Ksiądz Małkowski stwierdził, że wraca atmosfera stanu wojennego. A nawet jest gorzej. Oczekuję dzisiaj albo pobłażliwego milczenia, albo złośliwego szydzenia z tego człowieka. Ja jednak postanowiłem się zastanowić nad sensem tej wypowiedzi.
Co ja pamiętam z okresu stanu wojennego?
1. Kłamstwo.
Jerzy Urban przy dzisiejszych "dziennikarzach" i spin-doktorach to zupełny amator. Obecna cenzura jest wbrew pozorom znacznie bardziej skuteczna! Nie opiera się ona bowiem na przemilczaniu informacji, ale jej zniekształcaniu. Bez wątpienia pod tym względem jest bez porównania gorzej niż w stanie wojennym.
2. Arogancję władzy.
Komuniści walczyli z opozycją. Czasem bardzo brutalnie. Ale była w tych działaniach powaga. Chcąc nie chcąc traktowano przeciwników w sposób podmiotowy. Nie zmieniały tego nawet wygłupy Urbana. Teraz władza nie występuje przeciw 'wrogom ustroju', ale przeciw bydłu, motłochowi. Bez wątpienia jest znacznie gorzej niż w sanie wojennym.
3. Bierny opór.
Większość społeczeństwa nie akceptowała władzy. W zadymach i demonstracjach uczestniczyli nieliczni. Jednak świadomość obywatelska zrodzona w czasiekarnawału solidarności rozwijała się. Takich, którzy byli gotowi zaświadczyć prawdę w razie konieczności było wielu. To objawiło się w czasie pielgrzymek Papieża i wyborów 1989 roku. Teraz mamy społeczeństwo lemingów.
4. Nienawiść wśród zwolenników władzy.
Pamiętam rozmowę z oficerem LWP. To jego zacietrzewienie i święte przekonanie iż roztropna władza uchroniła nas przed atakami bojówek solidarności przygotowujących krwawą łaźnię. Takiego zacietrzewienia i oderwanych od realiów ocen nie widziałem do teraz. Kiedy czasem spotykam zwolennika PO, lepiej nie mówić o PiS, a już szczególnie o Radiu Maryja.
5. Beznadzieja.
Wówczas byłem bardzo młodym człowiekiem. I myślałem sobie nieraz:Boże - przecież nie można tak żyć całe życie!Teraz jestem o blisko 30 lat starszy i nachodzą mnie myśli w rodzaju:daj sobie spokój - 'historia długa, życie krótkie', niech sobie polaczki robią co chcą - ty się zajmij swoimi sprawami.
6. Rodząca się nowa elita.
Reakcją Kościoła na stan wojenny była intensywna praca organiczna. Wykłady, uniwersytety, koncerty, publikacje. Pojawiały się książki i dzieła sztuki wyraźnie odcinające się od szarości realnego socjalizmu. Rodziła się alternatywa. Teraz czegoś takiego nie ma. Elity w całości stoją po jednej stronie. Wymownym przykładem na poparcie tej tezy jest ostatni spór wokół Jarosława Kaczyńskiego. Sympatyzujący z PiS przedstawiciele elit bynajmniej nie stanowią nowej jakości. Oni wręcz mają za złe Kaczyńskiemu, że się do nich nie przyłączy (a już się zdawało .... - zob. mój wcześniejszy komentarz). Jedynym bardziej znaczącym ośrodkiem oporu pozostaje Radio Maryja.Jednak ten ośrodek nie jest w stanie stworzyć ruchu politycznego, który zyskałby szeroką akceptację.
7. Wsparcie państw demokratycznych.
Obecnie one w całości wspierają władzę. Jedno się tylko nie zmieniło. Publikowanie paszkwili na społeczeństwo w zagranicznych czasopismach. Tyle że kiedyś robili to podstawieni agenci (ponoć nawet komuniści utrzymywali jakąś gazetę we Włoszech), a teraz robią to Bartoszewski, Mazowiecki, Wajda. Wówczas była to więc jedynie propaganda. Obecnie można mówić o zdradzie.
8. Bandyci chodzący z podniesioną głową po ulicach.
Tu nic się nie zmieniło (tylko głowy wyżej podniesione).
9. "Uciszanie" najaktywniejszych opozycjonistów.
Nie mamy mordów, wypędzeń z kraju więźniów politycznych. Teraz można co najwyżej stracić pracę, przyjaciół, kontrakty. A wyjechać najlepiej z własnej woli (co też wiele osób robi). Znamienne jest to, że emigracja stanu wojennego była mniej więcej tak liczna jak emigracja obeca. W tym aspekcie możemy założyć, że obecnie jest lepiej. Piszę o 'założeniu', bo nie wiadomo jak skończy się sprawa katastrofy w Smoleńsku. Z tego co już wiemy, można co najwyżej wysuć wnioski, że wcale nie trzeba zamachu by kogoś zabić. Nienawiść wystarczy.
10. Dyspozycyjna prokuratura i sądy.
Przypadek Zbigniewa Ziobry pokazuje, że w zasadzie nic się pod tym względem nie zmieniło.
11. Oczekiwanie na zmianę pokoleniową.
Gdy byłem młody i naiwny, myślałem że prędzej czy później dojdą do władzy ludzie młodszego pokolenia, wśród których nie spotkałem żadnego zdeklarowanego komunisty. Teraz wiem, że ideowość to tylko fasada - władza była i jest dla karierowiczów. Ale gdy pomyślę iż niedługo będą to karierowicze młodzi wykształceni z wielkich miast, to Bogu dziękuję iż uczynił człowieka śmiertelnym. Może tego nie dożyję?
Inne tematy w dziale Polityka