuska dokonywane przez Gowina budzą powszechne zdumienie. Trudno je ot, tak - bagatelizować. Jak wówczas, gdy są formułowane przez opozycję. To ważny element tej rywalizacji.
Na tle zdecydowanych działań Gowina Tusk wypada całkowicie pasywnie. Praktycznie nie istnieje w tej kampanii. Ostatnio jednak również opublikował list do członków PO. I ten list właśnie skłonił mnie do napisania tej notki.
Cóż w nim istotnego? Otóż to – zawiera w sobie cały pomysł Tuska na utrzymanie władzy. Myślicie Państwo – wreszcie jakieś dobre pomysły na państwo, gospodarkę? Nic takiego. A tylko to, co zawsze. Straszenie. W tym wypadku – Gowinem. Gowinem – który wg Tuska to….”przepis na małą i ideologiczną partię, a drogą PO było zawsze budowanie szerokiej i silnej formacji”. Gowinem, za sprawą którego marginalizacja Platformy jest nieuchronna. Itd., itp.
Czyli straszenie. Tak samo, jak straszy PiS-em w rywalizacji zewnętrznej. Ze straszenia przeciwnikiem (jakimkolwiek) Tusk uczynił swoistą religię. PO nas będzie potop. Kres wszystkiego. Kompletna zagłada. Tak sugeruje Tusk. I dotychczas to funkcjonowało….
Platforma, jaką kroi Tusk, to typowa partia władzy. Zero ideologii. Zero jakiegokolwiek spójnego programu - gospodarczego, społecznego. Zero pomysłu na Polskę. To dryfowanie od problemu do problemu. Łatanie dziur w przeciekającej łajbie, nieuchronnie tonącej. Jego Platforma to bezkształtny twór połykający wszystkich i wszystko. W którym, wg Tuska, mogą znaleźć się np. i zwolennicy aborcji i jej przeciwnicy. Konserwatyści i lewicowcy. Wszyscy, byle dużo. Bo Tuskowi dziś wszelkie „programy” szkodzą. Z nich trzeba się rozliczać, z nie wykonania – tłumaczyć. Bez osłonek wychodzi na jaw też arogancja Tuska. Zachowuje się tak, jak gdyby to on i PO stanowili jedność. Coś jak niegdysiejsze>>>> Mówisz Partia - myślisz Lenin. Mówisz PO - myślisz Tusk... Tylko jego poglądy się liczą, tylko jego widzenie przyszłości PO ma znaczenie. Reszta jest nicością, jest zbędna.
Naprawdę zdumiewa fakt, że ktoś taki jak Tusk jest premierem naszego rządu. Że ciągle ma poparcie – choćby ze strony swojej formacji politycznej. Bo poparcie społeczne dla jego ekipy osiągnęło rekordowo niski poziom. Ale działacze i członkowie PO (choć ci drudzy już nie tak 100%-wo) ciągle pokładają w nim wiarę.
W tej sytuacji z sympatią znajduję zachowanie Gowina. Jego Platforma to wyraziste, opowiadające się za konkretnymi wartościami, ugrupowanie polityczne. Odwołujące się do pierwotnego, założycielskiego programu. I choć to program nie z mojej bajki – życzę mu sukcesu.
Inne tematy w dziale Rozmaitości