Dziennik prowadzi na swoich łamach dyskusję o tzw Nowej Lewicy. Dziś ukazał się tekst Sławomira Sierakowskiego. Spiera się w nim m.in z Tomaszem Platą, Żmijewskim i Ciesiołkiewiczem. Z tym ostatnim głównie o swój żal że oni tj "lewica"nie są teraz przy tzw korycie i stąd mały zakres rażenia i małomonumentalnych działań typu przeprowadzanie hurtem babć na drugą stronę jezdni. Ale po odzyskaniu koryta czyli pieniędzy niczyich bo publicznych wtedy to ho ho...
Mój sarkazm bierze się z doświadczeń z tzw. (chyba ..?) starą lewicą. Która obecnie znów chce wrócić do koryta. I skoro ma to być ta sama lewica tylko nowa, znaczy ta która cierpi do Ciesiołkiewicza o koryciany dostęp... to ja dziękuję postoję.
Oddać prawdę muszę wskazując na dwa trafne fragmenty z tekstu o odwojowanym pokoleniu. Jeden to wyjątek z Baudelaira o tworzeniu podestu z własnej beznadziejności.To ciekawa uwaga Sierakowskiego podsumowująca Platę - jego tekst. Druga to uwaga Herberta o definiowaniu się pokolenia w fazie jego odchodzenia. Trafność podsumowań niestety kończy sie na przywołaniu Fukuyamy bo jak wiemy karawana idzie dalej.
Czy z takich podrzutek prasowych, żali na krzyżu ( bądź na palmie) coś wynika. Ba..powie ktoś z dyskusji nic nie musi wynikać. Może służyć jedynie ostrzeniu jasności i trafności myśli.
Ale co może wyniknąć z ewentualnego wyszlifowania doktryny przez nową lewicę? . Cóż powie ktoś, zawsze znajdzie się ktoś lub coś( jak Państwo) które stracić może swój stan posiadania. W końcu to tylko nowa Lewica. Nic poza tym.
Nic. To ostatnie to takie same złośliwe uwagi jak fragment tekstu Sierakowskiego. Tyle że równie nie wyssane z palca,ale z uzasadnionych obaw.
No i może tylko tyle, ze Sierakowski nie chce zmieniać reguł ( prawo lub lewicowych) plusem jego jest dyskusja. Niestety brzemienna swoją lewicowością. Czyli fikcją.
Ogłaszam koniec lewicy. Wcale nie hurrrrrrrrraoptymistycznie. Późno po prostu.
Czekam na płodne dyskusje. I nie prztyczki w nos.
Inne tematy w dziale Polityka