Osobiście nie znam Pani Profesor Pawłowicz. I choć jej poglądy uważam za egzotyczne, to jednak – przyznaję – budzi ona moją sympatię. Swoim urokiem, żywiołowością, specyficznym kolorytem. Ona polskiej polityce dodaje barwy. Wątpię jednak by centrowi wyborcy podzielali moją opinię w tej sprawie. I dlatego z rozbawieniem śledzę kolejne pisowskie zapowiedzi o ofensywie ku centrum.
Od jakiegoś czasu media donoszą, że na jesieni PiS będzie chciał zawalczyć o elektorat centrowy. Te – po raz kolejny już – zapowiadane, nadludzkie wysiłki, przypominają, znane nam z historii, zapewnienia liderów PZPR o odnowie, reformie, wreszcie walce z błędami i wypaczeniami. Znów nic z tego nie wyjdzie. Czemu tak uważam?
Otóż kiedyś, gdy notowania PiS na chwilę zbliżyły się do rezultatów PO, uspokajałem niektórych zaniepokojonych blogowiczów. Tłumaczyłem im, że przecież są jeszcze Kaczyński i Macierewicz, więc prędzej lub później, ci dwaj panowie wymyślą coś, co w notowaniach ich partii zaskutkuje istotnym tąpnięciem. O zjawisku tym pisałem tutaj: (http://jflibicki.salon24.pl/412391,spokojnie-jest-jeszcze-kaczynski-z-macierewiczem).
Teraz mego ówczesnego posta muszę w istotny sposób uzupełnić. Oprócz Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza jest w PiSie jeszcze ktoś. Ktoś, kto rachuby choćby Przemysława Wiplera czy Adama Hofmana o marszu do centrum obróci w senne marzenie. Tą osobą jest profesor Krystyna Pawłowicz.
Osobiście nie znam Pani Profesor Pawłowicz. I choć jej poglądy uważam za egzotyczne, to jednak – przyznaję – budzi ona moją sympatię. Swoim urokiem, żywiołowością, specyficznym kolorytem. Ona polskiej polityce dodaje barwy. Wątpię jednak by centrowi wyborcy podzielali moją opinię w tej sprawie. I dlatego z rozbawieniem śledzę kolejne pisowskie zapowiedzi o ofensywie ku centrum.