kaminskainen kaminskainen
542
BLOG

Szok estetyczny: spektralizm i Radulescu

kaminskainen kaminskainen Kultura Obserwuj notkę 2

Pisał Elzenberg w 1931 roku, że pełne przeżycie muzyczne daje coś, czego nie da nawet poezja: mniejsza, że - jak powszechnie wiadomo - egzaltację potężniejszą od poetyckiej; ale jakąś kąpiel odnowicielską, dzięki której dusza wraca z powrotem do swej nieokreśloności, do punktu wyjścia, i może wziąć nowy kierunek, wolny od nacisku przeszłości. Wszystko - by to samo powtórzyć prozaicznie - zostaje jakby ubite w możdzierzu, i elementarne siły życia mogą - o dziwo! - znowu zacząć działać elementarnie. Poezja bardziej przemawia do tego, co w człowieku  z a s t a j e, do tego, co w nim gotowe, ukształtowane.

Obszerny ten cytat, jakże dziś uroczo archaiczny, właściwie naprowadza naszą myśl na to, co w tych rozważaniach próbuje być istotne. Doznanie estetycznego wstrząsu było tak dojmujące właśnie dlatego, że było związane z muzyką, siłą niszczącą i budującą. Nie na darmo mawiają fani rocka, że jakaś znakomita płyta po prostu "niszczy" i "rozwala", a fan współczechy mawia o Scelsim lub Lahenmannie, że to "miazga" albo "masakra" (bo fani współczechy to tacy sami ludzie, jak inni - i mówią tym samym, współczesnym językiem, nierzadko skrótów i "emotikonów"). I o ile po pełnym przeżyciu muzycznym związanym z wysłuchaniem symfonii Beethovena w dobrym wykonaniu - symfonii znanej nam od małego i wielokrotnie słuchanej - doznajemy właśnie owej dezintegracji i ponownej integracji psychiki czy ducha, o której pisał Elzenberg, o tyle muzyka objawiająca się nam jako szokująco nowa i przy tym piorunująca w tej swojej nowości i wspaniałości ofiarowuje nam jakby wszystko od nowa. Zmienia nie tylko nas, ale nasz własny obraz kosmosu, który w sobie, chcemy czy nie, nosimy.

Tak właśnie zadziałał na mnie swą muzyką Horatiu Radulescu, zamieszkały we Francji Rumun wyglądający bardziej na zwykłego księgowego czy inżyniera, niż maestra czy nader subtelnego kompozytora, którym był (żył we Francji - zmarł parę lat temu jesienią). Temat spektralizmu już trochę poruszałem, a ponieważ jest on przez naszych współcześników niezmiennie i wciąż od nowa wałkowany, to aż mi sie odechciewa powrotów... Spektralizm jako taki nie jest przede wszystkim stylem czy konwencjąą - można napisać w tym duchu jakąś awangardową magmę, ale także jakieś czadowe, motoryczne kawałki na smyczki itd. Charakterystyczny, łatwo rozpoznawalny jest spektralizm Francuzów - od Griseya po Marc-Andre Dalbaviego - i często zresztą jest wspaniały - a już zupełnie inaczej brzmi równie "spektralny" Radulescu. To jedna z najbardziej odrębnych i zagadkowych postaci muzyki przełomu wieków i, jak sądzę, jeden z najwybitniejszych umysłów współczesności.

Coś jednak tych spektralistów zawsze łączy - a to ze względu na racjonalistyczne, empiryczne podstawy ich wysubtelnionych, naukowych i nader zawiłych metod projektowania muzyki (reprezentują więc niejako śródziemnomorski empiryzm i stanowią zwycięskie przeciwieństwo wszelkich ruchów i duchów typu "postmodern"). I tak dla przykładu ulubionym instrumentem Griseya i jego francuskich kolegów była altówka - jeśli utwór solo, to właśnie na altówkę najchętniej pisali. Także Radulescu najpełniej swój niezwykły kunszt ukazał w długich utworach na altówkę solo. Jego wysnuty z jednej tylko altówki, wiotki a jednak monumentalny w formie i treści utwór Das Andere należy do prawdziwych cudów sztuki przełomu XX i XXI wieku. Ciągle trudno weń uwierzyć, choć przecież mamy płyty, a nawet filmy na youtube.com. Ta kilkunastominutowa "współczesna, zachodnia raga" pana Radulescu, zrodzona z potężnego wysiłku intelektualnego, który w pełni zrozumieć i przeniknąć może bodaj ledwie parę osób na naszym globie (inaczej byłoby pełno takiej muzyki!), działa jednak na słuchacza niezwykle bezpośrednio i angażująco (na każdego, któremu to puszczałem); skupia uwagę i każe za sobą podążać, jak za fletem szczurołapa z popularnej legendy - po cichutku i na palcach, aż do końcowego rozwikłania tych poplątanych dźwięków; a na końcu jest tylko cisza - jako brzmienie najpełniejsze. Ten i podobne utwory są trochę jak modlitwa odmawiana w najintymniejszej ciszy własnego wnętrza, trochę jak muzyka obrzędowa nieznanego ludu, po którym nie uchowały się żadne inne zabytki, prócz tych zdumiewających hymnów czy rag. Są być może najlepszym wstępem do bogateji i zróżnicowanej twórczości wspaniałego Rumuna - która stała się już niestety rozdziałem zamkniętym i skończonym.

"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura