Juan Diego Juan Diego
247
BLOG

Nie porąbało mnie

Juan Diego Juan Diego Społeczeństwo Obserwuj notkę 14

Po doświadczeniach pisania na s24.pl przez lata – co prawda w innych wcieleniach – doszedłem do wniosku, że notka powinna być zamkniętą treścią, stanem umysłu danej chwili. Dlatego też nie biorę udziału komentowaniu ich, ponieważ – jak zauważyłem przez te lata – jest to to zupełnie bezsensowne, w wyniku istnienia najemnych zabójców każdej treści. Których jedynym celem jest niszczenie normalnej merytorycznej dyskusji. Od roku 2010 nie doświadczyłem żadnego – żądnego! – merytorycznego komentarza ze strony mongolskich demokratów. Zamiast więc dyskutować z ludźmi o innych przekonaniach, ale potrafiących merytorycznie walczyć wskazując moje błędy w rozumowaniu (tak, tak, jest to oczywiście jak najbardziej możliwe, nikt nie jest bezbłędny) musiałem wielokrotnie udowadniać, że nie jestem wielbłądem. Moje notki mają więc charakter felietonów z papierowej gazety, gdzie nie można było się wyżywać na jego autorze.

Ponieważ jednak notka poprzednia wywołała kilka kontrowersji, więc spróbuje się dookreślić.

Po pierwsze krótkie wyjaśnienie. Termin misie-pisie wymyśliłem sobie po ostatnich wyborach na ludzi nieudolnych i gnuśnych, ale zadowolonych z siebie. Ludzi, którzy nie rozumieją co się stało 15.11.2024. Ludzi, których ten fakt zaskoczył jak śnieg w czerwcu. Ludzi, którzy przypominają mi granego przez Marka Walczewskiego naczelnika więzienia w Sikawie, który pod miotającym gromy prezesem mówi: „Panie prezesie, ja tu wymyśliłem taką czarcią zapadkę, mam tu jej model”. Ok, tylko ten model trzeba przepchnąć przez wybory panie kolego. Widzę natomiast wielu ludzi, z drugiego, trzeciego wcześniejszego szeregu, których istnienie napawa mnie optymizmem na przyszłość. Ta notka nie jest o was. Ale może być kiedyś przydatna wam jako przygotowanie do spowiedzi. Nikt nie jest bez grzechu.

Wracając do meritum. Nie porąbało mnie. Nie będzie tu żadnych wykrzykników. Po prostu. Stoję twardo na gruncie swoich obserwacji. Chcę głosować na ludzi, którzy – jak modlił się ks. Piotr Skarga w „Modlitwie za Ojczyznę” – „swoich pożytków zapomniawszy, mogli jej służyć uczciwie”. I jak mogę spokojnie przejść obok faktu, że teraz misie-pisie roztrząsają, czy Jacek Kurski powinien startować z jedynki do PE czy nie. Rzecz absolutnie fundamentalna, tak misie-pisie? Nie ma ważniejszej sprawy? Pojawiają się czołobitne peany kolegów, którzy mówią, że stworzył potęgę TVP. Równie wielką była potęga Francji przed zdobyciem jej przez Hitlera. Miała wspaniałą linię Maginota, no mysz by się nie prześliznęła. A jak było to wiemy. Podobnie z TVP. Nowy prezes - jak głoszą legendy, którym nikt nie zaprzecza – tylnymi drzwiami wprowadził karczków, którzy tę potęgę rozbili w kilka godzin.

Jacek Kurski zdołował też mój Kościół. Państwo wybaczą, ale unieważnienie małżeństwa po kilkudziesięciu latach jego owocnej konsumpcji? Można nawet powiedzieć, że Jacek Kurski to polityk niezwykle skuteczny. Chciał mieć, postanowił i uzyskał. Można powiedzieć, że jest wzorcem skuteczności prawie do Sevres pod Paryżem. W tym względzie tylko Donald Tusk jest bardziej skuteczny od Jacka Kurskiego. Ja nie chcę mieć Kurskiego Tuska w partii, na którą głosuję.

Misie-pisie a wy jak jeden mąż pojechaliście jak-gdyby-nic na fetę ślubną, jak by największa atrakcja było rzucanie muchą dziewiczego panna młodego o północy. Pawiem wam misie-pisie, takiej żenady wśród moich znajomych normalasów nie widziałem wcześniej. Nie mam natomiast pretensji do urzędników kościelnych. Z innych opowieści jakie słyszałem w innych sytuacjach wynika, że oni rygorystycznie podchodzą do litery prawa kościelnego. Ale są bezradni, gdy kłamca, przez złożeniem zeznań mówi: „uroczyście ślubuję…uroczyście przysięgam”. Jeżeli ktoś pod przysięgą zeznał kłamstwo to nic tu po urzędnikach, którzy w procesie tym nie są w stanie dojść prawdy. Nie chcę mieć do czynienia z takimi typami. Wypad Kurski. Kropka.

Misie-pisie, więc teraz słyszę, że koalicja z Gibałą od Palikota jest słuszna jak najbardziej, a koalicja z zielono-listkowcami cztery lata tremu już nie była możliwa? Naprawdę nie zauważacie, tego, że to myślenie jest porąbane?

Misie-pisie. Mam propozycję. Znacie bajkę o księciu i żebraku? Na pewno znacie, kto jej nie zna, chyba tylko dzisiejsze dzieci. Otóż proponuję abyście się przebrali za pracownika B2B w branży IT, za panią na kasie w hipermarkecie, za studenta, za rolnika na swoim lub za kogo tam jeszcze trzeba uwzględnić w wyborczych badaniach. Posłuchajcie co mówią ludzie. Żadna sondażownia wam tego nie da.

Może trochę otrzeźwiejecie. I weźmiecie się do pracy dla Ojczyzny.

Swoich pożytków uprzednio zapomniawszy.






-Milordzie?
-Tak synu.
-Co tam czytasz?
-Czytam w kółko i w kółko „Modlitwę za Ojczyznę” ks. Piotra Skargi.
-Prawdziwy program dla Polski.


Juan Diego
O mnie Juan Diego

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo