kaminskainen kaminskainen
196
BLOG

Doświadczenie religijne i ateizm

kaminskainen kaminskainen Kultura Obserwuj notkę 1

W związku z dyskusjami wokół wiary i ateizmu, dorzucę zupełnie zalążkowy szkic na temat doświadczenia religijnego - a właściwie przypomnę coś, co wiedzą wszyscy ludzie czytujący czasem jakąś książkę. Proszę więc wybaczyć te oczywistości - ale wygląda na to, że są ludzie, którzy wypowiadają się bardzo kategorycznie na temat religii, choć nawet tego nie wiedzą.
Właściwie tekścik mógłby nosić tytuł za co kocham fenomenologię? Odpowiedź poniżej.

Fenomenologia religii bada więc doświadczenie religijne jako takie, w jego własnej swoistości, tj. nie usiłując sprowadzić tych doświadczeń i zachowań do elementów socjologii, psychologii itp., jak szkoły redukcjonistyczne czy zawsze subtelny marksizm. Stanowisko to ma na celu odtworzenie struktury i znaczenia doświadczenia religijnego w taki sposób, aby wyjaśnić je właśnie jako zjawisko RELIGIJNE, a nie psychologiczne lub społeczne. Wyniki jego badań mówią same za siebie - wystarczy sięgnąć do literatury.
Tyle nauka MOŻE zrobić i tyle robi. Nie rozstrzyga natomiast, czy doświadczenie religijne (takie jak doświadczenie mistyczne) jest oknem do (wyższej) rzeczywistości, czy też rodzajem snu śnionego przez człowieka od początku jego historii. Któreś z tych rozstrzygnięć można przyjąć wyłącznie "na wiarę".
To jest właśnie naukowe stanowisko w sprawie religii - wszystko co ponad, jest już "wierzeniem". Natomiast zaprzeczanie istnieniu doświadczenia religijnego (mistycznego) jest głupim, tępym uporem i negowaniem wyników nauki właśnie.

Ewentualne rozstrzygnięcie tej kwestii (zawieszone, wydaje się, po wsze czasy) i tak nie zmienia faktu, że bez głębokiej wiedzy o homo religiosis najzwyczajniej nie rozumiemy świata i historii. Bez zrozumienia istoty religii księgi czy religii reformowanych, w tym chrześcijaństwa, najzwyczajniej prawie nic nie rozumiemy z historii Europy, z narodzinami i rozwojem nauki włącznie. Przy tym naukowcy mogą sobie być religijni bądź areligijni - nie ma to znaczenia dla faktu, że nauka jest w wielkim stopniu wynikiem chrześcijaństwa (nawet, jeśli uczeni działali wbrew klerowi i papieżom - to właśnie w imię chrześcijaństwa). Dokładniejsze wyjaśnienie i dowiedzenie tego wymaga sięgnięcia po literaturę i przekracza ramy niniejszego tekściku, ale zaznaczę - mówimy tu o oczywistości. Nowoczesna nauka nie narodziła się w Chinach, Japonii czy Ameryce, tylko w chrześcijańskiej Europie; jeśli przyczyniła się do laicyzacji, to być może w imię chrześcijaństwa (tu jednak wkraczamy w dziedzinę rozważań ezoterycznych - a mamy trzymać się konkretów). Reasumując: jeśli "naukowy ateista" uważa, że obecne położenie zlaicyzowanej Europy i Europejczyków jest tym, o co chodziło - musi uznać, że chrześcijaństwo było najlepszą z możliwych religii. Nieważne, czy zmiany te dokonały się wbrew, czy w imię chrześcijaństwa (można bronić obu stanowisk - ja nie jestem konserwatystą).

Teraz bardziej osobiście.
Kochani ateiści! Prawie każdy z nas w podstawówce lub liceum miał okres pogardy dla religii i religijności - i czuł się lepszy i mądrzejszy od tych "głópców chodzących do kościoła". Naprawdę! Jednak wraz z wiedzą i dojrzałością przychodzi zwątpienie w tą swoją nadzwyczajną, wyjątkową mądrość, manifestującą się jakoby zwłaszcza w pogardzie dla religii. Z czasem taka demonstrowana "antyreligijność" przestała być czymś bajeranckim i dowodem odwagi, a stała się synonimem tandety i płycizny intelektualnej. Mówię o sobie i kilku podobnie uformowanych osobach, które poznałem. To osoby zadziwione, że możliwe jest dziś zaistnienie takiej "subkultury" jak racjonalista.pl - w czasach, gdy mamy na półkach prace choćby Junga i Eliadego. Osoby te nie są w żadnym razie "religiantami" - są po prostu ludźmi myślącymi.
Wszelka wiedza o człowieku potwierdza, że religijność jest częścią naszego wyposażenia antropologicznego. To oczywistość. Religia i religijność to fakty (i dlatego NALEŻY badać zjawiska religijne właśnie jako takie, jako religijne - co oczywiście nie wyklucza opisów psychologicznych czy socjologicznych). Nie można pogardzać człowiekiem tylko dlatego, że jest on zwierzęciem religijnym (homo religiosis) - gdyż on po prostu nim JEST. A wszelka racjonalizacja zachowań religijnych pozbawia człowieka tego właśnie odrębnego wymiaru. I nie ma tu znaczenia, "czym" jest doświadczenie religijne: tak czy inaczej jest ono doświadczeniem właśnie religijnym.

***

Można więc zadać pytanie, kto rezygnuje z wiedzy: czy "naukowy ateista" zaprzeczający oczywistości takiej jak istnienie doświadczenia religijnego, czy człowiek wierzący? Dowiedziałem się bowiem, że Pan Marek Błaszkowski, jako człowiek religijny, miał "zrezygnować z wiedzy i doświadczenia" na rzecz "wyobrażeń". Zdumiało mnie to twierdzenie, więc je wykpiłem (niestety nie pamiętałem dokładnej treści tego zarzutu: mea culpa, trza było sprawdzić) - na co dowiedziałem się, że p. Błaszkowski zrezygnował choćby z takiej wiedzy, że "człowiek nie przychodzi na świat na skutek niepokalanego poczęcia". Argument ten ujawnia powierzchowność "myśli ateistycznej", wynikającą po prostu z niewiedzy. Na potwierdzenie tezy, że p. Błaszkowski zrezygnował z rozumu, należałoby wskazać, że przestał postępować rozumnie. Po drugie, Pan Błaszkowski doskonale wie, jak ludzie przychodzą na świat. Dopuszcza jednak wyjątek - który zresztą nie dotyczy człowieka, lecz boga-człowieka. Po prostu przyjmuje istnienie świata nadprzyrodzonego - i przyjmuje chrześcijaństwo z całym dobrodziejstwem inwentarza (i z całą powagą, jak pisał Kierkegaard). Przyjęcie lub nie istnienia świata nadprzyrodzonego w obliczu nierozstrzygniętego dylematu, "czym" jest doświadczenie religijne - nie jest aktem przyjęcia lub odrzucenia wiedzy. Można je przyjąć lub odrzucić, ale nie jest to w żadnym wypadku "zaprzeczenie rozumowi". Człowiek ogarnięty antyreligijną manią uważa to oczywiście za bezrozum, ale my podchodzimy do sprawy na zimno.
A zatem, wszelkie szczegółowe argumenty mające dowodzić "bezrozumu" człowieka wierzącego okażą się funta kłaków warte, albowiem są jedynie pochodną przekonania "ateisty" pogardzającego religią; a jak już pisaliśmy, przyjęcie lub odrzucenie religii/ doświadczenia religijnego/ świata nadprzyrodzonego nie jest ani zgodne, ani sprzeczne z wiedzą, rozumem czy nauką.

***

Co do fenomenologii religii i fenomenologii jako nurtu myślenia i metody - warto przeczytać sobie prace van der Leeuva i Eliadego oraz, z drugiej strony, Jaspersa i Heideggera. Także łatwo dostępny przewodniczek Lyotarda pt. Fenomenologia  jest spoko. To dobrze robi na myślenie. Oducza pisania o czymkolwiek "w duchu prowincjonalnego piśmidła" - co wciąż niestety robią nasi bracia ateiści.

"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Kultura