Jeden z liderów( lub bardziej reprezentantów) rzekł był w mediach, że to trzeci tydzień strajku lekarzy.To ważne rozróżnienie.Strajk lekarzy nie całego personelu medycznego. Trzeci tydzień,jak mówił,a rząd nawet nie policzył ile ten strajk kosztuje.
Ile kosztuje budżet Państwa,czyli mnie również. No tak lekarze strajkują.Więc powinienem mieć problem w przypadku gdy dzieci zachorują(a przedszkole intensywnym infekcjom sprzyja) z tzw dostaniem się do lekarza. Nic z tych rzeczy. Problem zawsze jest jeden. Jakie leki wybrać. I czy rzeczywiście te droższe załatwia sprawę infekcji w tzw trymiga. W przychodni wprowadzany jet program jakości obsługi klienta więc personel się stara. I pielęgniarki uśmiechnięte ( również te które zwyczajowo nie mogły przerwać dyskusji z koleżanką, córką lub apsztyfikantem) i lekarze jakoś nabyli zwyczaju uśmiechania się.
Tak w przypadku strajku lekarzy mam dyskomfort. Ja czyli budżet nie płacę godziwie
lekarzom i ci nie mogą żyć i realizować się, ich dzieci nie mogą konsumować ( o nich nie wspomnę) kultury. Mea culpa. A moja etyka tutaj pożal się Boże.
Druga strona medalu ( czyli etyki) to mój Rząd.Przez 3 tygodnie nie policzył ile mnie kosztuje ten strajk. Biedna cioteczka etyka.
Mam mętlik w głowie. Moi lekarze( bo budżetowi) mnie leczą)( tj moje dzieci) - choć strajkują. Ja udaję, ze wszystko jest w najlepszym porządku. Mój Minister zdrowia to człek bez skazy. A moja etyka topi się w ten "goronc straszny"
Inne tematy w dziale Polityka