Sławomir Julke Sławomir Julke
278
BLOG

Najprawdopodobniej mógł chcieć - Osica i Balawajder na tropie

Sławomir Julke Sławomir Julke Polityka Obserwuj notkę 4

 

„Marek Balawajder i Roman Osica reporterzy śledczy RMF FM ustalili, że Julke najprawdopodobniej  mógł  chcieć oszukać ekspertów, którzy badali nośnik z nagraniem Donalda Tuska i Jacka Karnowskiego”. To informacja, jaką opublikowali wczoraj pisarze biografii Jacka Karnowskiego i Janusza Kaczmarka.

Na kanwie ustaleń dziennikarzy śledczych, którzy wyśledzili  co Julke „mógł chcieć” wypowiedział się specjalista  w dziedzinie fonoskopii, generał i były szef Wojskowych Służb Informacyjnych Marek Dukaczewski. Udzielił wywiadu mającego uwiarygodnić newsa Balawajdera i  Osicy, że najprawdopodobniej  mogłem chcieć oszukać śledczych i mogłem zmanipulować nagranie propozycji korupcyjnej, jaką złożył mi Jacek Karnowski.  We wszystkim według PRL-owskiego oficera spec służb  mogły  pomagać mi służby. O jakie służby chodziło? Dukaczewski nie doprecyzował. Poinformował natomiast słuchaczy RMF-u, że „dywan może być świetnym materiałem do ukrycia manipulacji nagraniem”. To nie żart. O zgrozo to słowa byłego szefa Wojskowych Służb Informacyjnych Rzeczpospolitej Polskiej. To słowa człowieka, który przez cztery lata rządził polskim wywiadem i kontrwywiadem.

Roman Osica i Marek Balawajder  to obiektywni i bezstronni dziennikarze RMF-u. Znani są m.in. z tego, że najęli się do pisania książek o takich gwiazdach polskiej polityki, jak Janusz Kaczmarek i Jacek Karnowski. Wywiad rzeka z tym ostatnim ukazał się pod tytułem „Polowanie na Prezydenta”.  Po  „wnikliwych” pytaniach zadawanych rzekomej ofierze polowań, śledczy tandem nie ustalił kto na kogo i dlaczego miałby polować. Ile i czy  Osica z Balwajderem zarobili na tych publikacjach to nie moja sprawa. Wszak pecunia non olet.  Wajrakowi też nie zaglądam do kieszeni i  lubię jego barwne gawędy o wydrze Julku i  boćku Brudasie.  Kto by tam zwracał przy tym wszystkim uwagę na 60 tysięcy, które gdzieś pobocznie wpłynęło do ”Agory”  z ministerstwa, o którym Wajrak pisał pochlebne teksty. „Białe kruki” i dziennikarskie newsy Osicy i Balawajdera nie w mniejszym stopniu zahaczają o baśniowo bajkowe klimaty rodem z Andersena tyle, że dotyczą szkalowania mnie w oczach opinii publicznej. Mimo to nie zamierzam nikomu płacić za przeprowadzenie ze mną wywiadu rzeki, by zyskać przychylność tego czy innego dziennikarza. Będę ponosił  „cenę ujawnienia korupcji” bez względu na to ile dziennikarzy współpracujących z politykami podejrzewanymi o korupcję i byłymi oficerami PRL-owskich spec służb będzie mnie pomawiać.

Osica i Blawajder to kolejni już po redaktorach „Gazety Wyborczej” dziennikarze, którzy odkryli, że Julke mógł manipulować nagraniami. Wczoraj ujawnili „nowe” fakty i ogłosili kolejny już, chyba piąty zwrot w aferze sopockiej. Zwrot za zwrotem, a śledczy robią swoje i  jak pisze sam Karnowski do sądu ma trafić  przeciw niemu akt oskarżenia. Pomijam fakt, że ani Osica, ani Balawajder nie skonfrontowali swoich ustaleń z prokuraturą, czy chociażby ze mną. W końcu nie muszą. Są rzetelnymi dziennikarzami śledczymi, którzy do ujawnienia newsa, że Julke mógł  coś chcieć i kogoś oszukać nie potrzebują żadnych komentarzy zainteresowanych stron. Do ustalenia, że ktoś coś chciał, a do tego najprawdopodobniej, nie trzeba przecież zbyt wielu rozmówców.  Trzeba przy tym wszystkim jasno zaznaczyć, że gdyby ustalenia Osicy i Balawajdera na temat tego, że manipulowałem wymiarem sprawiedliwości były prawdą to już dawno otrzymałbym prokuratorskie zarzuty. Chociażby za składanie fałszywych zeznań czy manipulowanie dowodami w sprawie prowadzonej przeciwko podejrzewanemu o wielokrotną korupcję Karnowskiemu. Do tej pory nikt mi takich zarzutów nie postawił, a śledczy dysponują moimi zeznaniami od blisko dwóch lat. Co i rusz nowe „fakty” wychodzą na jaw, a zarzuty wobec Karnowskiego jak były tak są i nie słychać niczego, co miałoby wskazywać, że ich nie będzie.

Wątek Osicy i Balawajdera jest jednak dla mnie mniej istotny. Dziennikarze Ci w kontekście afery sopockiej są w mojej ocenie tak przewidywalni, stronniczy i skompromitowani swoimi literackimi usługami, że nie warto nimi się zajmować. Interesujący wydał mi się wątek zaangażowania w całą sprawę  gen. Marka Dukaczewskiego, byłego peerelowskiego oficera spec służb, który wystąpił  na potrzeby „newsa” Osicy i Balawajdera, jako ekspert w dziedzinie fonoskopii.  Po wysłuchaniu wywodu Dukaczewskiego o tym, jak  „być może, najprawdopodobniej, mogłem czy mógłbym” dzięki dywanowi wyprowadzić w pole śledczych i dopuścić się manipulacji w nagraniu przekazanym prokuraturze można jedynie zapłakać nad stanem polskich służb specjalnych w czasach, kiedy rządził nimi Dukaczewski . Nie będę nazywał byłego generała  pozbawionym cech logicznego myślenia imbecylem. To przecież nie imbecyl tylko bardzo inteligentny człowiek, który powiedział to co miał powiedzieć.  Zrobił to w sposób przemyślany i z premedytacją.  Z tego powodu z Dukaczewskim spotkam się w sądzie, gdzie będzie grzecznie odwoływał swoje okraszane prawdopodobieństwem kłamstwa na mój temat. Osicy i Balawajderowi polecam, by w następnym newsie na mój temat zaangażowali w roli eksperta Janusza Kaczmarka znanego i cenionego obrońcę praw człowieka.

PS. Może ktoś z Państwa potrafi wyjaśnić dlaczego solidarnościowego  opozycjonisty broni  oficer PRL-owskich spec służb?

 

www.slawomirjulke.blogspot.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka