Polską rządzą „narodowi bolszewicy” napisał prof. Jan Winiecki do Financial Times i gazeta ta opublikowała te ważkie słowa na swojej stronie internetowej. Także na stronie internetowej tvn24 pojawiło się to niezwłocznie jako czołowa informacja. Od dawna przeczuwałam, że stwierdzenie, że Polską rządzą obecnie faszyści i staliniści jest tylko kwestią czasu. Bo w rozbujanej emocjonalnie debacie publicznej każde stwierdzenie zdaje się być już dopuszczalne. Zasady zdrowego rozsądku, trzeźwej oceny, elementarnej rzetelności obowiązują coraz rzadziej, a słowa Winieckiego są tego moim zdaniem najlepszym dowodem. Ten list rodzi dwa wnioski. Pierwszy złośliwy – jakże silne negatywne emocje budzi w panu profesorze lustracja uczonych, że odbiera mu zdolność rzetelnego dobierania słów? Czy chodzi o strach? Na razie nie ma żadnych podstaw, prócz tej emocjonalnej wypowiedzi, by stawiać taką tezę. Zatem raczej to publicystyczna pasja, żądza zwrócenia na siebie uwagi „odważną” tezą? I tu drugi wniosek, o którym na łamach Rzepy już pisałam: w ogniu krytyki obecnie rządzącej ekipy zapomina się, że im bardziej kosmiczne oskarżenia i tezy są stawiane, tym bardziej krytyka jest nieskuteczna. Rządzący wychodzą z założenia, że cokolwiek zrobią, będą szaleńczo krytykowani i przestają na to zwracać uwagę. Niewiele robią sobie z głupiej krytyki także wyborcy, co pokazują utrzymujące się wciąż na wysokim poziomie notowania Pis. Było już zagrożenie demokracji, łamanie praw człowieka, godzenie w fundamenty cywilizacji. Teraz są „narodowi bolszewicy”. Szkoda, że tak głupio, bo akurat rzetelna krytyka temu rządowi bardzo jest potrzebna.
Inne tematy w dziale Polityka