kaminskainen kaminskainen
150
BLOG

I Ching (cz. III): sedno sprawy

kaminskainen kaminskainen Kultura Obserwuj notkę 1

No właśnie - jak to może działać? Wiemy już, że jest to pewien system myślenia i obrazowania, oparty na wysoce abstrakcyjnej symbolice - oraz oczywiście system wróżebny (wyrocznia). Można by zapytać: czy tak wspaniały, przemyślny wehikuł mógłby nie działać? Cóż, wg. potocznych, ciemniacko-pozytywnych wyobrażeń - działać nie ma prawa, bo to średniowiecze i zabobon! - a jednak działa, jak jasna cholera! Działa jak kosmiczny komputer, za swój hardware mający ludzkie mózgi. Tajemnica Księgi przemian nie jest czymś "czarodziejskim" czy "niezwykłym" - ona nam tylko przypomina, że nadal nie wiemy, czym jest ludzki mózg, sam człowiek i świat, w którym człowiek żyje. Jest to tajemnica, którą mamy wciąz przed oczami - i właśnie dlatego jej nie dostrzegamy. A potem wgryzamy się w wolnych chwilach w I Cing - i nagle jesteśmy zdumieni: tajemnica! Świat skrywa tajemnicę! Eureka!

Jest to niewątpliwa zaleta trendów niuejdżowych i multi-kulti - ludzie odkrywają, że zwykły, codzienny świat ma nieznane im wcześniej wymiary i właściwości. Co prawda wie to każdy, kto studiuje dzieje myśli europejskiej, począwszy od Greków - ale dzięki multi-kulti ten rodzaj "dreszczu" poczuje sporo ludzi, którzy od klasycznej filozofii i nauki stronią - i nawet niekoniecznie z własnej winy.

Ustaliliśmy więc (czy przyjęliśmy), że Księga przemian nie tylko jest - i to jest dziełem niezwykłym i klasycznym - ale też, że ona działa. Zgadzamy się także co do tego, że nie wiemy, jak  ona działa. I jest to spory problem. Europejczyk, próbując tę sprawę jakoś ogarnąć, zaczyna od tego, że Chińczycy postrzegali świat zupełnie inaczej, niż my. Nie mieli, dajmy na to, filozofii mechanistycznej, która u nas zrodziła nowoczesną naukę (wraz z alchemią, traktowaną bardzo serio i wnikliwie przez samego Newtona w jego dziele... poczęcia nowoczesnej nauki właśnie). Chińczycy nie potrafili opisać nieprzerwanego strumienia zdarzeń, tj. całości istnienia, w jakiejś przejrzystej formule magicznej, nawet do tego nie dążyli - gdy tymczasem jest to cel naszej, wspaniałej zresztą, nauki. Oni postrzegali ten strumień jako jeden chaos. Przy tym traktujemy te twierdzenia tymczasowo - bo myśląc "świat jako chaos" myślimy przecież nadal po naszemu - chaos przeciwstawiamy naszemu porządkowi. A Chińczycy po prosu tak świat widzieli - i dążyli do myślowego zapanowania nad nim innymi, własnymi środkami. Tym jest właśnie wywodzący się z wróżbiarstwa, gier i myślenia symbolicznego - system I Cing. Rzucając monetami, przeliczając pałeczki krwawnika - bierzemy udział w aktualnej grze sił, włączamy się w ten-oto moment wiecznego wirowania rzeczy, którym jest świat. I ten moment, i ten rozkład sił jakoś się w tym, co robimy - odbija. Dla Azjaty wszystko się we wszystkim odbija i uwidacznia - oddech jest wiatrem, należy do jego żywiołu itd.

W ten właśnie sposób rozwinięto cały system symboliczny, który pozwala te przebłyski... odczytać. Jest to, jak pisałem, rodzaj komputera opartego na ludzkich mózgach. Coś jak suwak logarytmiczny - w którym nie wiadomo za bardzo kto, czy jaka siła, wylicza nam wynik. Jak bardzo trafne jest porównanie z komputerem - pokazuje taki sobie fragmencik z mojego własnego bloga:
Znany jest przykład dwóch ściśle analogicznych tablic, z których jedna zawiera wszystkie 64 heksagramy I Cing (Księgi przemian) uporządkowane przez jednego z cesarzy, a druga - matrycę liczb w systemie dwójkowym (zero-jeden) zestawioną przez Leibnitza. Analogia polega na tym, że linie ciągłe i przerywane z chińskiej tablicy ściśle odpowiadają zerom i jedynkom z tablicy europejskiej - po zamienieniu linii ciągłych/przerywanych na zera/jedynki, uzyskami dwie identyczne tablice. Wschód i Zachód jawią się tu jako swoje "lustrzane odbicia" - jest analogia, nie ma przejścia na drugą stronę (zupełnie inne odczucie świata, bytu - i wszelkie tego konsekwencje). Liczba rządząca Zachodem okazuje się odbiciem tego, co rządzi Wschodem, a czego nawet nie potrafimy nazwać (nazwijmy to Zasadą).

Na zakończenie dodam, że próby wyjaśnienia działania Księgi przemian Jungowską "symultanicznością" czy elementami "telekinezy" uważam za naiwne czy krótkowzroczne. Niestety nie dysponujemy adekwatniejszymi pojęciami - więc przymierzamy właśnie takie, z pogranicza tego, co zaliczamy do "ezoteryki". Tymczasem dwie tablice, jedna zero-jedynkowa a druga i-cingowa pośrednio, ale mocno dowodzą, że mamy do czynienia z czymś bardzo precyzyjnym i bardzo konkretnie zbadanym i przyswojonym przez chińską cywilizację. Tyle, że nie mamy na to nazwy. Wygląda na to, że jest to coś w rodzaju drugiej strony świata.
.

"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Kultura