Masajada Masajada
121
BLOG

słowo

Masajada Masajada Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Słowo

Na początku było Słowo (Logos), a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez nie powstało, co powstało ….

Tak zaczyna się Ewangelia według św. Jana. W zasadzie pod tym opisem stworzenia mogłoby się podpisać wielu greckich filozofów, dla których Logos (czyli słowo) miało moc daleko wykraczającą poza nasze dzisiejsze rozumienie pojęcia „słowo”.

Czemuż zatem nasze ludzkie słowo pozbawione jest mocy? Wszak według Genesis człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo. Można wierzyć lub nie w przekaz Genesis, ale naszemu ludzkiemu słowu mocy nie brak, choć wielu z nas tego nie zauważa. Może dlatego robimy dziś tak wiele by słowo tej mocy pozbawić, ku własnemu zatraceniu.

Dostaję przesyłkę. Otwieram ją, zawiera rachunek. Cóż, rachunek trzeba zapłacić. Ale skąd we mnie przekonanie, że rachunek trzeba zapłacić? Czy stoi za tym coś na wzór prawa ciążenia, na podstawie którego mogę mieć pewność, że jak zeskoczę z murka to spadnę w dół? W zasadzie jak już z tego murka zeskoczę, to spadam w dół czy tego chcę czy nie. Dzieje się tak samo z siebie. Czy tak samo jest z rachunkiem? Jak go dostaję to go płacę, czy tego chcę czy nie? Rezygnuję z plastikowych torebek jednorazowych, choć są wygodne. Ale przy odrobinie dyscypliny mogę mieć przy sobie torbę wielokrotnego użytku. Tylko po co sobie narzucać taką dyscyplinę? Tylko dlatego, że jakaś grupa ludzi twierdzi, że jednorazówki szkodzą środowisku? Ale ja przecież tego nie widzę. Odrzucam pewien rodzaj łakoci. Ktoś odkrył, że zawierają czynnik rakotwórczy. Ale ja tego czynnika nie widzę, ani nie czuję, a łakocie są tak samo dobre jak poprzednio. Dlaczego więc robię to czego nie chcę?

Mamy zmysły, które budują wiedzę o świecie. Widzę stół, kamień, innego człowieka, wróbla, rzekę. Ale te wszystkie zmysłowe doznania, jakkolwiekby nie byłoby ich dużo nie wystarczają do życia. Mogę się nauczyć, na zasadzie odruchu, że dotknięcie pokrzywy czy czegoś gorącego jest bolesne, więc trzeba cofnąć rękę i ogólnie unikać takiego kontaktu. Mógł mnie kiedyś boleśnie ugryźć pies więc teraz jestem ostrożny względem psów, ale takie doświadczenia również nie wystarczą do życia. Do życia potrzebuję czegoś więcej. Potrzebuję morza słów, które pozwala mi budować mój wewnętrzny świat wartości i przekonań. Każdy zmysłowy element w moim umyśle otoczony jest siatką powiązań utworzonych ze słów. Rachunek za prąd to kartka papieru ze zbiorem znaków graficznych. Potrafię te znaki intepretować, przekuwać je na słowa. A słowa mają znaczenie. Ale samo znaczenie tych słów nie ma jeszcze siły sprawczej. Rachunek za prąd wynosi 122zł. I co z tego? Trzeba zapłacić, bo to jest uczciwe, taką zawarłem umowę. Trzeba zapłacić, bo dzięki temu ludzie wytwarzający prąd będą to ciągle robili. A ja uważam posiadanie prądu za korzystne. Trzeba zapłacić, bo jak nie to mogą mi odłączyć prąd, i tak dalej. Ale tego wszystkiego doświadczanie zmysłowe rachunku mi nie powie. Moja decyzja wywodzi się z gęstej siatki powiązań między pojęciami, która została utworzona przez słowa. Przez czyje słowa? Innych ludzi oczywiście. W pierwszym okresie życia, moich rodziców i innych bliskich. Potem kolegów i koleżanek, przedszkolanek, nauczycieli, ludzi mówiących przez telewizję, radio, prasę, Internet, książki. Wielki, wielki potok słów, dzięki któremu obiekty zmysłowe i proste doświadczenia życiowe nabierają znaczeń i powiązań, dzięki którym ja mogę żyć. Żyję w świecie stworzonym przez słowa wypowiedziane przez mrowie ludzi. I sam wypowiadam słowa kształtujące życie innych ludzi. Bóg (lub jak wolisz Wielki Wybuch) stworzył otaczający mnie świata, ale to nie wystarczy do życia. Brakującą resztę uplótł ze słów człowiek. I kto może stwierdzić, że słowo ludzkie nie ma mocy? Nie byłoby takich tragedii jak Druga Wojna Światowa bez uprzedniego morza wylanych słów. Nie byłoby rewolucji w Rosji i wszystkich innych wojen i rewolucji. Nie byłoby miast a nawet wsi. Nie byłoby rzeźb, malowideł, no i powieści i wierszy. Nie byłoby wynalazków. Zawsze, na początku było słowo.

W dawnych czasach ludzki doczesny świat rozciągła się na niewielkim obszarze i miał krótką historię - na dwa lub trzy pokolenia. Czasy z przed życia pradziadków należały do okresu mitycznego – innego świata. Poza horyzontem rozciągał się również świat mityczny. Świat mityczny tworzony był słowem. Tyle, że jak już wspomniałem, to był inny świat nie ten zmysłowy. Świat doczesny (fizyczny) był bezpośrednio odczuwalny zmysłami. Dziś nasz świat doczesny (fizyczny) rozciąga się na miliardy lat świetlnych. Zamieszkują go obiekty, które znamy tylko ze słyszenia. Pulsary, białe karły, galaktyki, planety krążące wokół obcych gwiazd, obłoki pyłu międzygwiezdnego, czarne dziury, promieniowanie tła. Ile z tych rzeczy doświadczyłeś, choćby patrząc na niebo przez dobry teleskop? Wszystkie one znalazły się w naszym świecie na skutek narracji stworzonej przez innych ludzi. Ale czy musimy sięgać aż tak daleko? Ilu z nas było w Australii, Nowej Zelandii, na Antarktydzie, widziało Himalaje, Andy, czy Amazonkę? Ja nie widziałem, a nie wątpię w ich istnienie. To również efekt narracji innych ludzi. Nasz świat zamieszkują odlegli politycy jak Trump, Putin, Merkel, ludzie biznesu jak Gates, Musk, Bezos i inni ludzie, których nigdy nie spotkamy, a którzy jak się dowiadujemy mają wpływ na nasze życie. Oni są w naszym życiu, denerwują nas, budzą podziw, zazdrość, zupełnie jak nasi sąsiedzi. Naszym życiem targa niepokój o stan giełdy za oceanem, o wydobycie ropy w Zatoce Perskiej, o wojnę w odległym rejonie świata, która jednak może mieć na nas wpływ. Niepokoi nas ocieplenie klimatu, zanieczyszczenie oceanu i powietrza, chemia zawarta w żywności. Wszystkich tych problemów nie doświadczamy bezpośrednio. Wzięły się w naszym świecie na skutek narracji. Podobnie jak atomy, elektrony, fotony, wirusy, nadfiolet, cząsteczki chemiczne, DNA, enzymy, itd. Doprawdy, z punktu widzenia ludzkiej historii świat doczesny człowieka XXI jest bardzo osobliwy.

Nigdy wcześniej nie byliśmy tak zależni od słowa. Podejrzewam również, że nigdy wcześniej tak bardzo tegoż słowa nie sponiewieraliśmy, no i największej strażniczki jego mocy, czyli uczciwości. To nie jest tak, że nie ma ludzi uczciwych, owszem są i to całkiem liczni. Tylko w coraz większym stopniu po cichu, jakby zawstydzeni, tą swoją dziwną i niewygodną przypadłością. To nie jest tak, że nie ma ludzi uczciwego słowa, tyle że trzeba dobrze natężyć słuch aby ich usłyszeć, no i brzmią jakoś staromodnie.

Brak szacunku do słowa przejawia się w jego zanieczyszczeniu. Zgodziliśmy się na upowszechnienie w języku wulgaryzmów. To trochę tak jakbyśmy zgodzili się na jedzenie z robakami, a jednak. Kogo to dziś kłuje, nawet w ustach elit? Jeszcze nie tak dawno język z robakami praktycznie skazywał w tym gronie co najmniej na ostracyzm. Dziś jest przejawem „nowoczesności”. A gdyby jednak ktoś chciał z tym walczyć, dorobiłby się opinii człowieka nie z tej epoki. Ale ci sami „nowocześni”, oburzyliby się gdyby ktoś beztrosko obchodził się z bronią. Wiadomo broń ma moc rażenia. A słowo, to niby nie?

Powszechność wulgaryzmów to tylko objaw, czegoś głębszego. Dzieci uczą się, że reklam nie wolno traktować poważnie. Z drugiej strony chłoną je w dużej ilości. Reklama to przekaz. Przekaz, w którym słowo ma skłonić do zakupu. To słowo nie niesie informacji, lecz służy manipulacji. Nie ważne co ci powiemy w reklamie, ważny jest efekt czyli twoja decyzja zakupu. Polityka to wybory. Tu nasze podejście zaczyna być handlowe. Polityk składa ofertę wyborcy, nazywaną górnolotnie programem. Ta oferta brzmi jak reklama, nie ważne ile jest w niej informacji. Pytanie brzmi czy da nasze głosy. Przecież to wiemy wszyscy. I głosujemy na tych którzy manipulują, to znaczy reklamują się w tzw. programach wyborczych. Dlaczego? A mamy do wyboru kogoś innego? A czy dalibyśmy szansę uczciwemu politykowi? Zrobilibyśmy wysiłek by zrozumieć przekazaną przez niego informację? A skoro już wiemy, że wszyscy w zasadzie manipulują lub jawnie oszukują, to czym kierujemy się w wyborach?

Media – wiadomo manipulują, niestety wiele w tym prawdy i to niezależnie od tego, kogo te media reprezentują. Wielkie interesy robią firmy PR. Specjaliści w nich zatrudnieni pomogą ukryć to co niewygodne i uwypuklić to co oczekiwane, tak by klient mógł osiągnąć zamierzony cel. W naszych uczonych czasach manipulacja stała się nauką. Oto kilka naukowych terminów z tej dziedziny: selekcja informacji, framing, priming, emfaza, fragmentacja, ingracjacja, astroturfing. Jest ich znacznie więcej. Wszystko to zostało stworzone nie po to, by zapewnić jak najwyższą jakość informacji. Przeciwnie, za każdym z tych pojęć kryje się broń przeciw mnie, przeciw tobie, co grosza - przeciw słowu.

Kłamstwo czy manipulacja, to nie jest wynalazek naszych czasów. I jedno i drugie znane jest od dawien dawna. Tyle, że zmienił się nasz do niego stosunek. Jeszcze nie tak dawno kłamstwo było czymś wstydliwy, a nie normalnym. Dla ludzi elit kłamstwo obciążało honor, a utrata honoru była czymś niebezpiecznym. Manipulacja i kłamstwo nie miało również tej niebezpiecznej naukowej otoczki, przez to nie było tak skuteczne. I nie byliśmy aż tak zdani na słowo jak dziś. Chcemy ograniczyć emisję CO2, zmniejszyć zużycie plastiku, rozwiązać problem migracji, poradzić sobie ze starzeniem się społeczeństwa i wieloma innymi problemami. To jest do zrobienia, tyle że…. na początku zawsze jest słowo. A słowo stało się śmieciem, co w zasadzie kończy sprawę.

Co się dzieje w czasach gdy słowo jest śmieciem? Dzieje się chaos. Dlaczego wybory wygrał Donald Trump, Emmanuel Macron, Andrzej Duda i wielu innych polityków z drugiego czy trzeciego rzędu polityków lub wręcz outsiderów politycznej gry? Może dlatego, że ludzie mają dość reklamy płynącej z ust tych z pierwszego rzędu. Nie to, żeby rozumieli mechanizmy manipulacji. Ale już wiedzą, że jest wszechobecna. Szukają więc kogoś nowego, świeżego, albo głosują przeciw własnemu obrzydzeniu. Dlaczego tylu ludzi odwraca się od szczepionek, nie wierzy w ocieplenie klimatu, boi się smug pozostawionych przez samoloty, odwraca się od medycyny? Bo nie traktują informacji podawanej przez obecne w mediach gadające głowy jak informacji, tylko jak reklamę, która służy manipulacji, dla ukrytych, zapewne wrażych celów. Ludzie nie rozumieją mechanizmów manipulacji, ale są coraz bardziej przekonani o jej powszechności, dlatego odrzucają słowa. Ale nie można całkowicie odrzucić słów. Więc znajdują sobie własnych gurów prawdy, czasem dziwnych, egzotycznych, niebezpiecznych. Ale tak musi być w świecie gdzie słowo stało się śmieciem.

Wymienione tu bolączki współczesności mają również inne przyczyny. Zgoda, nie zmienia to faktu, że utrata znaczenia przez słowo jest tą jedną z ważniejszych. Co ważniejsze, bez przywrócenia słowu mocy nie da się zwalczyć również tych innych przyczyn. Bo wszystko w naszym ludzkim świecie zaczyna się od słowa.

Czy jest z tego jakieś wyjście? Nie chodzi bynajmniej o nadanie jednej sile politycznej monopolu na prawdę, tak jak to do niedawana było w krajach socjalizmu a dziś jest między innymi w Chinach. To nie rozwiązuje problemu degradacji słowa. Powoduje tylko pojawienie się monopolu na manipulację i kłamstwo, co również prowadzi do katastrofy. Musimy natomiast spowodować, że wystarczająco dużo ludzi uwierzy, że słowo to potęga, a jego nieodpowiedzialne używanie niesie za sobą dramatyczne konsekwencje. A nieodpowiedzialne użycie to kłamstwo i manipulacja, choćby dla szlachetnego celu. To znaczy dla celu, który to my akurat uważamy za szlachetny. Musimy spowodować, że wystarczająco dużo ludzi poczuje się strażnikami słowa. Mam jednak wrażenie, że to cel trudniejszy od ograniczenia emisji CO2, niestety.


Masajada
O mnie Masajada

Pracuję jako fizyk (badania i nauczanie), a przy okazji zajmuję się historią idei

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura