fot. P. Beym
fot. P. Beym
Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki
454
BLOG

Papież Franciszek jest totalitarystą? Część II. Czyli jak powrócić do rzeczywistości?

Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Ja wiem, że uwarunkowane historycznie, że Kościół pomógł Polakom przetrwać dziejowe burze, ale gdy wczoraj wstaję rano i czytam o tym, że Krajowa Administracja Skarbowa posiada kapelanów, całkiem dobrymi pensjami, niektórymi nawet na poziomy parlamentarzysty, to budzi się we mnie odruch, że to po prostu sprawie zwyczajnie szkodzi. Żadnym oficjalnym stanowiskiem z pensja wiary w sercach pracowników urzędów skarbowych nie obudzimy.

Na początek jedna uwaga. To, że od kilku dni zajmuje się Kościołem, nie oznacza zjadłam wszystkie rozumy. Chciałbym, aby te moje refleksje zostały po prostu potraktowane jako spostrzeżenia zwykłego, zaangażowanego katolika. Katolika, który w swoich spostrzeżeniach i opinia też może się pomylić. Może uogólniać. Dzisiejszy tekst będzie krótszy.. A w zasadzie może nie. Krócej będę niż wczoraj pisał ja, ale długi będzie cytat z księdza Józefa Ratzingera, sprzed ponad 50 lat.

Zacznę znów od anegdoty. Od czasu do czasu wyjeżdżam do kamedułów, żeby przez kilka dni pożyć naprawdę zakonnym życiem. W czasie jednej z takich wizyt, rozmawiałem z przeorem wspólnoty. Jak to się stało, że ojciec tu trafił? - zapytałem go. Wie pan – odpowiedział. Chciałem tu trafić już po maturze, ale ówczesny przeor powiedział mi – idź do świata, skończyć jakąś szkołę, wybierz sobie zawód taki, który – jeśli kiedyś będziesz chciał z nami żyć – będzie może przydatny. Posłuchałem tej rady i skończyłem trzyletnie studia pielęgniarskie, bo uznałem, że pielęgniarz się w klasztorze przyda. Po trzech latach wróciłem jestem tu do dziś.

Jest to dla mnie bardzo pouczająca historia. Bo pokazuje, że ten ówczesny przełożony dzisiejszego przeora wiedział, że na życie zakonne przyjdzie czas, ale najpierw niech kandydat zdobędzie jakieś doświadczenie życiowe, niech pozna trochę świeckiego świata, niech zdobędzie jakąś wiedzę, i wtedy – dojrzalsze o to doświadczenie – zostanie pustelnikiem.

Oczywiście. Nie można uogólniać. Znam bardzo wielu księży, którzy poszli do seminarium duchownego zaraz po maturze i są dziś wspaniałymi duszpasterzami. Znam też takich biskupów, choćby arcybiskupa Grzegorza Rysia, który wstąpił do seminarium mając lat 18. Nie ukrywam jednak, że łatwiej łapię kontakt z tymi, którzy nim zostali kapłanami skończyli jakieś studia, poznali trochę światła. Mają po prostu, kapłańskiego ducha, ale nie sklerykalizowaną mentalność. Mają normalną mentalność świecką. Jeśli mam dzisiaj wskazać jakiś środek, w jaki sposób walczyć o to aby księża w Polsce i nie byli oderwani od rzeczywistości, to jest to moim zdaniem jeden z tych środków. Po prostu uważam, że dziewiętnastolatek może łatwiej i da się u formować duchowo, ale często też łatwiej przejmie bardzo wiele negatywnych, korporacyjnych odruchów klerykalnych.

Kwestia druga. Pytanie o życie duchowe kapłanów. Znam wielu świeckich, katolików którzy codziennie czytając pismo święte, odmawiają różaniec, są na mszy świętej, mają kierowników duchowych. Zapytałem kiedyś jednego zaangażowanego księdza czy macie w dekanacie kierownika duchowego? Czy jak macie jakiś duchowy problem, bo przecież też jesteście ludźmi, to macie dokąd pójść? Odpowiedź: proszę pana, kto by miał na to czas, ja uczę w szkole, a poza tym teraz walczymy z remontem na plebanii.

Ja wiem, że z obowiązku każdy z tych księży ma brewiarz, ale tu nie chodzi o obowiązek. Tu chodzi o własny rozwój duchowy. Jakim przykładem modlitwy jestem dla tych, których mam do Pana Boga pociągać? Jakie książki czytam, które mógłbym zaoferować moim parafianom? Czy potrafię jedynie pomstować na to że młode pary żyją bez ślubu, czy też potrafię bez agresji, spokojnie i życzliwie wyłożyć doktrynę Kościoła w tej sprawie, bo ją znam i stale z nią obcuje, a nie nauczyłem się na pamięć formułki 30 lat temu w seminarium i dziś po prostu powtarzam że to niedobrze? To jest moim zdaniem drugi środek zaradczy.

I kwestia trzecia. To nieszczęsne zrośnięcie z Kościoła z państwem. Ja wiem, że uwarunkowane historycznie, że Kościół pomógł Polakom przetrwać dziejowe burze, ale gdy wczoraj wstaję rano i czytam o tym, że Krajowa Administracja Skarbowa posiada kapelanów, całkiem dobrymi pensjami, niektórymi nawet na poziomy parlamentarzysty, to budzi się we mnie odruch, że to po prostu sprawie zwyczajnie szkodzi. Żadnym oficjalnym stanowiskiem z pensja wiary w sercach pracowników urzędów skarbowych nie obudzimy.

Znam różnych kapelanów Na przykład mundurowych, I oczywiście nie sposób ani im ani ich wiernym zajrzeć w serce, ale czasem mam wrażenie, że to te służby mundurowe zmieniają styl życia kapłanów a nie na odwrót. Jeśli ktoś w Administracji Skarbowej chce mieć opiekę duszpasterską to niech po prostu poprosił oto najbliższego proboszcza albo znajdzie wykształconego księdza, a najlepiej jakby to był ktoś, kto dziś jest kapłanem, a kiedyś w tej administracji pracował, to po prostu, w ramach posługi, się nimi duchowo zajmie. Tylko czy od razu muszą być etaty i pensje, które w odbiorze społecznym robią więcej szkody niż pożytku?

Wreszcie do zrośnięcia z państwem powoduje także szkodliwy polonocentryzm. Zanik świadomości powszechności Kościoła. Receptą na to są po prostu studia zagraniczne i tyle. To moje doświadczenie – one bardzo wpływają na poczucie powszechności Kościoła wśród kapłanów studentów.

Na koniec dwa cytaty. Oba bardzo nie polskie i myślę, że oba dla standardowego, polskiego, parafialnego księdza mogące być nieco obcymi. Pierwszy niedawno zmarłego generała salwatorianów, księdza Andrzeja Urbańskiego: "Moja ojczyzna jest nie tylko tutaj w Polsce, ale moją ojczyzną jest cały świat” I dalej ksiądz Urbański mówi: " Dlatego cieszę się z wyboru papieża Franciszka. Jego opcja dla ubogich, którą tak podkreśla i będzie dalej podkreślał, jest najbardziej istotna aktualnie w Kościele. Bo przyszliśmy służyć przede wszystkim tym, którzy nas potrzebują: ubogim, maluczkim tego świata”.

I na koniec, bardzo długi, proroczy cytat z księdza Józefa Retingera. Myślę, że jeśli go naprawdę przemyślimy i przyjmiemy go za swój, nie będziemy mieli kłopotów choćby z tym, jak dobrze przeprowadzić konferencję prasową o przypadkach pedofilii w polskim Kościele:

„Przyszłość Kościoła może wyrosnąć i wyrośnie z tych, których korzenie są głębokie i którzy żyją z czystej pełni swojej wiary. Nie wyrośnie z tych, którzy dostosowują się jedynie do mijającej chwili ani z tych, którzy tylko krytykują innych i zakładają, że sami są nieomylnymi prętami mierniczymi; nie wyrośnie z tych, którzy podejmują łatwiejszą drogę, którzy unikają pasji wiary, twierdząc, że wszystko co stawia im wymagania, co ich uraża i zmusza ich do poświęcenia siebie jest nieprawdziwe i nieaktualne, despotyczne i legalistyczne.

Ujmując to bardziej pozytywnie: przyszłość Kościoła, po raz kolejny, jak zawsze, zostanie ukształtowana przez świętych, to znaczy przez ludzi, których umysły nie zatrzymują się na hasłach dnia, ale dociekają głębiej, którzy widzą więcej niż widzą inni, ponieważ ich życie obejmuje szerszą rzeczywistość.

Bezinteresowność, która czyni ludzi wolnymi, osiąga się jedynie poprzez cierpliwość małych codziennych aktów samozaparcia. Przez tę codzienną pasję, która sama objawia człowiekowi w ilu wymiarach jest on niewolnikiem własnego ego, przez tę codzienną pasję i tylko poprzez nią oczy człowieka powoli się otwierają. Widzi tylko na tyle, na ile przeżył i przecierpiał.

Jeśli dzisiaj prawie nie jesteśmy już w stanie uświadomić sobie Boga, to dlatego, że tak łatwo przychodzi nam uciec od samych siebie, od głębi naszego jestestwa za pomocą narkotyku takiej czy innej przyjemności. W ten sposób nasza własna głębia wewnętrzna pozostaje dla nas zamknięta. Jeśli prawdą jest, że człowiek widzi tylko sercem, to jakże jesteśmy ślepi!

Jaki to wszystko ma wpływ na problem, który rozpatrujemy? Oznacza to, że chełpliwe i głośne twierdzenia tych, którzy wieszczą Kościół bez Boga i bez wiary to wszystko pusta paplanina. Nie potrzeba nam Kościoła, który celebruje kult działania w modlitwach politycznych. To jest zupełnie zbędne. Dlatego też on sam siebie zniszczy.

To co pozostanie, to Kościół Jezusa Chrystusa, Kościół, który wierzy w Boga, który stał się człowiekiem i obiecuje nam życie po śmierci. Ksiądz, który nie jest nikim więcej, niż pracownikiem socjalnym może być zastąpiony przez psychoterapeutę i innych specjalistów; ale ksiądz, który nie jest specjalistą, który nie stoi [z boku], obserwując grę, udzielając oficjalnych rad, ale w imię Boga stawia się do dyspozycji człowieka, który towarzyszy ludziom w ich smutkach, w ich radościach, ich nadziei i strachu, taki ksiądz na pewno będzie potrzebny w przyszłości.

Pójdźmy krok dalej. Z obecnego kryzysu wyłoni się Kościół jutra – Kościół, który stracił wiele. Będzie niewielki i będzie musiał zacząć od nowa, mniej więcej od początku. Nie będzie już w stanie zajmować wielu budowli, które wzniósł w czasach pomyślności. Ponieważ liczba jego zwolenników maleje, więc straci wiele ze swoich przywilejów społecznych.

W przeciwieństwie do wcześniejszych czasów będzie postrzegany dużo bardziej jako dobrowolne stowarzyszenie, do którego przystępuje się tylko na podstawie samodzielnej decyzji. Jako mała wspólnota, będzie kładł dużo większy nacisk na inicjatywę swoich poszczególnych członków. Niewątpliwie odkryje nowe formy posługi kapłańskiej i będzie wyświęcał do kapłaństwa wypróbowanych chrześcijan, którzy wykonują już jakiś zawód.

W wielu mniejszych parafiach lub autonomicznych grupach społecznych opieka duszpasterska będzie zazwyczaj prowadzona w ten sposób. Obok tego niezbędna również będzie posługa kapłańska w pełnym wymiarze czasu, jak dawniej.

Ale we wszystkich tych zmianach, w których, jak można się domyślać, Kościół na nowo odnajdzie swoją istotę i pełne przekonanie, co do tego, co zawsze było w jego centrum: wiary w Trójjedynego Boga, w Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, który stał się człowiekiem, w obecność Ducha Świętego aż do końca świata. W wierze i modlitwie na nowo uzna sakramenty za formę oddawania czci Bogu, a nie za przedmiot wiedzy liturgicznej.

Kościół będzie wspólnotą bardziej uduchowioną, nie wykorzystującą mandatu politycznego, nie flirtującą ani z lewicą, ani z prawicą. To będzie trudne dla Kościoła, bo ów proces krystalizacji i oczyszczenia będzie kosztować go wiele cennej energii. To sprawi, że będzie ubogi i stanie się Kościołem cichych.

Proces ten będzie tym bardziej uciążliwy, że trzeba będzie odrzucić zarówno sekciarską zaściankowość jak i napuszoną samowolę. Można przewidzieć, że wszystko to będzie wymagało czasu. Proces będzie długi i żmudny, tak jak droga od fałszywego progresywizmu w przededniu Rewolucji Francuskiej – kiedy biskup mógł być uważany za błyskotliwego, jeśli wyśmiewał się z dogmatów, a nawet sugerował, że istnienie Boga wcale nie jest pewne – do odnowy w XIX wieku.

Ale kiedy minie już proces tego odsiewania, wielka moc popłynie z bardziej uduchowionego i uproszczonego Kościoła. W totalnie zaplanowanym świecie ludzie będą strasznie samotni. Jeśli całkowicie stracą z oczu Boga, odczują całą grozę swojej nędzy. Następnie odkryją małą trzódkę wyznawców jako coś całkowicie nowego. Odkryją ją jako nadzieję, która jest im przeznaczona, odpowiedź, której zawsze potajemnie szukali.

A zatem wydaje mi się pewne, że przed Kościołem bardzo trudne czasy. Prawdziwy kryzys ledwo się zaczął. Będziemy musieli liczyć się z tym, że nastąpią straszliwe wstrząsy.

Jestem jednak równie pewny, co pozostanie na koniec: nie Kościół politycznego kultu, który już jest martwy, ale Kościół wiary. Może już nie być dominującą siłą społeczną w takim stopniu, w jakim był do niedawna; ale będzie cieszyć się świeżym rozkwitem i będzie postrzegany jako dom dla człowieka, gdzie znajdzie on życie i nadzieję wykraczającą poza śmierć.

Kościół katolicki przetrwa mimo mężczyzn i kobiet, niekoniecznie ze względu na nich. A jednak, nadal mamy do odegrania naszą rolę. Musimy modlić się i pielęgnować bezinteresowność, wyrzeczenie, wierność, pobożność sakramentalną i życie skoncentrowane na Chrystusie”. (https://pl.aleteia.org/2017/01/02/ksiadz-joseph-ratzinger-przewidzial-przyszlosc-kosciola).

Aż się chce dodać – Amen!

Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl

Poznań 2.0 – najważniejsi w jednym miejscu – bo informacja nie musi być nudna

http://miastopoznaj.pl/

Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl

Poznań 2.0 – najważniejsi w jednym miejscu – bo informacja nie musi być nudna

http://miastopoznaj.pl/

Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl

www.facebook.com/flibicki


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo