Patryk Gorgol Patryk Gorgol
303
BLOG

Demokracja na Białorusi - miłość dla naiwnych

Patryk Gorgol Patryk Gorgol Polityka Obserwuj notkę 9
Minęło trochę czasów od wyborów na Białorusi. Czy coś się zmieniło? Nie sądzę. To bajka dla naiwnych. Do izby niższej parlamentu nie wszedł żaden kadnydat opozycji. Mnie to wcale nie zdziwiło. Na wschodzie bez zmian.

Warto zastanowić się nad tym, czy sami Białorusini chcą zmiany? Trzeba powiedzieć otwarcie - opozycja była szykanowana, nie dysponowała swobodą i nie dopuszczano jej do mediów, co miało istotny wpływ na wyniki. Można wymienić szereg standardowych działań reżimu. Dochodzimy jednak do jednego wniosku - władza by te wybory i tak wygrała, ale mniejszą różnicą głosów. Białorusini nie chcą zmian. Opozycjoniści są mało charyzmatyczni i nie potrafią przyciągnąć ludzi. Najważniejsze jednak jest to, że na Białorusi nie ukształtowało się społeczeństwo obywatelskie. Łukaszenka jest podobny do Putina. Ten też szykanuje opozycję, ale jest akceptowany. Prawo silniejszego. Ani Rosja, ani Białoruś, nie maja demokratycznych tradycji.  Ludzie akceptują taki stan rzeczy, jaki ma miejsce. Nie widzą alternatywy albo uważają takową za mierną. Opozycja i tak by te wybory przegrała, dlatego wszelkie informacje OBWE o tym, iż wybory nie byl demokratyczne - owszem - oddają stan rzeczy, ale są bez sensu. Łatwiej wyobrazić mi sobie lądowanie człowieka na słońcu, aniżeli upadek Łukaszenki w wyniku nacisku mocnej, zwartej, jednolitej i - co najważniejsze - dypsonującej poparciem ludu, opozycji.

Prezydent Białorusi jest szlachciicem na tym folwarku. Nikt go nie może ruszyć. Doskonale radzi sobie w realiach postsowieckiego państwa, gdzie ludzie całkowicie oduczeni są samodzielnego myślenia. Właśnie dlatego wszelkie akcje w stylu "Wolna Białoruś" są skazane na porażkę. Nie trafiają na podatny grunt. Postsowieckie społeczeństwo nie zna demokratycznych standardów, a wolności mają tyle, że - w ich opinii - im wystarczy. Całość posypać mógłby tylko poważny kryzys finansowy. Szanse na to zwiększają się o tyle, że Rosja nie chce być już sponsorem swojej byłem prowincji. Na razie jednak nie ma wyboru. Nie na rękę Rosjanom jest też obalanie Łukaszenki, bo nie mają pod ręką nikogo, kto utrzymałby to państwo. Białoruś może stać się drugim Azerbejdżanem, gdzie rządzi nieformalna dynastia.

Europa ma tylko dwa wyjścia. Pogodzić się z władzą Łukaszenki lub też nie. Unia nia ma moralnych rozterek, aby handlować i utrzymywać polityczne stosunki z Azerami i Chińczykami. Trudno zresztą wyobrazić sobie, aby Brukesla zerwała stosunki z Pekinem. Przypadek Mińska pokazuje jednak hipokryzję, bo jest to listek figowy mający udowodnić, że UE jest na pierwszej linii walki o demokracje. Tak naprawdę nie robi jednak nic, aby realnie sytuację na Białorusi zmienić. Sankcje okazały się śmieszne i nieskuteczne. Drugim wyjściem jest akceptacja reżimu Łukaszenki. Ostatnio Unia wykonała nawet pewne gesty w stronę Białorusi, Radosław Sikorski nawoływał do zmiany podejścia do tego kraju na bardziej pragmatyczne. Co najśmieszniejsze, wszyscy myśleli, że to zmieni sposób przeprowadzenia wyborów. Łukaszenka postapił jednak standardowe. Dokładnie tak samo, jak w tekscie, który napisałem na WOS mając 17 lat - przy okazji wyborów prezydenckich. Wystarczy zmienić trochę dat i nazwisk. Białoruś samodzielnie nie obierze kursu preuropejskiego. Może to wystąpić jedynie na drodze pracy organicznej.

Milinkiewicz ani Kazulin nie porwą tłumów. Do zmiany nie dojdzie, dopóki nie ukształtuje się na Białorusi wymieniane już wielokrotnie społeczeństwo obywatelskie. Na to się jednak nie zanosi. Raz, że brakuje tam prawdziwych liderów, a dwa, że reżim robi wszystko, aby takie społeczeństwo nie powstało. Głupsza masą rządzi się przecież dużo łatwiej. Od strony politycznej reżim nie jest zagrożony. Co innego strona gospodarcza. Białoruski system gospodarczy nie może być wydajny na długa metę. Wszechpotężna biurokracja, nepotyzm, korupcja, przy których PZPN to oaza nowoczesnego zarządzania, powodują, że kiedyś dojdzie do pęknięcia. Łukaszenka największe szanse ma, by poślizgnąć się właśnie na gospodarce, bo łaska Moskwy może okazać się nietrwała.

Szczerze mówiąc nie widzę demokratycznej Białorusi w najbliższym czaise. Za duża zmiana musiałaby zajść w mentalności ludzi. Oni nie mają zakorzenionej tradycji demokracji, oni od pokoleń są nauczeni, iż dobra władza to autorytarna władza. Naprawdę kogoś zaskoczył przebieg wyborów po naszej wschodniej granicy?

Napisz do mnie wiadomość GG: 1131180 Więcej artykułów na stronie autora - www.patrykgorgol.pl "Kącik Dyplomatyczny" na Facebooku! Na twitterze: @PatrykGorgol

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka