Joanna Lichocka Joanna Lichocka
503
BLOG

Anita Czerwińska: W PE brak konserwatywnych kobiet

Joanna Lichocka Joanna Lichocka Polityka Obserwuj notkę 4

Dotąd nie byłaś politykiem – tyle, że raz wcześniej startowałaś raz w wyborach do sejmu. Teraz walczysz o mandat do Parlamentu Europejskiego. Myślisz że w polityce będziesz mogła więcej zdziałać?
Angażując się w projekty ochrony pamięci narodowej, alternatywne wydarzenia kulturalne, produkcje filmów dokumentalnych, walkę o poszerzanie debaty publicznej, a od kwietnia 2010 r. walkę o prawdę o katastrofie smoleńskiej jestem blisko polityki. Wiem, że tylko realnymi, konkretnymi działaniami można skutecznie zmieniać rzeczywistość. Rozpoczęłam działalność społeczną 9 lat temu, bo nie mogłam się pogodzić z tym, co wyczyniają z Polską i Polakami elity III RP. Wejście do polityki da mi narzędzia, by skuteczniej działać.  

Czyli?
Organizowanie dyskusji, uroczystości patriotycznych czy demonstracji może pobudzić do refleksji, wzbudzić emocje i zainteresowanie pewnymi tematami, wskazać na zaniedbania władzy, jednak nie ma tak bezpośredniego przełożenia na nasze codzienne życie jak prawo, które jest tworzone w parlamencie, czy to polskim czy europejskim. Jestem z wykształcenia prawnikiem i zdaję sobie z tego doskonale sprawę. Dlatego dziwię się, gdy ktoś lekko podchodzi do wyników tych wyborów. Korzyści z wprowadzenia do PE silnej reprezentacji polityków, którym zależy na polskich interesach, są nie do przecenienia. Dotąd większość reprezentantów Polski, z PO, SLD czy PSL, zamiast akcentować polskie interesy narodowe wybierała zazwyczaj podporządkowanie się największym krajom członkowskim. Ale z punktu widzenia Polaka - chrześcijanina istotna jest również przeciwwaga dla światopoglądu lewicowo-liberalnego, z którym utożsamiania jest obecnie Unia. Europie potrzebna jest konserwatywna ofensywa, aby powstrzymać propagowanie szkodliwych, wyrastających z marksizmu, ideologii, których celem są już nasze dzieci.

Aha, mówisz o lewackiej Europie, która chce nas zdemoralizować. Nie boisz się, że wpisujesz się w narrację prorosyjskich, antyeuropejskich ugrupowań takich jak Nowa Prawica czy Narodowcy?
Nie, bo uważam, że obecność Polski w Unii Europejskiej jest oczywista i tylko ktoś, kto działałaby przeciw polskim interesom mógłby postulować wyjście naszego kraju ze struktur europejskich. Dla Polski nie ma teraz alternatywy poza Unią. Musimy tylko wykorzystać możliwości jakie nam ona sama daje w obronie naszych interesów i w promocji wyznawanych przez nas wartości.

Start z dziesiątego miejsca jest wyzwaniem. Musisz przeskoczyć innych kandydatów by zdobyć mandat. Ale to ostatnie miejsce na liście paradoksalnie niekiedy przynosi sukces.
To niewątpliwie duże wyzwanie. Ale wielu wyborców docenia pracę i zaangażowanie kandydatów zamykających listę oddając głos właśnie na nich. Każdy głos pracuje na listę, żaden nie jest zmarnowany.

W Warszawie, w środowisku prawicowym, antykomunistycznym jesteś dobrze znana – od czterech lat organizujesz Marsze Pamięci w hołdzie tym, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej. Ten fenomen, że przez ponad cztery lata przychodzi co miesiąc kilka tysięcy ludzi, jest całkowicie pomijany przez media prorządowe. Najpierw spotykaliście się z falą nienawiści, teraz z milczeniem.
Kiedyś politycy Platformy porównywali nawet cynicznie nasze Marsze Pamięci do faszystowskich pochodów. Tylko dlatego, że nieśliśmy pochodnie, z którymi zresztą sami organizowali demonstracje, gdy byli w opozycji. Dopóki sprawa katastrofy nie zostanie rzetelnie wyjaśniona na pewno nie poddam się i tej sprawy nie odpuszczę. Gdy ginie urzędujący prezydent, nieodżałowany Lech Kaczyński oraz jego małżonka i przedstawiciele elity naszego kraju, nie można zgodzić się na wersję tworzoną przez nieprzyjazne nam i wciąż zaborcze mocarstwo. Tym, którzy byli na to długo ślepi, mam nadzieję, otworzyła teraz oczy  sytuacja na Ukrainie.

Myślisz, że da się na forum Parlamentu Europejskiego cos jeszcze zrobić w sprawie wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej?
To musi być jeden z priorytetów działania tam polskich posłów. Szansą na poznanie całej prawdy jest umiędzynarodowienie śledztwa, trzeba do niego dążyć także na forum PE. Oczywiście bez woli polskiego rządu formalnie nie da się powołać komisji międzynarodowej, dlatego trzeba zrobić wszystko, by zmienić rząd. Ale dopóki to nie nastąpi naszym zadaniem powinno być tworzenie presji na urzędujące władze i poruszenie międzynarodowej opinii publicznej, zainteresowanie europejskich elit politycznych sprawą katastrofy smoleńskiej. Dziś coraz lepiej widać, że była ona elementem imperialnej polityki jaką prowadzi Władimir Putin przy zupełnej bezradności lub wręcz wsparciu rządu Donalda Tuska. Trzeba Europie dobitnie powiedzieć, że jeśli nie wyjaśni się na serio okoliczności katastrofy w której zginął polski prezydent, to może się zdarzyć, że w następnej może zginąć przywódca innego państwa UE, które będzie stało na drodze interesów Rosji.    

Z osoby która organizuje manifestacje i protesty możesz zamienić się w posłankę. A pamiętasz jak z loży prasowej w sejmie w ramach pikiety zorganizowanej przeciw kłamstwom rządu na temat katastrofy krzyczałaś do Donalda Tuska „zdrajca” ? Straż marszałkowska interweniowała.
Jedno z najważniejszych pytań jakie przed nami stoi jest to, czy Donald Tusk, oddając śledztwo Rosji, nie dopuścił się zdrady stanu za którą powinien zostać osądzony. Przyzwalając na utratę dowodów, na uniemożliwienia polskiej stronie przeprowadzenia elementarnych badań, nie dopominając się, w imię zupełnie iluzorycznego jak się okazało zbliżenia z Rosją, zwrotu wraku, a wszelkie ustalenia z Putinem w tej sprawie dokonując „na gębę”- działał jako człowiek rażąco niekompetentny, czy było to jednak działanie kogoś kto kierował się innymi niż polska racja stanu przesłankami? Nie uciekniemy od tego pytania.   Dlatego wtedy do sejmu poszłam z przemyconym transparentem z napisem „Żądamy prawdy”. Owszem, krzyczałam o zdradzie. Mamy prawo i obowiązek wiedzieć i oceniać.

A twoje bitwy ze strażą miejską, wtedy na przykład gdy sprzątała tulipany składane ku pamięci Marii Kaczyńskiej. Wygrałaś je.
To oczywiście przykre, że to na ulicy musimy dopominać się o tak podstawowe rzeczy, jak pamięć i godność dla ofiar katastrofy w Smoleńsku oraz szacunek dla ich rodzin. Przy milczących mediach nie pozostaje jednak nic innego jak wyjść na ulicę z kwiatami albo z transparentami i głośno zaprotestować przeciw niegodziwościom tego całego medialno-politycznego systemu. Bo to tak naprawdę cały system, w którym zaprzyjaźnieni z władzą dziennikarze są jednym z ważnych elementów.  

W filmie „Przebudzenie” ponad dwa lata temu mówiłaś, że wszystkie próby by was zmarginalizować, wyśmiać są przeciwskuteczne, że wypchnięcie z debaty publicznej nie uda się. Co teraz o tym sądzisz?
Przetrwaliśmy chyba najgorsze. Ale przemysł pogardy nie rozpoczął się przecież w 2010 roku, a kilka lat wcześniej. Najpierw chodziło o deprecjacje czy wręcz symboliczną delegalizację demokratycznie wybranego rządu i prezydenta.  Później skupiono się i skupia nadal na opozycji. I to jest najgroźniejsze, pokazuje z jak wielkim deficytem demokracji mamy obecnie do czynienia. Choć mamy niewielkie środki i w dużej mierze polegamy na działaniach oddolnych, to jako duża grupa ludzi, możemy wiele osiągnąć. Możemy budzić z letargu tych, których usypiają zmanipulowane relacje lub cukierkowe spoty, albo którym wydaje się, że nie nic nie da się zmienić na lepsze. Polska może być silnym krajem tylko wtedy, gdy jej obywatele będą mieli silne poczucie wspólnoty. Trzeba je budować wbrew temu jak stara się manipulować Polakami i jak ich dzieli postkomunistyczny establishment, którego aktualną najsilniejszą reprezentacją jest PO.

W Warszawie PiS może zdobyć dwa mandaty do Parlamentu Europejskiego. Jak chcesz przekonać, by zagłosowano właśnie na Ciebie?
Dobry polityk to polityk skuteczny, potrafiący w zdecydowany sposób walczyć o wartości, które uznawane są przez wyborców danego ugrupowania. Myślę, że swoją kilkuletnią działalnością społeczną pokazałam, że jeśli zostanę wybrana do PE, to nie będę tam bierna.  Ale chodzi nie tylko o Smoleńsk czy na przykład zdecydowane akcentowanie interesów Polski w kwestii bezpieczeństwa. Za mało jest w Parlamencie Europejskim kobiet, które zdecydowanie wyrażają swoje konserwatywne poglądy. We frakcji konserwatywnej najbardziej widoczne są Brytyjki, a one ze względu na sytuację w swoim kraju tak jak ich koledzy raczej unikają starć światopoglądowych. Brakuje grupy posłanek, które mogłyby stanowić przeciwwagę dla bardzo aktywnych, wyrazistych eurodeputowanych o poglądach lewicowo-liberalnych. Proszę zauważyć, że promotorkami raportów, projektów rezolucji dotyczących aborcji, gender, praw „równościowych” są kobiety. To nie jest przypadek lecz celowy zabieg socjotechniczny. Kobiety mówiące o sytuacji rodzin, matek, dzieci są bardziej wiarygodne, a gdy odpowiadają im mężczyźni, spotykają się z odpowiedzią, że przecież mężczyźni nie mogą występować w obronie praw kobiet. Tej ideologicznej wojny, która dotyka już naszych dzieci w szkołach i przedszkolach, nie wygramy bez zaangażowania konserwatywnych kobiet w PE. Odważnych i skutecznych.

Wywiad ukazał się w aktualnym wydaniu Gazety Polskiej

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka