Czy polityka musi być oparta na kłamstwach? W Polsce panuje przekonanie, że tak. Tymczasem poza przemocą fizyczną nie ma silniejszego narzędzia zniewolenia, jak kłamstwo [Pisałem o tym obszerniej w swoim blogu na "Frondzie" - w całym cyklu pod tytułem "Prawda nas wyzwoli"]. Doskonale rozumieją to Amerykanie. Zarzut kłamstwa był jednym z najpoważniejszych w aferze Watergate, w wyniku której prezydent Nixon został zmuszony do dymisji. Gdy udowodniono kłamstwa prezydenta Clintona w sprawie Moniki Lewinsky - głosy żądające od niego ustąpienia także nie były odosobnione. Kłamstwo było jednym z powodów klęski lewicy na Węgrzech.
A w Polsce?
Sądzę, że dobrze jest rozróżnić trzy rodzaje kłamstwa w polityce:
1. Złamane obietnice.
Oto na przykład Donald Tusk wielokrotnie obiecywał, że nie podniesie składek na ubezpieczenie. Kłamał. Ja jestem w stanie zrozumieć zmianę poglądów pod wpływem przytłaczającej rzeczywistości. Polityk z klasą przeprosiłby wówczas wyborców i postąpił tak jak musiał. Ale nawet zakładając taką sytuację, należy uznać, że D. Tusk co najmniej nie ma klasy.
Inna sytuacja ma miejsce, jeśli kłamstwo jest perfidne. Gdy polityk wie w chwili wypowiadania obietnic, że nie będzie w stanie ich dotrzymać. To go całkowicie dyskwalifikuje. Jednak takie kłamstwa są trudne do udowodnienia.
2. Bezmyślność.
Premier nie musi być geniuszem. Nawet jeśli w demokratycznych wyborach do władzy dojdzie kompletny idiota, to demokracie nie pozostaje nic innego jak zacisnąć zęby.
W internecie można znaleźć zarzuty, że Tusk kłamał w sprawie Karty praw podstawowych. Te zarzuty wydają mi się nietrafione. Po prostu z premiera wylazł w pewnym momencie człowiek sowiecki, który mówił iż karta "mogłaby gwarantować w Polsce - tak jak w całej Europie naprawdę godziwe życie ludziom". Proszę pamiętać, że w ZSRR aktem prawnym zagwarantowano wszystkim komunizm - więc to nic nowego. Skoro premier zmienił zdanie - to należy się tylko cieszyć.
3. Kłamstwo jako metoda.
Chrystus nauczał: "Kto jest wiernym w małych rzeczach, będzie i w większych wiernym". Wierność w rzeczach małych jest niezmiernie istotna między innymi dlatego, by móc ocenić czy kłamstwa w ważnych rzeczach nie są perfidne. Premier Tusk w rzeczach małych kłamał bez najmniejszych wątpliwości. Na przykład w sprawie wypowiedzi B. Komorowskiego.
Powyższy wstęp pozwala na postawienie mocnej tezy: kłamstwa Donalda Tuska w ostatniej kampanii wyborczej miały charakter perfidny i dyskwalifikują go jako polityka.
Tym bardziej dziwi mnie to, że przeszły one praktycznie nie zauważone.
Tegoroczna kampania wyborcza PO przebiegała pod hasłem: nie róbmy polityki. Po wyborach nastąpiła gwałtowna zmiana frontu. W zapomnienie poszły niegdysiejsze zapewnienia, że koalicji z SLD nie będzie.
Prowadzona jest akcja mająca na celu odizolowanie PiS. Trudno tego nie nazwać polityką.
Na Podkarpaciu PiS zwyciężył zdecydowanie. Zdobył 15 mandatów w 33 osobowym sejmiku wojewódzkim. Ale pozostałe partie zwarły szeregi i - jak ogłosiła z radością jedynie słuszna telewizja "Odbili PiS-owi Podkarpacie". Nie ma mowy o jakichkolwiek merytorycznych argumentach. Jest czysta polityka w najgorszym rozumieniu tego słowa (politykierstwo).
Inne tematy w dziale Polityka