johnkelly johnkelly
31
BLOG

Divide et impera

johnkelly johnkelly Polityka Obserwuj notkę 31

Na wstępie zacytuję dwa ostatnie akapity z wpisu pani Agnieszki Romaszewskiej, Eksperyment pana Palikota na Salonie24:

Tak czy inaczej eksperymentowi pana Palikota nie wróżę bardzo wielkiego powodzenia. Problem w tym, że on chyba nie rozumie skąd się bierze dzisiejsza mobilizacja i determinacja dużych i często opiniotwórczych grup ludzi, Grup inteligencji. Mobilizacja, która udziela się też innym osobom – mniej zainteresowanym polityką. Ona się nie bierze z rozegzaltowanych emocji (choć z tego czasem też) czy jak to był łaskaw określić profesor Bartoszewski z nekrofilii, ona się bierze z jasno uświadomionego i wreszcie zwerbalizowanego upokorzenia.Z tego że tysiące rozumnych, wykształconych i otwartych na świat ludzi było przez propagandę dużej części mediów i partii rządzące świadomie spychanych na margines. Byli jak wiadomo zacofani, ciemni, ksenofobiczni i mieli wyginąć. Głównie z tego powodu, ze wyznawali tradycyjne wartości i tradycyjną wersje patriotyzmu. Kultywowali narodową historię. Uważali że Polska powinna umieć postawić się wielkim tego świata, gdy walczy o swoje interesy.

Można z ludźmi o odmiennych poglądach dyskutować, można ich krytykować nawet bardzo ostro. Ale nie należy ich poglądów delegitymizować i ośmieszać. Nie wolno spychać na margines 30 – 40 % społeczeństwa. Nie należy upokarzać – to na dłuższą metę nie jest dobra taktyka PR. A to właśnie robił pan Palikot przez ostatnie lata.

Czyżby? Po lekturze wyżej zacytowanego tekstu odniosłem wrażenie, iż nie rozumiem znaczenia słów, których w nim użyto. Ewidentny problem na poziomie dialektyki.

Można by odnieść wrażenie, iż Janusz Palikot jest obarczany odpowiedzialnością za upadek obyczajów w polityce, że wprowadził do niej obecny język. Jeśli nie w całości to chociaż w przemożnej części.

Takie personifikowanie problemu ma dwa cele – wskazanie tego złego i jednocześnie zdjęcie z siebie odium współudziału. Łatwiej jest walczyć z określonymi poglądami gdy najpierw przypisze się im twarz, po czym zarzuci wszystko co złe, na koniec odbierze prawo do polemiki. Przemilczając przy tej okazji fakt, iż Janusz Palikot jest co najwyżej produktem obecnego stylu polityki, a nie jego współtwórcą. Gdyby tego rodzaju retoryka (czy jakakolwiek inna, w tym Jarosława Kaczyńskiego) nie trafiała na podatny grunt, to nie byłaby politycznie opłacalna, ergo, używający jej nie mieliby szans w polityce. Tak więc polityka jest taka jakim jest społeczeństwo bo społeczeństwu się to podoba – o czym też wylano wiele atramentu w mediach i internecie.

W tym świetle dość zrozumiałym jest dlaczego autorka cytowanych słów nie ma zamiaru z Januszem Palikotem dyskutować. Twierdzi, że chodzi o jego postawę. Czyli, tak na poważnie, o co? Chwytem starym jak retoryka jest postawienie się ponad kimś, oczywiście moralnie i intelektualnie, i przez to uznanie jako niewartego dyskusji. Jednakże tego rodzaju postawa z całą pewnością nie służy poprawie politycznych obyczajów. Mogło by się wydawać, iż winno się dyskutować z poglądami a nie z ludźmi, zwłaszcza gdy samemu się aspiruje do wyższego poziomu niż piętnowany. Cóż – nie raz dało się zauważyć, iż dla znacznej części blogerów i mediów istotniejszym jest nie przemowa, tylko mówca. Dożyliśmy czasów, w których, oczywiście w trosce o jakość debaty publicznej, jej uczestnicy starają się zawłaszczyć język redefiniując podstawowe pojęcia. Takie pojęcia jak patriotyzm, naród, ojczyzna są zawłaszczane i służą wskazywaniu kto jest z nami, a kto przeciw nam. W ten styl doskonale wpisuje się tekst pani Agnieszki Romaszewskiej, jest kolejną cegiełką służącą temu samemu czemu służył tekst „my jesteśmy tam gdzie wtedy, oni tam gdzie stało ZOMO”, służącą zepchnięciutysięcy rozumnych, wykształconych i otwartych na świat ludzi na margines, tyle że tych pojmujących patriotyzm i wartości nieco inaczej niż tradycyjnie. Innymi słowy pani Romaszewska popełnia grzech przeciwko któremu się wypowiada – delegitymizuje i ośmiesza poglądy, spycha na margines, upokarza.

Diagnoza z pozoru trafna, leczenie w stylu felczera. Trudno traktować poważnie propozycję anatemy dla Janusza Palikota. Oczywiście możemy się wszyscy jeszcze bardziej okopać, jeszcze bardziej nakręcić retorykę, tylko po co?

Odpowiedź jest równie stara jak starożytność. Już Rzymianie wiedzieli, iż receptą na skuteczne rządzenie podbitą prowincją jest utrzymywanie jej mieszkańców w stanie permanentnego, wzajemnego skłócenia. Prócz tego łatwiej jest rządzić gdy wskaże się w miarę konkretnego wroga, przypnie mu stosowną łatkę, po czym będzie się z nim walczyć stosując metodologię pościgu za króliczkiem. Ważne są symbole, ale nie ich realizacja. Symbolem była IVRP, hasła odnowy moralnej, zwalczania szarej sieci vel układu, przewracania stolika. A wszystko w towarzystwie Romana Giertycha i Andrzeja Leppera.

Partie polityczne, zwłaszcza populistyczne i radykalne, traktują wyborców jak podbitą prowincję ponieważ mogą zaistnieć tylko dzięki konfliktowi i, często sztucznym, podziałom. Wykorzystują do tego media w każdej formie. Nie bez przyczyny w poprzedniej kadencji mieliśmy niemalże codziennie oświadczenia rządu i klubów parlamentarnych w nakręcającej się spirali oświadczeń w odpowiedzi na oświadczenia. To miało budować poczucie konfliktu i zagrożenia. Tyle, że w przedterminowych wyborach Polacy powiedzieli temu „nie, dziękuję”.

Obecnie tę rolę przejmują snujące irracjonalne teorie spiskowe media i „zasadne pytania”, tudzież „oczywiste wątpliwości”. Czemu miała służyć ostatnia rewelacja Naszego Dziennika w postaci funkcjonariuszy BOR broniących ciała prezydenta z użyciem broni palnej? Dokładnie temu. Kto się zastanawiał przed czym BOR miał chronić ciało prezydenta? Przed rosyjskimi strażakami? Po co? Wszyscy trzej agenci BOR mieli stworzyć kordon. I co dalej? Chcieli czekać na desant Gromu? Czy ktoś się zastanawiał nad logiką takiego działania BOR? Czy też raczej podszedł bezkrytycznie do artykułu za pewnik przyjmując, że znowu rząd coś ukrywa? Jeśli ktoś chce być podbitą prowincją tej czy innej partii politycznej, jego wolna wola. Ale niech nie robi z tego wyznacznika moralności czy patriotyzmu.

Zapraszam na oficjalny blog: Honor Habet Onus.

 

johnkelly
O mnie johnkelly

1. Mój blog jest moją twierdzą, więc: * nie wolno ci mnie tutaj obrażać. * twoje komentarze muszą dotyczyć treści komentowanego wpisu. * wzajemne poszanowanie naszych poglądów musi wynikać ze świadomości ich subiektywizmu co oznacza, że nie musimy się do nich wzajemnie i usilnie przekonywać. * nie jest dla mnie ważne jakie poglądy polityczne reprezentujesz, ważna jest dla mnie treść tego co piszesz i jak piszesz. 2. Jeśli będziesz się stosował do powyższych zasad nie będziesz kasowany a ja będę się starał podejmować z tobą polemikę. 3. Jeśli nie będziesz się stosował do powyższych zasad nie oczekuj bym poświęcał ci więcej czasu niż na to zasługujesz - będziesz kasowany bez słowa uzasadnienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka