kaminskainen kaminskainen
2590
BLOG

Kremowa ciekawostka: żółtko jako emulgator

kaminskainen kaminskainen Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Idąc tropem majonezu oraz wyszperanej na stronach dr Henryka Różańskiego receptury na krem azulanowy, postanowiłem wykonać mały eksperyment i wykorzystać łatwodostępny, naturalny emulgator w postaci żółtka jaja kurzego do zawieszenia wodno-alkoholowego wyciągu roślinnego w emulsji (kremie). Rozmieszałem więc to żółtko z łyżeczką Azulanu (apteczny wyciąg z kwiatu rumianku 1:2) i paroma innymi wyciągami (rdestowiec, glistnik, żywokost), co łącznie dało ok. 15 ml tych specyfików. Następnie dodałem do moździerza ze dwie łyżki masła ekstra dobrej jakości, ale na zimno nie chciało się to jakoś zmieszać z płynną treścią jajeczno-ziołową. Podgrzałem więc lekko moździerz na płytce żeliwnej, a delikatnie upłynnione masło połączyło się bez problemu z żółtkiem (połączonym uprzednio z wyciągami) za sprawą dość energicznej pracy tłuczkiem. Na wszelki wypadek dodałem trochę lanoliny, która także jest naturalnym emulgatorem - aby emulsja była trwalsza i stabilniejsza; ponadto lanolina oczywiście uszlachetnia kremy i kosmetyki. Sama nie jest, z punktu widzenia chemika, tłuszczem - lecz mieszaniną głównie wyższych alkoholi; z punktu widzenia "owczego" jest zaś naturalnym woskiem impregnującym wełnę.

Więc jak powiedzieliśmy - masło połączyło się z "fazą jajeczną" (nie nazywam jej fazą wodną, bo samo masło jest emulsją zawierającą fazę wodną!) i nie pozostawało nic innego, jak dokończyć krem. W oryginalnej recepturze podawanej przez Różańskiego należało po prostu dodać jeszcze może z kostkę masła lub smalcu, ale nader płynna zawartość moździerza skłoniła mnie do pójścia na pewien skrót: zamiast masła zacząłem dodawać norweski krem nawilżająco-regenerujący, który żonie działa na skórę znakomicie i wręcz jakby leczniczo. Na zmianę dozowałem i mieszałem tłuczkiem, aż w końcu uzyskałem majonezopodobną, żółtą masę o idealnie jednolitej konsystencji. Co zabawne, stało się to w jednym momencie i w całej objętości naraz: mieszana mikstura wykazywała pewną niespójność i ziarnistość, jakby się miała serowato zwarzyć - aż nagle w ciągu sekundy "zaskoczyła" i była gotowa i jak ze sklepu. Ot, małe czery chemiczne.

Uzyskany krem ma przyjemny, maślany zapach i wygląda jak pomarańczowy majonez. Łatwo się smaruje i wchłania - i prawdopodobnie to on przyczynił się do ogromnej poprawy stanu skóry żony, która ostatnio znów miała "przejściowy zjazd". Wg Różańskiego jego maślana (zamiennie: smalcowa) receptura z Azulanem i lanoliną daje krem niezwykle mocno i głęboko regenerujący skórę; dodaliśmy do tego jeszcze sprawdzony krem sklepowy - i efekt jest chyba znakomity (chyba, bo nigdy nie wiadomo, czy bez kremu nie byłoby równie dobrze ;)

Krem taki należy traktować jako "do szybkiego zużycia" - lub trzymać go sobie dłużej, ale w lodówce. Nie dodawałem doń konserwantów poza alkoholem i gliceryną zawartymi w wyciągach ziołowych. Swoje robią na pewno konserwanty zawarte w norweskim kremie użytym w roli bazy.

"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości