Tym razem okupant jest cichy i nieokreślony. Na co dzień oglądamy jedynie podległe mu kukły ze styropianu. Ale ten współczesny wróg jest wyjątkowo skuteczny. Potrafi dotrzeć swymi mackami w każdy zakątek kraju. Przyzwyczajeni do związanych z utratą suwerenności tragicznych wydarzeń, nie dostrzegliśmy w porę jego podstępnych działań. Ale jeśli uważnie przyjrzymy się rzeczywistości - nie możemy mieć żadnych wątpliwości. Oni tu są.
Panować nad umysłami
Oto marzenie każdego totalitarnego dyktatora! Oddanie poddanych z duszą i ciałem. Ci którzy to potrafią, mogą dostąpić łaski powolnej śmierci w objęciach totalitaryzmu. A reszta musi zostać potępiona. Na pierwszy ogień jak zawsze idą ludzie niepokorni, nie rokujących szans na skuteczną resocjalizację. W okresie ograniczonej suwerenności Jan Pietrzak miał problem by śpiewać swoje patriotyczne pieśni na festiwalach. Obecnie zniknął zupełnie z przestrzeni medialnej wypełnionej szczelnie przez papkę dla poddanych..... Heros wolnego słowa Zbigniew Herbert odszedł zgorzkniały, żegnany pomówieniami przypisującymi mu podłości i psychiczne choroby. Jacek Kaczmarski w czasach stanu wojennego miał swój kwadrans w RWE. W tzw. wolnej Polsce nie było miejsca dla tego współczesnego wieszcza. W PRL'u by uciszyć księdza Małkowskiego, trzeba było montować oddział zabójców. Dziś by zniknął, wystarczyło jedno słowo dyspozycyjnego biskupa. Ten krajobraz - pusty jak po huraganie - powinien przejąć nas grozą. Ale dość już cierpiętnictwa. Nie można żyć ciągle w zwarciu. Jacek Kaczmarski śpiewał:
Więc rozważnie odważni, z grymasem cierpienia
W pełen znaczeń zbroimy się spokój.
A jak brzmią w naszych ustach wymowne milczenia,
A jak lśnią nam niechciane łzy w oku!
Wszak spełniły się nasze proroctwa i wróżby!
Patrzcie! Żywi, a już między mity!
Z wynajętych cokołów, w gwarze głupim i próżnym
Już nie słychać milczenia zabitych.
W miejsce niepokornych powinni pojawić się młodzi, zaangażowani optymiści. Codzienne komunikaty komisarzy ulokowanych we wszystkich mediach nie są tak skuteczne, jak wychowanie przez kulturę. Ale na to trzeba czasu. Wpływy tradycji są zbyt silne, a najbardziej twórcze środowiska sodomitów są dopiero we wczesnej fazie rozwoju. Dlatego nie powinno dziwić iż sięga się po sprawdzonych w bojach towarzyszy. Wisława Szymborska po zaliczeniu jej do grona ludzi, "którzy budzili polskiego ducha" z pewnością uwspółcześni (jeśli zdąży) swe dzieła chwalące wielkość Stalina.
Dziś przyszłość nie wykuwa się w hutach
Aktywność intelektualna współczesnej awangardy przejawia się inaczej niż pół wieku temu. Zamiast pieśni o Nowej Hucie, przez kraj niesie się pochwała młodych, wykształconych z wielkiego miasta. W miejsce kijów do pałowania reakcji, pojawiły się puszki z piwem. Ich zawartość daje odpowiedni luzik niezbędny do sprawnego władania tradycyjnym orężem podłych ludzi. Jadowite słowa dzięki najnowszym zdobyczom techniki skutecznie zatruwają serca i umysły milionów. Czasem też trafi się okazja, by uboczne skutki moczopędnego trunku wydalić w sposób poniżający ostatecznie zwyciężonego wroga (vide Babcie na Krakowskim Przedmieściu).
Baśń o śpiących rycerzach
Jak zawsze w okresie zaborów odżywają krzepiące ducha legendy, baśnie i proroctwa. Oto na przykład Tomasz Terlikowski wieszczy [http://fronda.pl/news/czytaj/terlikowski_tusk_przegra_z_samym_soba]: "Upadek Donalda Tuska jest już przesądzony. Polityk, który zapewnia, że nie ma z kim przegrać, przegra z samym sobą. A dokładnie z własnym nieuctwem i pychą posuniętą do granic możliwości". Nie wiem panie Tomaszu. Styropianowe kukły okazują się wyjątkowo trwałe :-) Ich władza wydaje się nie do ruszenia. Cytowana piosenka Kaczmarskiego powstała w Paryżu, gdy kraj opanował poprzedni - przecież nie tak skuteczny totalitaryzm. Ostatnia zwrotka tego utworu brzmi:
Może być, że niedługo, po śmierci - za chwilę,
Kiedy tam znowu zmieni się władza,
Do wolnego już kraju (za ile? na ile?)
Naszych zwłok nikt nie będzie sprowadzał.
Nawet to nas nie wzrusza, myśmy dawno wybrali,
Sen o wierzbie płaczącej sczezł.
W testamentach, przy winie, krewni będą czytali:
"Chciałbym spocząć na Pere Lachaise..."
Bez przebaczenia
W ciągu ostatnich lat styropianowe kukły skutecznie unikały odpowiedzialności. Obwieszczono światu iż tylko Bóg i Historia mogą ich rozliczać. Nie wiem z czym taka kukła może stanąć przed Bogiem (Boże - chciałem dobrze, ale sam widzisz, że me kompetencje kończyły się poza styropianowym legowiskiem). Bardziej interesującą kwestią jest - kiedy nadejdzie ta Historia i kto ją będzie prowadził. Dwadzieścia lat to współcześnie cała epoka. Powstał w tym czasie internet, GPS, sieci komórkowe. Może więc już jesteśmy uprawnieni do wydawania sądów z perspektywy historycznej? Na wszelki wypadek skorzystam z tej domniemanej możliwości i podam swoją ocenę:winni!. I nie dostrzegam żadnych okoliczności łagodzących.
Inne tematy w dziale Kultura