Jerzy Korytko Jerzy Korytko
3951
BLOG

Katastrofa smoleńska - podważona wiarygodność zapisów FMS.

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Rozmaitości Obserwuj notkę 297

 Sprawa smoleńskiego śledztwa znalazła się, w widoczny sposób, w martwym punkcie. Gołym okiem widać, ze nasza NPW symuluje zaledwie jakieś prace w tym zakresie. Łatwo przewidzieć jaki finał będą miały badania próbek na okoliczność występowania substancji wybuchowych pobranych z wraku Tupolewa. Niczego podejrzanego nie znajdą, to z góry przesądzone… Chodzi bowiem o to żeby nie znaleźć – ale żeby szukać… Tak bez końca szukać…

Ale nie o tym chcę pisać dziś. Pojawiła się niezwykle interesująca notka.  Link.    Rewelacyjne ustalenia. Oto upadają ostatnie, wydawały by się, wiarygodne dane dotyczące katastrofy – zapisy FMS i TAWS Tupolewa. Za sprawą interpretacji zawartych w nich danych deklinacji magnetycznej miejsca  zdarzenia katastrofy. Okazało się bowiem, że w różnych miejscach w raporcie Komisji Millera różnie to ujęto. I w jednym przypadku (dla miejsca okolic ul. Kutuzowa w Smoleńsku) wykazana wartość deklinacji magnetycznej mogła być poprawna jedynie dla 2004 roku. Na pewno nie dla roku 2010. Różnica jest zbyt znaczna, około 3 jednostek – a dozwolona, prawdopodobna do przyjęcia – mogła wynieść zaledwie 0,3. Autor notki i grono komentujących wyprowadzają z tego wniosek, że zapisy FMS zostały przez Rosjan sfałszowane.

Jest to równie odkrywcze dziś, jak konstatacja niejakiego Jourdaina, który po latach odkrył, że mówi prozą…

Oczywiście, należy fakt wykrycia sprzeczności w raporcie Millera przekazać prokuraturze. Trzeba to nagłaśniać. Ale trzeba zrozumieć wreszcie jedno: dalsza analiza rosyjskich fałszywek to droga donikąd. Proszę w tej sprawie spojrzeć na rzecz jedną –w dwóch miejscach raportu Millera/Mak podaje się różne wartości dla bardzo pobliskiego rejonu katastrofy: jedną poprawną (przynajmniej w granicach błędu) a drugą ewidentnie fałszywą. Nasuwa się pytanie – czy Rosjanie to totalni idioci? Nie potrafili tej różnicy dostrzec przed faktem upublicznienia tych danych? Śmiechu warte. Otóż, drodzy detektywi, z tymi „puzzlami” (wszystkimi) od początku jest właśnie tak. Jedno ma przeczyć drugiemu. W tej sprawie nie ma dwóch elementów, które pasowały by wzajemnie do siebie. Z innej notki wniosek - utrata takiej części skrzydła (1/3 długości) nigdy nie doprowadziła by do "półbeczki")...

Niczego na podstawie tego nie da się złożyć. Począwszy od czasu katastrofy – 8:56  - aż do dziś… Spektrometry wykrywają TNT a badania laboratoryjne „lekarstwa”. Tworzona jest zasłona, swoista magma – w której tonie wszelka logika.

Co w takim razie? Jakieś kłopoty z wnioskowaniem?

Trzeba odrzucić wszystko co pochodzi od Rosjan, albo nawet przeszło przez ich ręce – i rozpocząć śledztwo od zera. Tym bardziej tak należy postąpić, ponieważ Rosjanie swoim postępowaniem w dniach 10-13 kwietnia, zacierając ślady katastrofy, dekomponując (być może rzekome) jej miejsce, w sytuacji, gdy w oficjalnym śledztwie nie uczestniczyli jeszcze nasi przedstawiciele -  dali ku temu oczywiste podstawy.Nasza prokuratura wojskowa prowadząc zaś śledztwo  w oparciu o takie, pochodzące wyłącznie od Rosjan dane - naraża się na zarzut kolaboracji. Świadomego działania na szkodę Rzeczypospolitej.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (297)

Inne tematy w dziale Rozmaitości