Adam Wielomski Adam Wielomski
127
BLOG

Benedykt XVI: Spe salvi

Adam Wielomski Adam Wielomski Polityka Obserwuj notkę 6
Encyklika Benedykta XVI Spe salvi z 30 XI 2007 roku zapewne bardzo długo będzie cytowana i omawiana przez wszystkich tradycyjnych katolików, filozofów („zwykłych” jak i tych zajmujących się polityką). Jest to bowiem tekst, którego nikt chyba się nie spodziewał; zapewne nikt nie wierzył, że po Soborze Watykańskim II z murów Watykanu może wyjść encyklika papieska o tak jednoznacznie kontrrewolucyjnym przesłaniu.

Spe salvi to zapewne najbardziej konserwatywna encyklika jaką zobaczył Kościół katolicki po śmierci Piusa XII (1958), którą porównać można do – zapomnianej zdawało się – tradycji wielkich Piusów i ich encyklik potępiających nowożytność, takich jak Quanta cura wraz z  Syllabusem (1864), Vehementer Nos (1906), Pascendi Dominici Gregis (1907), Quas Primas (1925), Humani Generis (1950). Nic tedy dziwnego, że środowiska liberalno-lewicowe, ale nie szukające otwartej wojny z Kościołem, a także wewnątrzkościelni religijni moderniści stanęli przed nie lada problemem „jak zjeść tę żabę”. W szczególnie trudnym położeniu znaleźli się moderniści, gdyż Spe salvi oznacza totalną katastrofę ich linii polegającej nie na otwartej negacji tradycyjnego Magisterium, lecz przedstawianiu go jako przestarzałego i nie odpowiadającego dzisiejszemu światu i przeciwstawianiu mu nowszych, a więc rzekomo bardziej aktualnych encyklik posoborowych. Teraz nie da się tego zabiegu kontynuować, gdyż Spe salvi jest najnowsza, a więc – w świetle dziwacznego ujęcia Tradycji przez modernistów – najbardziej ważna i aktualna, mająca moc znoszenia nauczania encyklik wcześniejszych (posoborowych).

Moderniści musieli się więc posunąć do zafałszowania treści Spe salvi. W nieocenionej „Gazecie Wyborczej”, gdzie zresztą fragmenty encykliki zostały przedrukowane, czytamy komentarz Jana Turnaua, który twierdzi, że Spe salvi to po prostu kontynuacja papieskiego nauczania o miłości i nadziei. Dlatego – kontynuuje publicysta „GW” – „są to myśli – można by rzec – banale”; co więcej, Turnau pisze tak o papieskim opisie filozofii nowożytnej: „I tu miłe zaskoczenie: papież jest oczywiście wobec tej myśli krytyczny, ale nie dostrzegam częstej u niego skrajnej oceny świeckich poszukiwań nadziej, nie wybrzydza na relatywizm współczesny itd. O ateizmie pisze z wyjątkowym jak na papieża zrozumieniem. (...) Encyklika nie jest głosem zrzędzącego staruszka” .

Czytając te słowa można mieć wrażenie, że ja i cytowana osoba mieliśmy w ręku zupełnie inne wersje Spe salvi: przecież filozofia nowożytna, relatywizm i ateizm zostały tu intelektualnie zmiażdżone i jako systemy intelektualne i jako praktyczna realizacja w postaci socjalizmu najrozmaitszego rodzaju. Nie dostrzec tego, to tak jakby przeczytać Kapitał Marksa i stwierdzić, że jest to ciekawa książka o pozytywnych aspektach industrializacji...

Adam Wielomski

www.konserwatyzm.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka