Joanna Lichocka Joanna Lichocka
2762
BLOG

Abp Hoser: Nie ma polskości bez chrześcijaństwa

Joanna Lichocka Joanna Lichocka Polityka Obserwuj notkę 53

Wszystkie zmiany kultury europejskiej i w związku z tym także cywilizacji atlantyckiej po 1968 r. mają podszewkę marksistowską, przeprowadzili ją zafascynowani komunizmem lewacy. – rozmowa księdzem arcybiskupem Henrykiem Hoserem.

 

Jest Ksiądz Arcybiskup ulubionym celem ataków prorządowych i postkomunistycznych mediów. Jak nie ma o czym pisać, pisze się o arcybiskupie Hoserze, że…
…że jest najbardziej kontrowersyjnym i konserwatywnym biskupem w episkopacie polskim. I jeszcze jedno: człowiekiem o bardzo niskim stopniu empatii.

Jak Ksiądz Arcybiskup się z tym czuje?
Nie najgorzej. Skoro jestem konserwatywny, to znaczy, że żyję tradycją Kościoła. To nie może być zarzut. A że kontrowersyjny? Faktycznie, dla różnych kręgów jestem kontrowersyjny, ale jeżeli jest tak, bo moje działania odczytywane są jako znak sprzeciwu, to także mogę być tylko zadowolony. Dziś nie wszyscy chrześcijanie chcą być znakiem sprzeciwu.

A wobec czego warto dzisiaj być znakiem sprzeciwu?
Wobec tego wszystkiego, co pomniejsza wielkość człowieka. Człowiek jest wielki wielkością Boga, wszystko to, co godzi w wielką godność ludzką, uderza w Boga. Dlatego trzeba jej bronić w każdej sytuacji i w każdym czasie. Pan Jezus tego od nas wymagał, po to mamy Ducha Świętego, żeby otrzymać dar męstwa. Często dramatycznie brakuje nam odwagi, także odwagi cywilnej, by się sprzeciwić temu, co człowiekowi szkodzi, co człowieka pomniejsza, co jest niegodnym jego zachowaniem czy trybem życia i co jest jednocześnie na przykład zmniejszeniem tego obszaru, który uważamy za absolut czy sacrum, i tego wszystkiego, co należy do rzeczywistości imponderabiliów, niepodlegających dyskusji i stałych.

Te imponderabilia to…?
Przede wszystkim jest zaciemniana prawda o Bogu i zaciemniana prawda o Kościele. Dzisiaj chyba bardziej o Kościele niż o Bogu nawet, bo Bóg wydaje się odległy, niedostępny, czasami obojętny na to, co się na ziemi dzieje, a Kościół jest dostępny, widzialny, dotykalny. Można więc na przykład z lubością i nieustannie wytykać grzechy członków Kościoła. My o nich wiemy. Ludzie popełniają grzechy, zdają sobie z tego sprawę, sakrament pokuty i spowiedzi jest ustanowiony właśnie dlatego, że są grzeszni, ale chcą się z tego uwolnić i dążyć do tego, co jest świętością, a czego przykładem jest Jan Paweł II. Tymczasem stałe wytykanie poszczególnym ludziom Kościoła ich słabości wcale nie ma być nawoływaniem do naprawy i pokuty tego czy innego grzesznika, lecz ma służyć niesłychanej zupełnie generalizacji. Jeśli ktoś ukradł – wszyscy są złodziejami. Jeśli zawiódł, złamał przysięgę celibatu – wszyscy są rozpustnikami, jeśli ktoś dopuścił się pedofilii, wszyscy są pedofilami. Jedyne, co nie jest zarzucane, to to, że wszyscy w Kościele są homoseksualistami.

Bo bycie homoseksualistą ma być w porządku.
Tak, już nie jest wadą. Mamy do czynienia z bardzo dramatyczną sytuacją w Kościele, bo ten atak odbywa się w chwili, kiedy postuluje się z wielu kierunków konieczność obniżenia wymagań Ewangelii, złagodzenia jej radykalizmu i dostosowania do sytuacji egzystencjalnej dzisiejszego człowieka. Proponuje się to zamiast metanoi człowieka, czyli przemiany jego mentalności i postawy. Dramatyzm tej sytuacji widzimy w wielu wymiarach, niektóre odłamy tak zwanego Kościoła otwartego głoszą, że Kościół ma się dostosować do ducha świata, do ducha dzisiejszego, ba – ma iść za tym duchem, bo na tym podobno polega nowoczesność. Zatem to wszystko, co nazywa się rewolucją obyczajową, Kościół powinien akceptować. Tylko że wtedy przestałby być Kościołem.

Często mówi się, że to, co teraz spotyka Kościół w Polsce, jest falą, która przyszła do nas z Zachodu, że to normalna cywilizacyjna zmiana wynikająca z rewolucji kulturowej, jaką prowadzą tam lewicowo-liberalne środowiska. A czy to nie jest jednak tak, że u nas to po prostu kontynuacja z PRL? Te same postkomunistyczne środowiska, które walczyły z Kościołem w PRL, dziś to kontynuują.
Wszystkie zmiany kultury europejskiej i w związku z tym także cywilizacji atlantyckiej po 1968 r. mają podszewkę marksistowską, przeprowadzili ją zafascynowani komunizmem lewacy, którzy w 1968 r. byli na uniwersytetach, a dzisiaj zostali
ekspertami, politykami, tworzą elity europejskie. Joszka Fiszer czy Daniel Cohn-Bendit…

…zwany niegdyś „Czerwonym Danym”, twórca wraz z Fiszerem radykalnej komunistycznej organizacji „
Walka rewolucyjna”.
Dziś są popularnymi politykami europejskimi, ludźmi, którzy budują dzisiejsze społeczeństwo w duchu tych ideałów, które wydawały im się wartościowe, gdy byli młodzi, a których nigdy nie zakwestionowali.

Chce Ksiądz Arcybiskup powiedzieć, że przeciwnicy Kościoła na Zachodzie i u nas mają te same ideologiczne podstawy: i jedni, i drudzy czerpią z marksizmu. Ale czy w Polsce nie ma to jednak innej podstawy? Czy w Polsce nie chodzi o walkę z polskością? O to, by rozbijać wspólnotę? Bo wiadomo, że to Kościół był dla polskiej wspólnoty ostoją.
Kościół dla Polaków jest Arką Noego, potrafił nas przeprowadzić niejeden raz przez potop i uratować. Te czasy przeżywaliśmy w naszej historii kilkakrotnie – zaczęło się od potopu szwedzkiego, obrony Jasnej Góry, gdy przebudzenie narodu miało charakter religijny. Kościół utrzymywał tożsamość narodową w XIX wieku. Dlaczego na przykład zbudowano w Zakopanem „Księżówkę” – dom wypoczynkowy dla kapłanów? Żeby tam spotykali się księża ze wszystkich trzech zaborów i by budowali świadomość narodową. To dlatego Niemcy w 1939 r. w pierwszej kolejności mordowali i wywozili z zajętych terenów księży. Nie wolno o tym zapominać. A kto bronił narodu polskiego w czasach komunistycznych? Kościół oczywiście. Był znakiem sprzeciwu, a kardynał Prymas Stefan Wyszyński był więziony.

A SB miała departament stworzony specjalnie do walki z Kościołem. Czy teraz, gdy Ksiądz Arcybiskup widzi, kto w mediach i establishmencie jest głównie zaangażowany w ataki na Kościół, to myśli sobie: resortowe dzieci?
Z pewnością jest jakieś continuum opisane w książce pod tym tytułem, ale nie chcę ludzi osądzać, analizować ich dzisiejszej motywacji. Faktem jednak jest, że nie było wyraźnego przerwania w elitach i mediach ciągłości z PRL. Ci, którzy byli współpracownikami służb PRL czy podporządkowali się komunistycznej partii, a należeli do elity intelektualnej pisarzy, twórców, budowali swoje kariery na współpracy z reżimem stalinowskim – a to są czasy, które ja pamiętam, to jest moja przewaga nad młodszymi – to choć potem często zmieniali swoje postawy, rzadko przyznawali się do tego, czego dokonali. Tylko absolutnie nieliczni powiedzieli: uległem, przepraszam. Znaleziono nawet piruet słowny, który ma wszystko usprawiedliwiać, zrelatywizować: „ukąszenie heglowskie”. Po to, by nie mówić wprost o marksizmie, mówi się o ojcu marksizmu – Heglu, który wymyślił dialektykę. Pięknie to brzmi, ale ma za zadanie przesunąć odpowiedzialność na czynniki zewnętrzne – coś mnie ukąsiło i tak miałem. A można było inaczej – jak prof. Władysław Bartoszewski i wielu innych z rodu Żołnierzy Niezłomnych.

Teraz postkomuna walczy z Kościołem w Polsce?
Jestem bardzo zadziwiony trwającym od kilku lat antykatolicyzmem w Polsce. To się nie dzieje bez przyczyny. Dlaczego nie pozwala się Kościołowi głosić tego, w co głęboko wierzy i za co niektórzy są gotowi oddać życie? Tolerancja funkcjonuje tylko w jednym kierunku, ci, którzy są heroldami tolerancji i są jednocześnie fundamentalistami w przeciwnym kierunku, nie tolerują niczego, co jest inne od ich dezyderatów i postulatów, które artykułują.

Boleśnie przekonała się o tym Joanna Szczepkowska, która po 25 latach współpracy z „Gazetą Wyborczą” musiała się z nią pożegnać, bo sprzeciwiła się lansowaniu ideologii gender, głośno mówiła o lobby homoseksualnym i skrytykowała wybory tzw. człowieka wolności, które środowisko „Wyborczej” wybiera z kręgu samych swoich. Ale dzieje się też jeszcze coś innego. Próbuje się na różne sposoby dyscyplinować kapłanów, próbuje się już narzucać dobór modlitw. Nie można się modlić do Michała Archanioła na Krakowskim Przedmieściu. Słowo egzorcyzm podziałało jak woda święcona…

Tak, bardzo mi przykro, że patron mojej katedry nie jest szanowany. Modlitwa o wyzwolenie od złego ducha zawsze jest na miejscu, jak Modlitwa Pańska. Modlitwa może się nie podobać, ale dlaczego z jej powodu rozrywać szaty?

Ksiądz arcybiskup jest atakowany także dość histerycznie, można było nawet przeczytać w Newsweeku, że ksiądz arcybiskup jest współodpowiedzialny za zbrodnie w Rwandzie.

Tak zostało napisane i nie jestem tego w stanie zmienić, bo redakcja o której pani wspomina i której nazwy nie chce wymieniać, utrzymuje dalej swoje kłamstwo medialne. Nigdy nie miałem nic wspólnego z ludobójstwem w Rwandzie ani jako inspirator ani jako sprawca, to są absurdalne oskarżenia. Mam tysiące świadków tego, co tam robiłem i jaka była moja postawa. Poza wszystkim mnie po prostu w tym czasie w Rwandzie nie było. Wyjechałem rok wcześniej przed tymi tragicznymi zdarzeniami, wróciłem w sierpniu 1994 roku, kiedy już nie dochodziło do aktów ludobójstwa. Widziałem jego ślady na każdym kroku, ale już się wtedy tam nie zabijano.

Czy ksiądz arcybiskup nie miałby ochoty wytoczyć Newsweekowi potężnego procesu?

Ja nie mam pieniędzy na potężny proces. Ten tygodnik należy do potężnego niemiecko-szwajcarskiego wydawnictwa, ma pieniądze na opłacenie adwokatów, ja nie mam i nie będę kkościelnych pieniędzy wydawał na procesy. Zwłaszcza, że taki proces będzie toczył się latami, będzie żyłą złota dla tych, którzy takie procesy prowadzą i okazją do powtarzania kolejnych oszczerstw. Prawda zawsze się obroni, zawsze wyjdzie na wierzch, nie boję się prawdy.

Od czego właściwie zaczęła się ta walka z księdzem arcybiskupem?

Nie wiem, już nie pamiętam nawet kiedy się dokładnie zaczęła. Niektórzy mówią, że jest ona wynikiem zawodu, że ja, który przyjechałem z Zachodu i doskonale go znam, gdzie przez lata pracowałem jako duszpasterz nie akceptuję postmodernistycznej ideologii i posoborowej kontestacji nauczania Kościoła. Tymczasem ja uważam, że społeczeństwa zachodnie są w głębokiej dekadencji i warto byśmy byli tego świadomi. Z jakiej racji mam stymulować dekadencje w moim własnym kraju? A tam dzieje się naprawdę źle, rozmawiałem teraz z moimi przyjaciółmi we Francji, są ogromnie zaniepokojeni tym, co się u nich dzieje. We Francji powstaje już zresztą ozdrowieńczy, oddolny ruch społeczny, który zaczyna się organizować, przeciwko dekadencji przywódców i mediów, to jest bardzo ciekawe zjawisko. Francja jest w tej chwili w czołówce krajów, które chcą się odrodzić, choć tam szermuje się na prawo i lewo tymi wszystkimi kalkami znanymi także i u nas – o ciemnogrodzie, średniowiecznym obskurantyzmie itp.

Kościół w Jasienicy będzie długo zamknięty?

Nie wiem, bo to nie ode mnie zależy, tylko od czynników zewnętrznych, kościół został zamknięty z określonych powodów, jak te powody ustaną, będzie można go znów otworzyć. W parafii istnieją długoletnie konflikty, które ja już zastałem przychodząc do diecezji. Teraznajważniejszejest, żeby ludzie tam na miejscu byli w stanie ze sobą rozmawiać bez emocji i nie przenosili konfliktu na teren kościoła. Jak tylko zagrożenie naruszenia godności miejsca świętego i sakramentów ustanie –kościółbędzie mógł być otwarty.

Ksiądz arcybiskup mówi, że to nie jest konflikt osobisty, jak próbują przedstawiać to establishmentowe media, tylko spor o pryncypia.

Oczywiście, że o pryncypia i o swego rodzaju eklezjologię. To się między innymi opiera na sporze o posłuszeństwo. Posłuszeństwo, które było cechą Jezusa Chrystusa, który mówił, ze pełni wolę Ojca Niebieskiego, „nie moja, a niech Twoja wola się dzieje”. Każdy kapłan w momencie otrzymywania święceń kapłańskich przyrzeka biskupowi, który go wyświęca cześć i posłuszeństwo, przyrzeka to również jego następcom.  

Tymczasem już za nami kanonizacja Jana Pawła Drugiego. Setki tysięcy Polaków przyjechały na te uroczystości do Rzymu, w całej Polsce odbywały się uroczystości i transmisje z placu Świętego Piotra. Znów chyba dzieje się coś, czego wagi nie jesteśmy jeszcze w stanie ocenić,

Trudno przecenić znaczenie ostatniej kanonizacji. Reakcja wiernych jest bardzo powszechna: ponowne odkrywanie dziedzictwa Jana Pawła II i tak potrzebne przypomnienie wspaniałej postaci Papieża Jana XXIII.

Z drugiej strony wielu Polaków czuje niedosyt po tych uroczystościach, papież Franciszek nie zauważył prawie Polaków na placu Świętego Piotra, nie poświęcił też Janowi Pawłowi II słów przypominające jego rolę w przywróceniu wolności całym narodom.

Wrażenie pewnej ascezy Mszy Św. Kanonizacyjnej zostało ocieplone pełną radości i entuzjazmu Mszy dziękczynnej nazajutrz. Istotą nie są emocje, które szybko przeminą ale głęboka świadomośc samego faktu i jego konsekwencji dla Kościoła i świata.

Czy przy takim swoistym zneutralizowaniu antykomunistycznego, wolnościowego dorobku papieża Jana Pawal II może wchodzić w grę polityka?

Raczej niepamięc i ułomna ocena historii. Nie docenia ona siły ducha, swoistego społecznego morale, bez którego budujemy Wieżę Babel.

Co płynie dla Polaków z tego, że Jan Paweł II jest świętym?

To bardzo daleka analogia, ale Jan Paweł II dla Polaków jest kimś takim jak Mikołaj Kopernik dla astronomii. Jan Paweł II dokonał przewrotu kopernikańskiego w świecie, a już na pewni w naszym polskim świecie. Bez względu na to, czy ktoś wierzy czy nie, on był największym z Polaków.

Rozmawiamy w przededniu Konstytucji Trzeciego Maja, z którym wielu Polaków ma kłopot, bo nie bardzo wie, co właściwie świętuje.

To także dzień Matki Bożej Królowej Korony Polskiej. Nasze święto tożsamościowe. Jeżeli ktoś mówi, że my z nim nie potrafimy się identyfikować, to znaczy, że z tą tożsamością ma kłopot. Przynależność do wspólnoty o wyższym stopniu organizacji - bo naród to jest wyższy stopień istnienia społecznego i nie wszystkie społeczeństwa są narodem – oznacza rozumienie i przeżywanie tego, co jest dla tego narodu konstytutywne. My jesteśmy narodem i Bogu dzięki, że nim jesteśmy, ale jeśli ktoś się nie umie wpisać się w przesłanie tego święta, to jakby zupełnie nie rozumiał narodu polskiego, nie znał go.

Święto Matki Bożej Królowej Polski zostało ustanowione 3 maja na prośbę polskich biskupów po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. To upamiętnienie ślubów króla Jana Kazimierza, który w czasie potopu szwedzkiego powierzył królestwo opiece Matki Bożej. Potem kolejne śluby powierzenia Maryi narodu polskiego 300 lat później złożył więziony wówczas kardynał Stefan Wyszyński.

W Polsce od wieków historia narodu zrośnięta jest z wartościami chrześcijańskimi. To moim zdaniem jest wyznacznikiem naszej kultury. Tak jak w krajach arabskim Islam jest elementem tożsamościowym narodu arabskiego. My mamy odniesienie do kultury chrześcijańskiej, która jest kulturą budującą uniwersytety, szpitale, szkoły, z której wyrosły prawa człowieka. Polacy związani są z chrześcijaństwem, niekoniecznie tylko z kościołem katolickim, jesteśmy przecież w wielkiej rodzinie ekumenicznej. Nie sposób oddzielić tożsamości polskiej od chrześcijaństwa. 3 Maja jest świętem mówiącym także o tym.

 Wywiad ukazał się w aktualnym wydaniu Gazety Polskiej. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka