Dostałem raz do zrecenzowania trzy płyty z Wergo - to była fucha!
Mało znana postać Roberta HP Platza zasługuje na rozpropagowanie wśród miłośników współczechy; znajome redaktory też się dziwią, że jest tak bardzo nieznany - to naprawdę kompozytor pełną gębą. I taki Niemiecki :)
Poniższa uwaga w nawiasie pochodzi od dawcy płyty i "zlecenia" na recenzję - na jej podstawie wybrałem sobie właśnie tę płytę, obok dwóch innych ma się rozumieć.
Robert HP Platz (nie tylko intrygujące pseudo; gęste i trudne)
Spośród trzech płyt Wergo, które recenzuję, ta zawiera muzykę najgęstszą, najtreściwszą. Toż to asceza - pisać przez rok niecałe pięć minut muzyki na klarnet! Warto się przy tym utworze, Raumform, zatrzymać, ponieważ w sposób czytelny zaobserwować w nim można wynalazki Platza, na których (przynajmniej częściowo) opierają się również inne utwory zawarte na płycie. Twórczość tę należy powiązać z wątkiem "poszukiwań nowej monodii XX wieku", zapoczątkowanym przez Debussy'ego (Syrinx) i Varese'a (Density 21.5). Złudzenie polifonii lub dialogu dwóch instrumentów starano się uzyskać np. poprzez wprowadzenie podziału utworu na części skontrastowane pod względem dynamiki, artykulacji, rytmu itp. (Varese). Adam Falkiewicz mówił (Glissadno nr 3) o doniosłości odkrycia współbrzmień ukośnych. W utworze Platza "części" stają się raczej "warstwami" - "nałożonymi na siebie": "bezczasowe", specyficznie artykułowane, przypominające brzmienie szklanej harmoniki długie dźwięki klarnetu są regularnie przerywane energicznymi interwencjami. Łatwo dojść do wniosku, że "warstwa bezczasowa" nie ma w założeniu ustępować żywemu tokowi narracji "drugiego klarnetu", lecz "trwać", być "tam" przez cały czas - oczywiście w psychice odbiorcy. Kompozytor sam zresztą daje do zrozumienia, że kluczem jest psychoakustyka. Platz studiuje bowiem psychoakustykę i traktuje możliwości odbiorcy jako składową kompozycji, szuka nowej polifonii, także w owej Raumform na klarnet solo dąży do maksymalnego zagęszczenia informacji i ekspresji, pisze antywirtuozowskie partie dla wirtuozów, bada i poszerza możliwości instrumentów, pracuje z taśmą, aby ominąć problem niewykonalności - słowem, gromadzi dla własnych potrzeb zestaw środków bardzo własnych i bardzo głęboko przepracowanych... A przy tym wszystkim komponuje jeden utwór rocznie! - to musi być "gęste i trudne". Jak wynika z powyższego, mamy tu kompozytora drążącego materię, substancjalistę, którego pomysły, jakkolwiek czasem osobliwe, nie są nigdy efekciarskie czy dziwaczne - utwory Platza wzrastają jak żywe organizmy, a kompozytor sam siebie przyrównuje do ogrodnika - tego, który "uprawia". Jednym z jego charakterystycznych patentów jest wprowadzenie interweniującego "głosu z zewnątrz" - jak róg w tajemniczym from fear of thunder, dreams... albo skrzypce w Maro & STILLE, najpierw wcinające się ostrymi, syczącymi flażoletami w partię śpiewaczki (właściwie w akompaniament fortepianu) i towarzyszące jej w podobnym stylu, następnie wypełniające swoim solem całą kolejną część utworu, którą można traktować jako osobny utwór (kompozytor na to pozwala). Jego ekspresyjność nie jest bynajmniej ową niemiecką nadekspresją z pogranicza ciszy, lecz normalną, porządną - rodem może nawet z ekspresjonizmu... Podobnie ogniste są Flötenstücke - pozostałe instrumenty dołączają do tytułowego fletu gdzieś w połowie utworu, zagęszczając jeszcze muzykę, dopełniając i wyjaśniając akcję. Na pewno trzeba też wspomnieć o Klavierstücke Nr. 3 - dziele niebywale ekspresyjnym, przy tym bardzo naturalnym, "muzycznym", chyba nawet (o ile mogę to oceniać) prawdziwie "pianistycznym". A na koniec dostajemy coś specjalnego: obrazoburcze REQUIEM, utwór z pogranicza formy radiowej, słuchowiskowej, z głosami i śpiewami (w tym groteskowymi), recytatorami, licznymi zniekształcającymi zabiegami studyjnymi (przetworzona partia chóru) itp. Kolejna mocna pozycja! Te utwory zdają się dowodzić, że Platz miał już w latach 80. wszystko, czego potrzeba, aby po prostu komponować - dobre, dojrzałe i oryginalne utwory. Mam nadzieję, że jego późniejsza twórczość w nie obfituje.
PS. Do dziś się nie przekonałem, czy obfituje, czy też nie.
"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura