Joe Chal
Joe Chal
Joe Chal Joe Chal
783
BLOG

Joe Chal - ANTYAFERALNA SPOWIEDŹ POSŁA -3/3!

Joe Chal Joe Chal Polityka Obserwuj notkę 0

              

W dzisiejszych czasach "Sprawiedliwość" tak jak pokazałem na tym obrazku - Nie jest wyraźna i często szara, gdzie samo słowo niezbyt odróżnia się od "Brudnego koloru"! - Joe Chal

 

Część IV

 

l       ZAWIĄZANIE SIĘ SITWY PROKURATORSKO-SĄDOWNICZEJ PRZECIWKO POSŁOWI W ODWECIE ZA NAPISANĄ INTERPELACJĘ POSELSKĄ - WYKORZYSTUJĄCEJ DO SZYKANOWANIA POSŁA FAŁSZYWE ZEZNANIA CZŁONKÓW BIELSKIEJ SAMOOBRONY

 

           W marcu 2002 r. -  zaczął nachodzić Biuro Poselskie znany posłowi osobnik o danych personalnych Jerzy Bizoń (były pracownik komunistycznej Milicji Obywatelskiej obecnie od 2007 r. - posłowi dostarczone zostały materiały z Instytutu Pamięci Narodowej – że jest to były funkcjonariusz SB) i usiłował nakłonić posła Smolanę do podpisania antyizraelskiej petycji przeciwko prowadzonej przez Izrael wojnie z Palestyną.    

 

        Odmówił mu tego stanowczo, oświadczając, że jako pojedynczy parlamentarzysta nie może tego uczynić, gdyż mógłby zostać oskarżony przez Marszałka Sejmu o nadużycie Regulaminu Poselskiego. To będzie później jeden dodatkowy z dziesięciu fałszywych świadków w procesie Sądu Pracy w 2003 i 2004 roku (sygn. akt VP 62/03).

    Z końcem marca 2002 r. – posełPiotr Smolana pozbył się kolejnej pracownicyLiliany Potockiej narzuconej mu przez byłego dyrektoraJana Muchę, nie przypuszczając nawet przez moment, że  dokładnie za 2 lata obydwaj w akcie zemsty wymyślą na niego sfingowaną historię o rzekomym molestowaniu seksualnym – opublikowaną na łamach znanego brukowca„Super-ekspresu” w dniu8 marca 2004 r.  pt.: „Poseł żądał seksu”napisaną przez podejrzanego o współpracę z SB Krzysztofa Oremusaz Bielska-Białej. Wszystko to uczynione zostało w zmowie z prokuratorami bielskimi – co poseł twierdzi, że jest w stanie udowodnić.

 

           Odkwietnia lub maja 2002 – jego Biuro Poselskie zaczął nachodzić inny pracownik Policji – komendant komisariatu I na ul. Składowej 2 w Bielsku-Białej –Zbigniew Duźniak. Zapewne dowiedział się, że prowadził sprawę okradzionego przedsiębiorcyJerzego Żaczka.

 

  To na jego komisariacie prowadzone były dochodzenia prokuratorskie przeciwkoJerzemu Żaczkowiw latach1992 – 2000 i z parkingu policyjnego „wyparowały” jak kamfora jego osiem samochodów osobowych i ciężarowych wartości w poziomie cen 2000 roku około 5.000.000,00 złotych.

           PosełPiotr Smolana twierdzi, że o zabór tych samochodów podejrzani są policjanci, prokuratorzy i sędziowie bielscy w porozumieniu z PKO BP.

 

  ProkuratorElżbieta Krajewska-Siuda zostaje po cichu usunięta ze stanowiska prokuratorskiego, gdyż podobno nakazał to ówczesny Minister SprawiedliwościLech kaczyński – po stwierdzeniu i udowodnieniu jej zaboru i kradzieży jednego z samochodów Jerzego Żaczka – tira Rojs-Rojs. Pieniądze za sprzedany bezprawnie samochód w porozumieniu z Policją i komornikami ona zagarnęła do własnej kieszeni. Nie wyjaśniono do teraz, co się stało z pozostałymi ośmioma samochodami wartości 5 milionów PLN.

 

      Poseł nie podejrzewającZbigniewa Duźniakao inwigilację swojej osoby – wręczył mu maszynopis spisanej wewrześniu 2000 r. historii okradzeniaJerzego Żaczka z własności ośmiu samochodów wartości   5 milionów złotych oraz zniszczenia jego działalności gospodarczej – który później (20 września 2002 r.) posłuży mu za materiał do jego interpelacji poselskiej w tym temacie do ówczesnego Ministra SprawiedliwościGrzegorza Kurczuka.

 

    Wewrześniu 2002 r. przerobił materiał pisemny zwrześnia 2000 r. o bielskim przedsiębiorcyJerzym Żaczkuna komputerze na zaplanowaną wcześniej interpelację poselską i z datą20 września 2002 r. złożył ją w Kancelarii Sejmu.

 

           Biuro interpelacji poselskich zaproponowało jej zamianę na pismo interwencyjne – na co zgodził się bardzo niechętnie, bo nie miał innego wyjścia, gdyż w przeciwnym przypadku sprawa mogła wcale nie trafić do Ministra Sprawiedliwości.

 

   Wpaździerniku 2002 r.komendantZbigniew Duźniak dowiedziawszy się, że poseł sporządził jużinterpelację poselską  w tym temacie – przyleciał do jego Biura Poselskiego i koniecznie chciał ją dostać do swoich rąk.

 

     Nie powiedział mu do jakich celów jest mu ona potrzebna, skoro dostał wcześniej taki sam materiał pisemny, jednkaże poseł zorientował się poniewczasie, że chodziło mu o pokazanie jej prokuratorom i sędziom, że interpelacja poselska ma nagłówek i winietę mojego Biura Poselskiego, ma jego podpis i obnaża matactwa bielskiego wymiaru sprawiedliwości.

 

    Raptem na dzień10 grudnia 2002 r. – a więc zaledwie dwa miesiące później po fakcie otrzymania od niego przedmiotowej interpelacji poselskiej - Prokuratura Okręgowa  zwołała spotkanie bielskich parlamentarzystów w jej siedzibie rzekomo celem omówienia współpracy. Nie było później żadnej współpracy – poza cyklicznymi doniesieniami posła Smolany o przestępstwach popełnianych przez członków Samoobrony bielskiej.

      Najprawdopodobniej prokuratorom chodziło o poznanie i przyjrzenie się bliżej jego osobie jako nowo wybranemu posłowi, który odważył się ujawnić i zdemaskować ich matactwa w zniknięciu ośmiu samochodów wartości 5.000.000,00 złotych oraz towaru sklepowego wartości 1.500.000,00 złotych.

 

    Od tego momentu Prokuratura bielska w porozumieniu z sądownictwem bielskim zaczęła planować zemstę na jego osobie – mając do dyspozycji dawnych agentów SB –Jerzego Bizonia i prawdopodobnieJana Muchę, który został przez niego wydalony z Biura Poselskiego po popełnieniu defraudacji finansowych wstyczniu i lutym 2002 r.W nagonce na jego osobę zaczęli przodować prokuratorzyJanusz Jaros, Jacek Filipek, Zbigniew Twardowski, Małgorzata Borkowska Izabela Wrona, Maciej Porzycki, Arkadiusz Jóźwiak.

 

              Okazja nadarzyła się niebawem. Jeszcze wstyczniu 2003 roku prawdopodobnie za namowąJana MuchyiJerzego Bizonia – nakłoniono zwolnionego dyscyplinarnie wlutym 2002 r. Krzysztofa Dolińskiego(to ten, co uciekł w bieżącym roku 2007 do szpitala psychiatrycznego) do wniesienia pozwu przeciwko osobie posła do Sądu Pracy – gdzie przewodniczącą V Wydziału Pracy była synowa ostatniego komendanta wojewódzkiego komunistycznej Milicji ObywatelskiejMariola Adamiec-Witek, dawna prokurator Prokuratury Rejonowej w Bielsku-Białej i podwładna szefa Prokuratury Rejonowej Janusza Jarosa– niewykluczone, że dobra znajomaJerzego Bizonia, znająca już dobrze byłego Dyrektora mojego Biura Poselskiego Jana Muchę.

 

    Rzeczywiście – wstyczniu 2003 r.– kiedy posełPiotr Smolanaprawie zasiadł w Sejmowej Komisji do sprawy tzw. Afery Rywina – postkomunistyczna sędziaMariola Adamiec-Witek przechwyciła fałszywy i przeterminowany blisko rok czasu pozew sądowyKrzysztofa Dolińskiego. Prowadzi go w sposób skandaliczny, nie zważając na przekroczenie zawitego terminu 14 dni od20 lutego 2002 r.   

 

           Wyznaczyła pierwszą rozprawę dopiero wmaju 2003 r. – nie zważała na protesty jego pełnomocnika mgrRozalii Cisło, aby potem przerwać proces na przeciąg ponad połowy roku czasu dolistopada 2003 r. aby fałszywi świadkowie zSamoobrony mieli czas na opracowanie scenariusza fałszywych zeznań, a później pełnym galopem wznowić proces i doprowadzić do wydania wyroku sygn. akt VP 62/03 poza jego plecami w dniu24 lutego 2004 r. z nakazem zapłaty30.000,00 złotych + 11.000,00 złotych kosztów komorniczych z jego konta prywatnego na rzecz fałszywego powodaKrzysztofa Dolińskiego, który rościł pretensje za wykradzione przezJana Muchę jego wynagrodzenie za jedynie dwa miesiącestycznia i lutego 2002 r.

 

           Poseł przedstawi w dalszej części artykułu dossier dawnej prokurator, obecnie sędzi Sądu PracyMarioli Adamiec-Witek – która w porozumieniu ze swoimi kolegami - prokuratorami sfingowała ten fałszywy proces sądowy mający na celu ograbienie go z budżetu rodzinnego na jak największą sumę pieniędzy, aby odczuł zemstę za interpelację poselską ujawniającą matactwa bielskiej Prokuratury z czasów, gdy ona sama była jeszcze czynnym prokuratorem tejże Prokuratury Bielskiej.

 

   Wyrok powyższy jest największym skandalem w bielskim sądownictwie. Oburzeni byli nim wszyscy, którzy znali osobę posła i są przeświadczeni, że to ukartowana zemsta bielskiego wymiaru sprawiedliwości – a przede wszystkim szefa Prokuratury RejonowejJanusza Jarosa– dawnego przełożonegoMarioli Adamiec-Witek za napisanie przez niego interpelacji poselskiej wewrześniu 2002 r. ujawniającej korupcję w bielskim wymiarze sprawiedliwości.

   Nie pomogli mu w obaleniu tego i tak nieważnego, bo nie praworządnego wyroku sądowego sygn. akt VP 62/03 ani minister Marek Sadowski, ani minister Andrzej Kalwas – gdyż przyznanie mu słuszności i sprawiedliwości byłoby porażką pookrągłostołowego polskiego wymiaru sprawiedliwości.

 

     Już dwa tygodnie później w ramach trwającej nadal cyklicznej nagonki na moją osobę przez Prokuraturę Bielską - w dniu8 marca 2004 r. wDZIEŃ KOBIET - Krzysztof Oremus mający bliskie kontakty z komendantemZbigniewem Duźniakiemoraz z prokuratorami i sędziami bielskimi - szkaluje posła w„Super-Ekspressie” niewybrednym artykułem pt.: „Poseł żądał seksu” z zamieszczeniem ogromnej fotografii jego twarzy na całą szpaltę strony tytułowej z zaznaczeniem, że chodzi o byłego członka Sejmowej Komisji ds. Afery Rywina. Jeszcze kilka miesięcy później w dniu  27 sierpnia 2004 r.   aby go pognębić i dobić, zamieszcza na łamach tego brukowca następny paszkwil bez pokrycia pt.: „Smolana – oddaj im pieniądze”.

 

   Wobec takiego obrotu sprawy – poseł na Sejm RP skierował Akt Oskarżenia do Prokuratury Generalnej RP w dniu6 września 2004 r. za pismem przewodnim z dnia15 września 2004 r. w sprawieskładania fałszywych zeznań przez 10 fałszywych świadków z Samoobrony bielskiej w sfingowanym procesie sądowym Sądu Pracy sygn. akt VP 62/03 - mówił potem o tym fakcie z trybuny sejmowej w dniu 16 czerwca 2005 r. w obronie swojego immunitetu poselskiego, którego mu nie uchylono jako jedynemu posłowi ubiegłej kadencji.

 

  Egzemplarze tego Aktu Oskarżenia skierował również do Prezydenta RP  Aleksandra Kwaśniewskiego, Marszałka Sejmu RPJózefa Oleksego, Premiera Rządu RPMarka Belki, byłego Prezydenta RPLecha Wałęsy i byłego Marszałka Sejmu RPMarka Borowskiego. Pozostają głusi na jego krzywdę – poza MarszałkiemMarkiem Borowskim, który nie głosował za uchyleniem jego immunitetu poselskiego w dniu17 czerwca 2005 r.

 

 Prokuratura Apelacyjna w Katowicach otrzymawszy z Prokuratury Generalnej z Warszawy jego Akt Oskarżenia – przekazuje go do sitwy prokuratorsko-sądowej w Bielsku-Białej – a ta rozprawia się z nim gładko – wydająctrzykrotne postanowienia o umorzeniu, nie zważając wcale na to, że poseł udowodnił fałszywość zeznań.

 

   Były to następujące postanowienia:

 

-        Postanowienie 2 Ds. 32/05/AJ/S - 24.02.2005 r.  

-        Postanowienie 2 Ds. 84/05/AJ/S – 22.12.2005 r.

-        Postanowienie 2 Ds. 43/06/MP -   31.03.2006 r.  

 

   Teraz Prokuratura Bielska przypuściła kolejny frontalny atak na jego osobę – fingując wbrew wcześniejszym faktom obrony przez Sejm RPfałszywy akt oskarżenia sygn. akt III K 823/06/JF- autorstwa prok.Jacka Filipkabędącego w zmowie z sędzią – dawną prokuratorMariolą Adamiec-Witek.

     PosełPiotr Smolana nie obawia się tego – prawda okaże się zupełnie inna od tej prokuratorskiej, gdyż prawda go wyzwoli z fałszywych pomówień i oskarżeń   jak kilkakrotnie tak się stało i w co bardzo wierzy.

 

  Największą pogardę posełPiotr Smolana ma dla komunistycznej i postkomunistycznej dawnej prokurator, obecnie sędziMarioli Adamiec-Witek za sfingowany proces sygn. aktVP 62/03 oraz dla obecnej Prezes Sądu Okręgowego w Bielsku-BiałejElżbiety Libery-Niesporek – która jego zdaniem - tym wszystkim w porozumieniu z prokuratorami sterowała.

 

                Największą cześć i szacunek miał dla sędzi Joanny Banaś-Paluch – która okazała się być najbardziej sprawiedliwym sędzią w Sądzie Bielskim, która oddała mu pełną sprawiedliwość w procesie sygn. aktIC 92/04 wytoczonym mu niesłusznie przez adwokataJoachima Goszyca – i oddaliła pozew przeciwko jego osobie po dwóch latach procesu, w którym on bronił się samotnie bez adwokata. Później ta sędzia sprzeniewierzyła się zasadzie niezawisłości sędziowskiej i od 2008 r.przyłączyła się do nagonki na posłaPiotra Smolanę.

                

         Ten wyrok obala fałszywy paszkwilancki artykuł„Super-Ekspressu” autorstwa domniemanego SB-kaKrzysztofa Oremusa pt.: „Smolana – oddaj im pieniądze”.

 

   Poseł śmie twierdzić, że gdyby prowadziła goMariola Adamiec-Witek   – werdykt byłby dokładnie całkowicie odwrotny.

 

           Tak rozprawiła się z nim sitwa prokuratorsko-sądowa za ujawnienie jej matactw w jego interpelacji poselskiej z dnia20 września 2002 r.

 

        Prokuratura Bielska zarówno - Rejonowa jaki i Okręgowa uzgodniły zmowę milczenia przeciwko jego osobie – przypuściła frontalny atak na jego osobę, którego apogeum objawiło się w bezpodstawnym wniosku z dnia15 lutego 2005 r. o uchylenie mu immunitetu poselskiego spreparowanym przezJanusza Jarosa (ówczesnego szefa Prokuratury Rejonowej) iAndrzeja Kózkę (ówczesnego szefa Prokuratury Okręgowej).

 

Takim działaniem Prokuratury Bielskiej był niemalże zszokowany wraz ze swoimi sędziwymi rodzicami i całą swoją rodziną, która nie mogła pojąć, skąd wzięło się prokuratorskie oskarżenie przeciwko jego osobie.

Od początku robiono wszystko, aby nie dociec prawdy, nikomu nie zależało na tym, aby wyjaśnić motywy składania fałszywych zeznań przeciwko jego osobie przez 10 zmówionych przeciwko niemu fałszywych świadków  – a raczej zależało na tym, aby uskutecznić zemstę na jego osobie za napisaną przez niego interpelację poselską.

Nawet Ministerstwu Sprawiedliwości nie zależało na tym, aby wyjaśnić, na czyje polecenie w ten sposób działała bielska prokuratura ?

że przekroczyła swoje uprawnienia wielokrotnie odmawiając wszczęcia dochodzenia karnego przeciwko fałszywym świadkom.

 

 Poseł śmie twierdzić, że czyniła to w zmowie z dawnymi funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej.

           Ten zamach na jego niewinność spalił na panewce – gdyż2 / 3 posłów IV kadencji Sejmu uwierzyło w jego prawdomówność i stanęło w jego obronie w dniu głosowania17 czerwca 2005 r. - jako jedynego posła (na 50 posłów) oskarżanego niesłusznie przez organ prokuratorski.

 

           Teraz na nowo uderzają w niego sfingowanym aktem oskarżenia sygn. Akt III K 823/06/JF pomimo fiaska poniesionego w dniu 17 czerwca 2005 r.

 

         O co rozchodziło się w nieskutecznej historii uchylenia immunitetu posłowi Piotrowi Smolanie ?

           Nie uchylono mu go jako jedynemu posłowi kadencji 2001 – 2005. Nieprawdą jest, że Platforma Obywatelska głosowała za uchyleniem, bo tak zawsze czyni: dowodem na to jest głosowanie tej partii w następnej kadencji, kiedy nie zagłosowała za uchyleniem immunitetu Małgorzaty Ostrowskiej.

           W czerwcu 2005 roku Platforma Obywatelska zagłosowała za uchyleniem immunitetu Piotrowi Smolanie, gdyż bardzo na tym zależało ówczesnemu marszałkowi Włodzimierzowi Cimoszewiczowi.

           Dobito więc targu: marszałek schowa na długo do szuflady wniosek o uchylenie immunitetu Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej za jazdę po pijanemu, a Platforma w zamian zagłosuje bezwzględnie przeciwko Piotrowi Smolanie.

 

         Nic to nie pomogło, gdyż Smolanę w zasadzie uratowała parlamentarna Lewica i to nie bynajmniej z sympatii do niego: wielu sędziwych rodziców posłów SLD po wysłuchaniu jego wystąpienia z trybuny sejmowej dzwoniło telefonicznie do nich i upominało ich, aby nie ważyli się głosować przeciwko niemu, bo on Piotr Smolana samą prawdę powiedział z trybuny sejmowej.

           Około 80 posłów SLD i SdPl wraz z posłami niezrzeszonymi wyłamało się z odgórnego „prykazu” Włodzimierza Cimoszewicza i nie nacisnęło zielonego guzika za uchyleniem mu immunitetu poselskiego.

           Stała się zatem rzecz niesłychana: w obronie posła Smolany stanęła wprawdzie prawicowa partia Prawo i Sprawiedliwość, Liga Polskich Rodzin, ale stanęła też 1/3 posłów lewicowych, pomimo, iż miała świadomość, że Piotr Smolana przyłączył się do ultra-katolickiej partii „Dom Ojczysty”  najbardziej popieranej przez Ojca Tadeusza Rydzyka.

 

         Poniżej przedstawione jest doniesienie Piotra Smolany do Centralnego Biura Antykorupcyjnego z dnia 25 lutego 2007 r., którego fragmenty są cytowane:

 

         W nawiązaniu do przeprowadzonej rozmowy w siedzibieCentralnego Biura Antykorupcyjnego w Warszawie w dniu22 lutego br. - przesyłamchronologię zdarzeń tyczących się korupcji w bielskim wymiarze sprawiedliwości.

 

         W dniu20 września 2002 r. jako poseł na Sejm RP wystosowałeminterpelację poselską w przedmiocie okradzenia i ograbienia z premedytacją bielskiego przedsiębiorcyJerzego Żaczkaz własności8 samochodów wartości 5 milionów PLN oraz z towaru wartości 1,5 miliona PLN – za którym to działaniem stał bielski wymiar sprawiedliwości wraz z bielskim oddziałemPKO B.P.i bielskąpolicjąwspółpracującą w tym czasie z gangiem złodziei samochodowych. (W załączeniu artykuł prasowy“Polityki”).

 

      Interpelację tę przesyłam wraz z niniejsząprzesyłką.

 

      To od tej interpelacji poselskiej wszystko się zaczęło.

 

      To od momentu ujawnienia tej interpelacjiposelskiejzaczęła się nagonka bielskiego wymiaru sprawiedliwości na moją osobę jako posła na Sejm RP odwrześnia 2002 r.

 

      Mówiłem o tym z trybuny sejmowej 3 lata później w dniu16 czerwca 2005 r.w obronie nie tyle swojego immunitetu poselskiego, co permanentnie naruszanej mojej godności osobistej - na skutek sfingowanego i fałszywego wniosku bielskiej Prokuratury z dnia15 lutego 2005 r. - do teraz nieskutecznego. Nie uchylono mi wówczas immunitetu i do teraz nie zasiadłem na ławie oskarżonych – boAkt Oskarżenia jest ze wszech miar fałszywy.

      To z tego powodu trwa nagonka na moją osobę – gdyż bielski wymiar sprawiedliwości obawia się do teraz wgłębienia się w tę sprawę - tj. przedmiotowej interpelacji poselskiej przez obecnego Ministra Sprawiedliwości – PanaZbigniewa Ziobro, z którym miałem krótkie spotkanie pod gmachem Ministerstwa Sprawiedliwości w dniu22 lutego 2007 roku.

 

      To z tej przyczyny(z powodu napisaniainterpelacji poselskiejw dniu20.IX.2002 r.) ukartowano przeciwko mojej osobie - jako posłowi na Sejm RP – sfingowaną sprawę wSądzie Pracy i wykorzystanofałszywe zeznania 10 “świadków” z bielskiejSamoobrony przeciwko mojej osobie w Sądzie Pracy w2003 r. - aby znaleźć jakiekolwiek paragrafy na moją osobę i następnie wytoczyć mi niesłuszną sprawę prokuratorską, aby mnie dyskredytować w oczach opinii publicznej przed następnymi wyborami parlamentarnymi.

 

      To z nadania bielskiej Prokuratury, przedewszystkim jej postkomunistycznych prokuratorów zaczęło działać przeciwko mojej osobie   conajmniej 5 byłych agentów  komunistycznej Służby Bezpieczeństwa i byłych funkcjonariuszy komunistycznej Milicji Obywatelskiej, których wymieniam po kolei:

 

- Jerzy Bizoń – synMariana Bizonia – byłegoI Sekretarza KM PZPR w Czechowicach-Dziedzicach, o którym (Jerzym Bizoniu) w środowiskuSLD-owskim mówią, że był funkcjonariuszemkomunistycznej Służby Bezpieczeństwa. To on kłamał na mnie wielokrotnie w kilku sprawach sądowych i czyni to do teraz.

-Jan Mucha– podejrzany o współpracę zSłużbą Bezpieczeństwa, skoro w latach osiemdziesiątych wspaniałomyślnie umorzono mu sprawy karne za przestępstwa kryminalne (wybudowana w niejasnych okolicznościach willa z basenem w Jaworzu k. Bielska-Białej), w latach dziewięćdziesiątych umorzono mu długi względem Urzędu Skarbowego (około 2 miliardy st. złotych) i przechwalał się, że dopomogły mu w tym znajomości na najwyższych szczeblach władzy – m. in. zLeszkiem BalcerowiczemiJerzym Eysymontem. Obecnie po sześciu wyrokach karnych prawo się go nie ima i chodzi spokojnie po ulicy, budząc postrach wśród mieszkańców Jaworza.

- Krystyna Malec – założycielka fikcyjnego Stowarzyszenia Poszkodowanych przez sądy i prokuratury - dawnyławnik sądowy w komunistycznym sądownictwie bielskim, ostentacyjnie witająca się do teraz z sędziami i prokuratorami na sądowych korytarzach,przesiadująca na kawieu obecnej PrezesSądu Okręgowego Elżbiety Libery-Niesporek - umieszczona naliście Wildsteina prawdopodobnie o pseudonimie„Heja”, „Halina”lub„Konwalia” - z

podstawowym zaledwie wykształceniem, która w latach komunizmu zajmowałastanowiska kierownicze i była wieloletnimI Sekretarzem POP PZPR w Fabryce Pił i Narzędziw Wapienicy – dzielnicy Bielska-Białej.

   Jako znajoma i zaprzyjaźniona z obecną Prezeską Sądu Okręgowego w Bielsku-BiałejElżbietą Liberą-Niesporek- szkaluje mnie na każdym kroku, gdzie tylko moźe, aby maksymalnie dyskredytować moją osobę w oczach opinii publicznej. Ostatnio weszła w kontakt z niemieckim„Dziennikiem Zachodnim”bardzo wrogo do mnie ustosunkowanym.

1.    Krzysztof Oremus - były etatowy oficer komunistycznejSłużby Bezpieczeństwa, który będąc w częstych kontaktach z prokuratorami bielskimi i którego telefon komórkowy miał zakodowany w swojej komórce były komendant komisariatu I Policji w Bielsku-BiałejZbigniew Duźniak, bardzo często kontaktujący się z prokuratorami – napisał pod ich inspiracją kłamliwe artykuły na moją osobę pt.: „Poseł żądał seksu”  (8.III.2004 r.) oraz„Smolana oddaj im pieniądze”(27.VIII.2004 r.)– aby maksymalnie zdyskredytować moją osobę jako posła na Sejm w oczach opinii publicznej. Celem było zniszczenie mojej osoby za ujawnianie przeze mnie malwersacji i przestępstw w wydaniu tejże prokuratury bielskiej i bielskiego sądownictwa.

1.    Zbigniew Duźniak - funkcjonariusz d. KomunistycznejMilicji Obywatelskiej powiązany z d. komunistycznąSłużbą Bezpieczeństwa. To on jako komendant komisariatu Policji nadzorował sfingowane postępowania prokuratorskie przeciwkoJerzemu Żaczkowi, to z parkingu policyjnego (nie wiadomo którego) wyparowały jak kamfora samochody Jerzego Żaczka wartości5.000.000,00 PLN.

1.    Jan Malek -emerytowany funkcjonariusz komunistycznejMilicji Obywatelskiej w stopniu majora lub pułkownika – nowy przewodniczący Samoobrony Bielskiej (a jakże!) z nadania Służb Specjalnych iJanusza Maksymiuka. ToJanusz Maksymiuk nasłał na moje Biuro Poselskie znanego przestępcęJana Muchę –wielokrotnego recydywistę.

                 Jan Malekobecnie czynnie i aktywnie przyłączył              się do dyskredytacji mojej osoby i uczestniczy                            jawnie w nagonce na moją osobę wraz ze swoim             kolegąJerzym Bizoniem.

l       Niektórzy z tych ludzi pod inspiracją Prokuratury Bielskiej i Bielskiego Sądownictwa zaczęli knuć intrygi przeciwko mojej osobie na   terenie mojego rodzinnego miasta Bielska-Białej - a fakt ten zaczął mieć miejsce od połowy 2002 r. – tj., tuż po złożeniu  mojej    interpelacji-----------------poselskiejdemaskującej przestępstwa prokuratorskie wraz z innym faktem powołania mojej osoby do Sejmowej Komisji Śledczej ws. tzw. Afery Rywina, dzięki czemu stałem się znanym posłem, a przez to jeszcze bardziej im zagrażającym.

        To z nadania i z zamierzonej inspiracji bielskiej        Prokuratury rozpoczęły się szkalujące artykuły na moją    osobę pisane między innymi przez byłegooficera       komunistycznejSłużby Bezpieczeństwa – obecnie          dziennikarzyny z Bielska-Białej na etacie       “Superekspressu”-Krzysztofa Oremusa.

 

                 To tenSB-ek pisał na moją osobę paszkwilanckie    artykuły prasowe w“Superekspressie” w dniu   8 marca         2004 r.(Dzień Kobiet !!! - przypadek ?!) pt.:“Poseł żądał       seksu” za którym stał dawny, wydalony z niej, członek Unii          Wolności –Jan Mucha, również podejrzany o związki z SB,       nasłany do mojego Biura Poselskiego przezJanusza      Maksymiuka,również SB-eka o pseudonimie“Roman”.Za       publikacją tego artykułu stał nie tylko były komendant          Zbigniew Duźniak, ale również i przede wszystkim ówczesny      szef Prokuratury Okręgowej Andrzej Kózka (zaprzyjaźniony z  rodzinąJana Muchy) oraz ówczesny szef Prokuratury       Rejonowej w Bielsku-BiałejJanusz Jarosoraz prok.Jacek         Filipek.

 

      ToAndrzej Kózka– niedawny jeszcze szef Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej wraz z wymienionymi powyżej prokuratorami – wystosował    w dniu15 lutego 2005 r. w obronie recydywisty, (swojego przyjaciela i przyjaciela swoich rodziców)Jana Muchy sfingowany, falszywy wniosek przeciwko mojej osobie jako posłowi na Sejm RPouchylenie mojego immunitetu poselskiego  który i tak spalił na panewce.

 

  Polski Parlament nie zna w swojej historii podobnego przypadku, abyw obronie posła stanęło 2/3 posłów. Ten przypadek miał miejsce w dniu16 i 17 czerwca 2005 r. - kiedy to przy frekwencji410 posłów obecnych na sali sejmowej na uchylenie mojego immunitetunie zgodziło się245 posłów, a za uchyleniemgłosowało tylko 165 posłów lewicowych.

 

 Taki sukces był marzeniem niespełnionymIreneusza Sekuły, Andrzeja Leppera, Renaty Beger, Andrzeja Pęczaka i wielu innych.

 

l       Media mój sukces pominęły prawie zupełnym milczeniem.

 

l       Równolegle w tym samym czasie ówczesny Marszałek SejmuWłodzimierz Cimoszewicz,na którego naciski na pewno wywierało postkomunistyczneMinisterstwo Sprawiedliwości Andrzeja Kalwasa- na każdym kroku objawiał względem mojej osoby niechęć i wręcz jawną wrogość jako posłaPrawicy parlamentarnej, które miały miejsce poprzez nastepujące fakty:

 

l       zostałem wykreślony przezWłodzimierza Cimoszewicza z listy delegacji poselskiej na pogrzeb PapieżaJana Pawła IIw dniu8 kwietnia 2005 r.- a

więc zaledwie dwa miesiące po sfingowanym wniosku o uchylenie mojego imminitetu poselskiego z dnia15 lutego 2005 r.

 

l       zostałem przywrócony na listę po interwencjiposłaAntoniego Macierewiczai na pogrzeb Papieża pojechałem wbrew intencjiCimoszewicza.

 

l       w tygodniu poprzedzającym moje wystąpienie sejmowe i głosowanie w sprawie uchylenia mojego immunitetu poselskiego –Włodzimierz Cimoszewicz czynił wszystko, aby uchylenie mojego immunitetu doszło do skutku, bo o toMinisterstwo Sprawiedliwości Andrzeja Kalwasanaciskała Bielska Prokuratura, obawiająca się realizacji wyświetlenia ciemnych spraw zawartych w mojej interpelacji poselskiej.

 

l       pierwotnie Prezydium Sejmu podprzewodnictwemWłodzimierza Cimoszewiczaustaliło odmienny porządek obrad niż zwykle bywało – że z zasady w czwartek wyznaczano wystąpienie posła w obronie immunitetu – aby w piątek w bloku głosowań przegłosować to uchylenie immunitetu. Cimoszewicz przeforsował ustalenie terminu mojego wystąpienianie na czwartek16 czerwca 2005 r.- lecz naostatni dzień obrad – piątek17 czerwca 2005 r. po głosowaniach.

 

l       dlaczego w ten sposób postąpił Cimoszewicz ?

 

l       po pierwsze:

 

l       po to, aby słuchała mojego wystąpienia niemalże pusta sala sejmowa – gdyż po głosowaniach blisko80 procentposłów opuszcza Sejm i rozjeżdża się do domów.Pozostają tylko ci, którzy mają wystąpienia z trybuny: z reguły dziesięciu posłów i około dwudziestu posłów uczestniczy w posiedzeniach komisji sejmowych w odrębnych salach. Mojego wystąpienia w piątek17 czerwca 2005 r.od godz. 12.oo słuchałoby raptem około5 - 10 posłów. O toCimoszewiczowi  głównie chodziło.

 

l       Po drugie:

 

l       Cimoszewiczchciał zyskać czas około 2 tygodnido przygotowania właściwego gruntu pod głosowanie: ogromna część posłów nie wysłuchawszy mojego wystąpienia w piątek 17 czerwca 2005 r.  nie byłaby

w ogóle zorientowana, wjaki sposób się broniłemijakie argumentywysuwałem na swoją obronę oraznie miałaby wyrobionego zdaniana temat mojej osoby i oskarżenia, które było zgruntu fałszywe.

 

l       Po trzecie:

 

l       w głosowaniu nad uchyleniem mojego immunitetupo upływie dwóch tygodni - w piątek1 lipca 2005 r. mogłoby się udaćCimoszewiczowi osiągnąć swój cel poprzez  “urobienie” jak największej liczby posłów na lewicy  oraz  Platformy Obywatelskiejdo

głosowania przeciwko mojej osobie.Tak mogłoby się stać i wówczas utraciłbym immunitet poselski przewagą głosów nawet30– na przykład251, i więcej, gdyby zagłosowali przeciwko mnie wszyscy posłowie lewicy i wszyscy posłowie Platformy Obywatelskiej – pomimo zapewnienia mi obrony przez całyKlub Prawa i Sprawiedliwości, Ligi Polskich Rodzin oraz pozostałejPrawicy z PSL-em wraz z posłami niezależnymi.

 

l       Po czwarte:

 

l       Cimoszewiczajako człowieka mi niechętnego i wrogo ustosunkowanego do mojej osoby - zwiodła i zawiodła zwykła ludzka intuicja: 

 

l       zmyliła go frekwencja na sali sejmowej wpierwszym dniu obrad w środę15 czerwca 2005 r. przy okazji przypadkowego głosowania o godz. 9.oo rano, jakie się zdarzają:zobaczył na tablicy świetlnej, że na sali sejmowej znajduje się dokładnie410 posłów.

 

l       postanowił w tym momencie – że zmieni jednakwymuszony porządek obrad i przywróci moje wystąpienie w obronie immunitetu na zwyczajowy czwartek – a więc na następny dzień16 czerwca 2005 r.- a zdejmie ten punkt obrad sejmowych z17 czerwca 2005 r. 

         Uwierzył, że frekwencja410 posłów jest wystarczająca     do uchylenia mi immunitetu,  że liczba głosów wymagana      do uchylenia przekroczy nie tylko wymagane minimum        230 + 1 głos, ale głosowanie powiedzie sie po jego myśli i przekroczy nawet250, a może i280 głosów.

 

l       to posła Piotra Smolanę uratowało – jak również to, że swojedwugodzinne wystąpienie w obronie swojego immunitetu mógł wygłosić w czwartkowe wczesne popołudnie16 czerwca 2005 r. pomiędzy godziną14.oo– a godziną16.oo że wysłuchać go mogła znaczna liczba posłów obecnych na sali wraz z byłym premierem  Janem Olszewskim i życzliwym mu posłemGabrielem Janowskim, że wysłuchała go ogromna liczba telewidzów  uratowany został przez niejednokrotnie sędziwych rodziców posłówSLD i SdPl i Unii Pracy.

 

l       to ci sędziwi rodzice zaczęli wydzwaniać doswoich synów i córek - lewicowych posłów iupominać ich,aby nie ważyli się głosować przeciwko posłowiPiotrowi Smolanie znanemu z Komsji Rywina – gdyż samą prawdę powiedział z trybuny sejmowej.

 

l       w dniu 17 czerwca 2005 r. odniosłemniespotykany sukces: pomimo oczernienia mnie przez znane brukowce“Superekspress”i“Fakt” niewybrednymi artykułami z nadania bielskiej prokuratury i byłych SB-ków – nie udało się czerwonym prokuratorom nawet przy pomocy czerwonego marszałka Sejmu osiągnąć swojego celu. Wniosek o uchylenie mojego immunitetu spalił na panewce i nie powiódł się.

 

l       widziałem, jak w dniu głosowania w piątek 17 czerwca 2005 roku o godz.11.18 szczęka “opadła” Włodzimierzowi Cimoszewiczowi: nie mógł pojąć tego, że tak misternie opracowany plan oddania mnie w ręce zawziętych, zdemaskowanych przeze mnie prokuratorów - wziął całkowicie w łeb. Nie wiem, czy nie wpadł w niekłamany podziw dla mojej osoby – jak ja to uczyniłem, że wygrałem głosowanie przeciwko sobie tak przygniatającą większością.

 

l       był pewny, że po wystapieniu posła-sprawozdawcy Jana Knapika z SLD, który w fałszywym wniosku wyczytał na mnie przeróżne kalumnie i brednie: jaki to ze mnieoszust i przestępca – większość sejmowa mocno“wkurzona” na mnie, po prostu  “zapieni się ” i bezwzględnie naciśnie same zielone guziki i zagłosuje za uchyleniem mojego immunitetu.

 

l        bezpośrednio w tym czasie, kiedyCimoszewicz czynił nadludzkie wysiłki i wszelkie starania, aby   dopiąć swego celu, i dopomócMinisterstwu Sprawiedliwościkierowanemu przez jego partyjnego          kolegę zSLDAndrzeja Kalwasa – do którego z      kolei “grzały się” wcześniej telefony od          postkomunistycznych prokuratorów z Bielska-Białej        naciskające o konieczne uchylenie mi immunitetu poselskiego – jego inny   partyjny kolega – wicemarszałekTomasz Nałęcz,       póżniejszy szef sztabu wyborczego na Prezydenta RPCimoszewicza, nasłał na mnie redaktorów brukowego“Faktu” - aby opisywały mnie      w jak najbardziej negatywnym stylu.

 

l       zaledwie siedem dni po nieudanym głosowaniu w sprawie uchylenia mojego immunitetu poselskiego -        w dniu22 czerwca 2005 r. “Fakt”drukuje paszkwilancki artykuł na moja osobę, jaki to ze mnie nierzetelny i niezdyscyplinowany poseł, który uchyla się przed swoimi obowiązakami parlamentarnymi i wychodzi z posiedzeń komisji sejmowych w dowolnym czasie nie wiadomo w jakim celu. Opisany w nim jest nie tylko posełZbigniew Ziobro, ale nawetPrzemysław Gosiewski, Marek Kotlinowski i wielu innych.

 

l       artykuł ma tytuł“Tak oszukują Posłowie! Podpisują się na listach obecności i uciekają z obrad   komisji.”a zaledwie dwa dni póżniejWłodzimierz         Cimoszewicz grzmi na łamach“Faktu” w dniu24          czerwca 2005 r. żepotępia takich posłów oszustów     wraz z wymienieniem mojego pełnego         imienia i nazwiska. On wciąż nie mógł przetrawić swojej porażki z głosowaniem.

 

l       Nagonka bielskich prokuratorów na moją osobęjako już osobę prywatną trwa nadal i ma na celu zniszczenie mojej osoby w obawie, że dotrę w        końcu do Ministra SprawiedliwościZbigniewa Ziobro iprzekonam go o korupcji w bielskim wymiarze        sprawiedliwości opisanej w mojej    interpelacji   poselskiej z dnia20 września 2002 r. Dotarłem do niego w dniu22 lutego 2007 r.

 

l       Dowodem na to są dalsze niewybredne artykuły prasowe,     w których przoduje niemiecki“Dziennik Zachodni”.Czy sprawą przypadku jest, że na mój temat ukazało się  blisko 20 paszkwilanckich artykułów prasowych, które miały  na celu tylko i wyłącznie zniesławienie mnie i przedstawienie koniecznie w negatywnym świetle i w krzywym zwierciadle ?! (koniec cytatu).

 

         Jarosław Kaczyński miał prawo nie znosić posła Smolany za jego żądanie wystąpienia z Sejmowej Komisji Rywina posła Zbigniewa Ziobry. Ale to nie było żądanie posła Smolany – lecz ukartowana gra Andrzeja Leppera i Janusza Maksymiuka do spółki ze Służbami Specjalnymi.

         Poseł Piotr Smolana nie miał nigdy szansy wytłumaczenia tego Jarosławowi Kaczyńskiemu. W tym miejscu jednakże Piotr Smolana jakkolwiek długo uważał, że nie może jeszcze zdradzić, jakie były przyczyny jego wahania się, czy złożyć deklarację do Klubu Parlamentarnego PiS-u – to tak jak uczynił to w swojej poprzedniej Antyaferalnej Spowiedzi – teraz to zdradza po przegranych przez PiS wyborach parlamentarnych anno domini 2007.

 

         Poseł napisał w swojej Interpelacji poselskiej na jej zakończenie do ministra Grzegorza Kurczuka:

Czy Pan Minister będzie tym razem szybszy od działań tej prokuratorki jak i całego sądownictwa, tak jak to zadeklarował w swoim wywiadzie dla Trybuny z dnia 26 lipca br. ?  Zapewniam Pana, że bardzo Pana poważam od czasu przewodniczenia Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, a z interpelacją niniejszą występuję dlatego, że jest Pan teraz Ministrem Sprawiedliwości.

Uważam, że nie reprezentuje Pan sobą osobowości byłego Ministra Sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego, który tylko w trakcie kampanii wyborczej głośno mówi o korupcji w sądownictwie i prokuraturze, a po wygranych wyborach nabiera wody w usta i zaklęcie milczy w swojej ławie poselskiej – bo nigdy nie słyszałem, aby od 19 października 2001 r. poruszył ten problem, który przedtem przedstawiał w formie ewidentnego zarzutu.

Liczę na to Panie Ministrze, bo czas najwyższy uciąć tę błazenadę w sądownictwie i oprócz wyciągnięcia właściwych wniosków w tej sprawie – wyciągnąć konsekwencje względem winnych naruszania prawa, a skrzywdzonemu człowiekowi przywrócić elementarne poczucie sprawiedliwości i bezpieczeństwa w państwie, w którym wypadło mu żyć.

 

           To były Premier Jan Olszewski powiedział niedawno, (cytat): że w naszych organach ścigania pokutuje duch PRL-u.  Zmieniają się ministrowie, szefowie, ale cały aparat pozostaje ten sam. A przychodzące do pracy i przejmujące obowiązki tego aparatu władzy sądowniczej i prokuratorskiej młode pokolenie przejmuje również wszystkie jego złe cechy. Zasady funkcjonowania prokuratury czy policji pozostawiają wiele do życzenia. To z całą pewnością go kompromituje. Najbardziej skompromitował się były minister sprawiedliwościZbigniew Ziobro idący przecież ręka w rękę zJanem Olszewskim niemalże pod rękę wraz zAntonim Macierewiczem.

 

           Poseł nie ma najmniejszego zamiaru oczerniać i dyskredytować bielskiego wymiaru sprawiedliwości. Twierdzi, że powiedział samą prawdę i tylko prawdę.

 

           Będzie ją nadal ujawniał w instytucjach prawnych Unii Europejskiej tak długo, jak długo głuche będzie na to bezprawie polskie Ministerstwo Sprawiedliwości.

 

Joe Chal
O mnie Joe Chal

Jestem prezesem i fundatorem Polsko Australijskiej Fundacji działającej na Rzecz Zdrowia i Rozwoju Dziecka. Prowadzę badania naukowe na temat „Autyzmu” (rehabilitacji) z wykorzystaniem komory hiperbarycznej.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka