Bodnar chce sprawdzić głosy w 1400 komisjach. Kolejne pomyłki na niekorzyść Nawrockiego

Redakcja Redakcja Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 82
- Wystąpiłem do SN z wnioskami o przeprowadzenie oględzin kart do głosowania w 1472 Obwodowych Komisjach Wyborczych - przekazał Adam Bodnar, którego do tego kroku skłoniła analiza Krzysztofa Kontka. Niepełna, bowiem autor - co sam mówił w wywiadach - nie brał pod uwagę odchyleń w przepływie głosów między I a II turą na niekorzyść Karola Nawrockiego. Tymczasem Sąd Najwyższy sprawdził kolejne dwie komisje wyborcze, w których doszło do nieprawidłowości. Znów poszkodowanym - jak w Warszawie - okazał się prezydent elekt.

Adam Bodnar przekazał Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych kolejny wniosek - tym razem nie dotyczy tylko sprawdzenia głosów w 13 komisjach, w których doszło do nieprawidłowości. Postulat prokuratora generalnego jest znacznie szerszy - chodzi już o 1400 komisji w Polsce. 


Bodnar chce liczyć głosy w 1400 komisjach

- W odpowiedzi na przekazane przez Sąd Najwyższy protesty wyborcze przekazałem dziś kolejne stanowiska Prokuratora Generalnego. Dwa z nich dotyczą protestów złożonych przez Krzysztofa Kontka oraz Joannę Staniszkis. Zostały one przekazane przez Sąd Najwyższy Prokuratorowi Generalnemu w dniu 23 czerwca 2025 r. celem zajęcia stanowiska w terminie dwóch dni, a więc do końca dnia 25 czerwca 2025 - napisał Bodnar. 

- Oba protesty zostały formalnie uznane przez Sąd Najwyższy za protesty wyborcze. Autorzy protestów załączyli materiały świadczące o możliwych nieprawidłowościach w procesie liczenia głosów. Ich zarzuty oparto na naukowo weryfikowalnej metodzie. Z uwagi na treść protestów wystąpiłem do SN z wnioskami o przeprowadzenie oględzin kart do głosowania w 1472 Obwodowych Komisjach Wyborczych - ogłosił. 

 

Dr Krzyztof Kontek złożył protest wyborczy w związku ze swoją analizą przepływu głosów między pierwszą a drugą turą. Z jego obliczeń wynika, że nieprawidłowości w komisjach było 1482 na ponad 30 tys. Stawia też tezę, że wszędzie zyskiwał Nawrocki, choć - co sam wyznał w wywiadzie - nie badał "anomalii" wyborczych pod kątem strat kandydata popieranego przez PiS.

Już wiemy, że główne założenie Kontka jest nieprawdziwe - Sąd Najwyższy zbadał liczbę głosów w Warszawie, która stanowiła przykład wymieniony w proteście wyborczym komitetu Rafała Trzaskowskiego. Tam nieprawidłowo głosy zyskał kandydat KO. 

 

Kolejne komisje, w których zyskał głosy Trzaskowski

W kolejnych dwóch komisjach obwodowych również stracił Nawrocki. SN sprawdził karty do głosowania z komisji nr 4 w Staszowie oraz nr 1 w Magnuszewie. Wnioski? "W wyniku przeprowadzonych oględzin: stwierdzono sprzeczność przy przypisaniu i przeliczeniu głosów oddanych w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 1 w Magnuszewie: na Karola Tadeusza Nawrockiego w opublikowanych wynikach głosowania podana jest liczba głosów 193, powinno być 468; na Rafała Kazimierza Trzaskowskiego w opublikowanych wynikach głosowania podana jest liczba głosów 467, powinno być 192".

Oraz "Stwierdzono sprzeczność przypisania głosów oddanych wyników w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 4 w Staszowie: na Karola Tadeusza Nawrockiego w opublikowanych wynikach głosowania podana jest liczba głosów 209, powinno być 360; na Rafała Kazimierza Trzaskowskiego w opublikowanych wynikach głosowania podana jest liczba głosów 360, powinno być 209". 

Zarówno do tej procedury, jak i wcześniej wykonanej z kontrolą głosów w Warszawie, prokurator generalny nie wnosił sprzeciwu. Wykonuje ją Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, kwestionowana przez ministra Bodnara. Izba ta pozostawiła też bez dalszego biegu protest wyborczy Kontka.   


Fot. Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bondar/PAP

Red. 

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj82 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (82)

Inne tematy w dziale Polityka