(...)
Warunkiem nieodzownym powinności moralnej jest zatem po pierwsze uznanie, przynajmniej częściowej, wolności ludzkiej woli i zaprzeczenie całkowitemu jej zdeterminowaniu. Można powiedzieć, że jesteśmy moralnie zobowiązani do przyjęcia wolności, jako warunku moralności, i choćby w tym ujawnia się coincidentia oppositorum człowieka, uwidacznia się kondycja ludzka a właściwie kondycja aspiracji humanistycznej. Przeciwko całkowitej determinacji, która obalałaby możliwość rozważania wszelkiej moralności buntujemy się niejako naturalnie, ze względów racjonalnych, tak jak buntujemy się przeciwko skrajnemu idealizmowi subiektywnemu. Być może żyjemy złudzeniem częściowej wolności. Dyrektywy moralne byłyby zatem czymś, co nawet jeśli zrodzone ze złudzeń, ponad złudzenia wyrasta – i choćby z tego, egzystencjalnego powodu, zyskiwałyby uzasadnienie. Skoro Kant stwierdza, iż istota powinności moralnej opiera się na wolnym przymusie zadawanym samemu sobie - przymus zadawany samemu sobie, płynący z założenia, że jesteśmy wolni, jest ostatnim bastionem naszej wolności, nawet gdyby jej w rzeczywistości nie było.
Należy zaznaczyć, iż nie każda, możliwa do wyobrażenia alternatywa woli moralnie doniosła musi stawiać człowieka in concreto w sytuacji wyboru. Działanie woli (działanie etyczne), podjęte w ramach ludzkiej wolności, płynie niekiedy z naturalnej pewności etycznej. W takiej sytuacji alternatywy woli istnieją, lecz nie są one, przez dany podmiot woli rozważane. Pewność wyboru rozpatrywana w kontekście wolności przypomina heglowskie „poznanie konieczności”. Intuicje takie wyraża literatura filozoficzna i piękna:
„Objawienie Boga jest zawarte w jednej i tej samej decyzji, zarazem najbardziej wolnej i najbardziej nieodpartej, powstałej dzięki cudowi wiecznej wolności, która tylko dla siebie jest podstawą, jest więc swoją własną koniecznością.”
„Najwyższa boska wolność jest zatem koniecznością. Prawdziwa wolność nie jest wyborem pomiędzy różnymi możliwościami. (…) Ten, kto jest wolny, nie zastanawia się, nie rozważa, lecz po prostu działa.”
„Czym więcej człowiek widzi w sobie cech Boga, tym wolniejszy się staje. A im bardziej wolny, tym mniej decyzji musi podejmować, tym mniej ma sposobności wyboru. Wolność to błędna nazwa. Pewność jest bardziej właściwa. Nieomylność. Naprawdę bowiem jest tylko jedna droga działania w każdej sytuacji, nie dwie czy trzy. Wolność zakłada wybór, a wybór istnieje tylko w granicach, w których jesteśmy świadomi swej nieporadności. Można powiedzieć, że biegły nie namyśla się. On utożsamia się z myślą, ze swoją drogą.”
„Szlachetność jeden zna sposób, lecz różne sposoby zna nikczemność.”
Bliźniacza pytaniu o moralność jest jedna z kluczowych konstatacji filozoficznych na temat natury sztuki. O ile metafizyka pyta: dlaczego istnieje raczej coś niż nie istnieje nic, to dialektyka twórczości indaguje: dlaczego nie istnieje coś co istnieć powinno. Tymczasem:
„twórczość możliwa jest tylko wtedy, gdy sama rzeczywistość zawiera możliwość pojawienia się w niej czegoś nowego lub możliwość „bycia innym”.”
Na klasyczne twierdzenie, iż z tego, co jest, nie może wynikać to, co być powinno (dyrektyw moralnych nie można więc wywodzić z opisu świata) przyrodnik E. O. Wilson reaguje pytaniem:
„Jeśli powinno nie jest tożsame z jest, to czym jest?”,
by następnie zwrócić się zasadniczo ku tezie o przyrodniczo ukształtowanym zasadom moralnym – jako materialnym wytworom mózgu oraz kultury.
(...)
Począwszy od rozważenia wolności jako koniecznej podstawy moralności uwidacznia się cecha podstawowa najogólniejszego (a zatem także, a może przede wszystkim - łączącego bieguny) spojrzenia na status i rolę moralności. Cechę tę można nazwać ludzką – arcyludzką – właściwością egzystencji: wewnętrzną sprzecznością. Kulturę można bowiem rozumieć tak, jak pojmuje ją jej główny celebrans - artysta: jako mechanizmy towarzyszące ewolucji człowieka od stanu przyrodzonego do stanu świadomości skorelowanej z poziomem ducha. Od stanu atomizacji w odniesieniu do czynników, elementów psychiki (emocje, procesy mentalne, motywacje, intencje), do stanu jedności przeciwieństw.
Filozof i historyk E. Voegelin stwierdza:
„Jeżeli w historii ludzkości szukalibyśmy czegoś naprawdę niezmiennego, to musiałby nas zadowolić język opisujący napięcie pomiędzy życiem i śmiercią, między czasem i wiecznością, między porządkiem i chaosem, prawdą i nieprawdą, sensem i bezsensem, miłością Boga i miłością siebie, otwartością i skrytością duszy, między cnotą otwarcia się na wartości, które niesie wiara, nadzieja i miłość, a zamknięciem się w sobie w postaci jakiejś hybrydy czy w buncie, pomiędzy radością a rozpaczą, pomiędzy wyobcowaniem ze świata a wyobcowaniem od Boga. Gdy rozdzielimy pary tych symboli i zhipostazujemy obszary napięć jako niezależne byty, to zniszczymy tę autentyczną egzystencję, której doświadczali sami twórcy powyższej symbolizacji; rozpadnie się wówczas świadomość i intelekt, zdeformujemy i zredukujemy własne człowieczeństwo albo do stanu cichej rozpaczy, albo do oportunistycznego aktywizmu, do narkomanii lub manii telewizyjnej, do hedonistycznego obłędu bądź do kurczowego trzymania się prawdy (nawet za cenę mordu), albo do cierpienia wynikającego z absurdalności życia i z godzenia się na byle jaką rozrywkę, czyli na Pascalowskie divertissement, które staje się namiastką utraconego kontaktu z rzeczywistością.”.
Czesław Miłosz zwierza się zaś w jednym z wywiadów:
„Bardzo zawsze ubolewałem, że jestem złożony z samych sprzeczności. Pomogła mi Simone Weil, która pisze gdzieś, że sprzeczność jest dźwignią transcendencji. Jeżeli sprzeczność niemożliwa jest do przezwyciężenia, musimy zaakceptować oba jej końce.”
Tak też zaleca I. Kant: „Nie sposób dowieść, że jesteśmy wolni, lecz należy postępować tak, jakbyśmy byli” (W. Tatarkiewicz, Historia filozofii, Tom II, Warszawa 1970, s. 177).
Sentencja nieznanego autora zamieszona w: Arystoteles, dz. cyt., s. 113.
„Sprzeczność jest dźwignią transcendencji”. Z Czesławem Miłoszem rozmawiają Tomasz Fiałkowski i Andrzej Franaszek, „Apokryf” nr 16, dodatek do „Tygodnika Powszechnego” nr 26/2001 (strona internetowa: http://www.tygodnik.com.pl/apokryf/16/).
Co to jest?
To są fragmenty z mojego artykułu naukowego (tzw. z doskoku, bo i ani konferencja o tym ściśle nie traktowała ani ja nie uprawiam podobnych rozważań zawodowo, co jak sądzę widać).
Ktoś zapyta: i co z tego wynika?
Otóż obawiam się, że ….
Od tyłu czytaj "PLEOROMA".
Roma ---> Amor ---> Miłość
Pleo ---- Powszechna
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura