Święto Niepodległości. Jeden z ciekawszych dni w roku. Ufam w to, że większość Polaków wie, kiedy jest ono obchodzone, ale z drugiej strony nie wierzę w to, by przeciętny obywatel orientował się, dlaczego akurat 11 listopada jest taki szczegółny? Dla niewtajemniczonych. Dnia 11 listopada 1918 roku został zawarty rozejm pomiędzy siłami ententy, a Niemcami.w Compeigne pod Paryżem.
Zazwyczaj w swoich komentarzach poruszam kwestie związane z polityką międzynarodową. Moją świątenną notkę chciałbym jednak poświęcić nam, Polakom.
Jesteśmy narodem wyjątkowym, ale również absurdalnym. Stary dowcip, podobno z francuskiej gazety. Oczywiście nie wszystkie dane są aktualne, ale coś w tym jest.
„Polska. Oto znajdujemy się w świecie absurdu. Kraj, w którym co piąty mieszkaniec stracił życie w czasie drugiej wojny światowej, którego 1/5 narodu żyje poza granicami kraju i w którym co 3 mieszkaniec ma 20 lat. Kraj, który ma dwa razy więcej studentów niż Francja, a inżynier zarabia tu mniej niż przeciętny robotnik. Kraj, gdzie człowiek wydaje dwa razy więcej niż zarabia, gdzie przeciętna pensja nie przekracza ceny (!) trzech par dobrych butów, gdzie jednocześnie nie ma biedy a obcy kapitał się pcha drzwiami i oknami. Kraj, w którym cena samochodu równa się trzyletnim zarobkom, a mimo to trudno znaleźć miejsce na parkingu. Kraj, w którym rządzą byli socjaliści, w którym święta kościelne są dniami wolnymi od pracy (!) Cudzoziemiec musi zrezygnować tu z jakiejkolwiek logiki, jeśli nie chce stracić gruntu pod nogami. Dziwny kraj, w którym z kelnerem można porozmawiać po angielsku, z kucharzem po francusku, ekspedientem po niemiecku a ministrem lub jakimkolwiek urzędnikiem państwowym tylko za pośrednictwem tłumacza.”
Tak. Polska jest krajem bardzo ciekawym. Dzięki nam, Polakom.
„- Szanowni goście, szanowni prezydenci, pani kanclerz. Szanowni państwo, zgromadzeni tutaj na tej sali... - tak zaczął przemówienie Lech Kaczyński , stojąc na placu Piłsudskiego w centrum Warszawy.”
Lech Kaczyński pomylił się dość istotnie, ale zamiast pieklić się, wolę łagodnie się uśmiechnąć. Zdarza się. Prywatnie nie jestem jego zwolennikiem, ale przecież ten człowiek został wybrany przez naród do rezprezentowania naszego państwa. Jest odzwierciedleniem części naszego społeczeństwa. Żenuje mnie, gdy wraz z premieremi kłocą się o krzesło w Brukseli, ale czy to nie jest typowo polskie?
Dzień niepodległości jest świętem radosnym. Mam wrażenie, że Polacy o tym zapominają. Dziś należy się cieszyć. Może nawet wyjść na jakąś imprezę? Historia nas nie rozpieszczała.
Należy szanować i (przede wszystkim!) pamiętać o Polakach walczących o nasze państwo i naród. To oni stanowili o duchowej sile naszego kraju, ale ja nie chcę uprawiać kultu poległych. O historii nie można zapominać, ale nie zawsze musi znajdować się na piedestale. Dajmy sobie szansę żyć normalnie. Tamci bohaterowie zbudowali cudowną II Rzeczpospolitą, tą z ułanami i kodeksem honorowym Boziewicza. Inni zginęli w obronie właśnie tej II RP. Chwała im za to. Życie jest za krótkie, by cały czas frapować się nad naszym biednym losem. Nadszedł ten dzień w roku, gdy możemy pokazać swoją narodową dumę. To zabrzmi może infantylnie, ale właśnie tę, którą część z nas odczuwała, gdy wygrywał Adam Małysz, gdy jeździ Robert Kubica, a nasze Orły ogrywają Portugalię w piłkę nożną. Z drugiej strony mamy jednak młodzież, która – w narastającej ilości – w ogóle nie orientuje się w historycznych realiach. Tylko, że jej publiczne podkreslanie męczeństwa przodków i tak nie pomaga. Oni są ignorantami.
Generalnie odczuwam u Polaków brak dystansu. Tylko, że to nie jest przypadek. Czy spory prezydenta z premierem nie są żywcem przeniesione ze szlacheckiej tradycji – chociażby tej przedstawionej w „Panie Tadeuszu”? Zajazdy, kłótnie, osobiste animozje. Tak jak pisałem. To jest typowo polskie. Gosiewski we Włoszczowej? Jak na folwarku! Jako naród musimy potrafić śmiać się ze swoich wad. Niestety, ale niewielu znam odważnych, którzy potrafią przyznać, że jak wypiją odbrobinę za dużo, to przy disco polo stają się demonami parkietu. Potrafimy śmiać się z innych, ale gdy ktoś zażartuje z nas, sytuacja staje się dramatyczna.
Polacy potrafią być też naprawdę mali, gdy w imię swojej wyimaginowanej pseudodumy obrażają ludzi naprawdę wielkiego formatu, takich jak Władysław Bartoszewski. Do tej małości i zakompleksienia (nieuzsadnionego) mam do Polaków największe pretensje. Czasami sprawdza się powiedzenie, że Polacy mogą wybaczyć swojemu rodakowi wszystko, oprócz sukcesu. Nie zrozumiem chyba nigdy, dlaczego osobisty uraz prezydenta spowodował, że nie zaprosił Lecha Wałęsy na bal. Jakby nawet uznać, że był Bolkiem, a jego prezydenturę oceniać za totalnie nieudaną, to ignorowanie jego roli w historii Polski jest strzelaniem sobie w stopę.
Naturalnie celowo uogólniam, bo opisuje społeczeństwo. Uważam, że posiadamy więcej pozytywnych cech, chociaż często trochę wykorzenionych przez lata PRL-u. Chciałbym żyć w II RP.
Polacy są bardzo towarzyscy, gościnni i impulsywni. Mamy prawdziwych bohaterów Chociażby historia wskazuje takich ludzi, często zapomnianych, jak Irena Sendler. Przeciętny Polak jest też dużo inteligentniejszy od przeciętnego mieszkańca państw zachodnich. Nasza edukacja jest dużo lepsza, mamy jedynie gorsze warunki rozwoju. Nie ze swojej winy. To alianci nie uregulowali swojego rachunku z Teheranu, Jałty i Poczdamu. Jako naród mamy bardzo interesującą kulturę i tradycję. Nikt nie jest też takim mistrzem improwizacji i popularnego „robienia czegoś z niczego”. Nasze dziewczyny biją na głowę dziewczyny z prawie wszystkich państw europejskich, mężczyźni z kolei zachwycają swoją – czasami przesadzoną – szarmanckością.
Nie zamierzam wyjechać z Polski. To moje miejsce na ziemi. Jestem dumny ze swojego narodu, a dziś zamierzam się cieszyć z powodu święta odzyskania niepodległosci. Będę trąbił na ulicy jak wariat i uśmiechał się do innych Polaków. To nasz wspólny dzień. Nie będę tez udawał, że nie widzę naszych wad, bo czasami aż na usta nasuwają się słowa marszałka Piłsudskiego - „naród wspaniały, tylko ludzie kurwy”.
Inne tematy w dziale Polityka