kaminskainen kaminskainen
60
BLOG

Gdy brakuje Ci inteligencji...

kaminskainen kaminskainen Kultura Obserwuj notkę 0

Pewnego razu, na blogu kolegi eine (www.autodafe.salon24.pl) zamieściłem taki komentarz pod tekstem dotyczącym sztucznej inteligencji:

Wracając do wątku mechanizmu i organizmu. Jeśli tutaj byśmy umiejscawiali ową nieprzekraczalną zaporę to całą rzecz moglibyśmy zobrazować słowami: organizm jest zbudowany "od dołu", a mechanizm "od góry". Pozycja "konstruktora", inżyniera, to pozycja kogoś będącego "nad rzeczami". Nasza robota to zestawianie elementów, rzeczy, jako budowanie i konstruowanie. A organizmu się nie zestawia z elementów. Wsadzenie jądra z jednej komórki do drugiej (nuclear transfer) nie ma w tym sensie absolutnie żadnych cech "tworzenia organizmu" - jest to manipulowanie "na organizmach", manipulowanie czysto mechaniczne. Złożoność organizmu ujawnia się na każdym poziomie. Powiedziałbym nawet, że na tym polega zjawisko życia. W mechanizmie "śrubka" czy "kółko" jest pewną ostateczną instancją, ich struktura atomowa i zachodzące wewnątrz procesy są pomijalne na poziomie funkcjonowania mechanizmu, choćby to nawet była najnowsza nanośrubka złożona z trzech atomów. Jest "przedmiotem prostym" Wittgensteina. "Organiczność" jest cechą nieosiągalną dla myślenia mechanicystycznego, rzekłbym nieprzyswajalną na jego poziomie. Biorąc się za "montowanie organizmu" choćby od podstaw, od najdrobniejszych, "pierwszych" cząsteczek (to prowizoryczny, naiwny przykład) - już występujemy z pozycji "od góry". Będzie to mechaniczna manipulacja. Organizmu się nie zbuduje, podobnie jak nie zbuduje się myśli - myśl można tylko pomyśleć.
Jak zaś rozumieć "tworzenie od dołu"? Cóż, jest to dla nas perspektywa niedostępna. Pewne światełko rzuca znakomita intuicja mojego przyjaciela Andrzeja Banasiaka, który w swym Dzienniku teologicznym umiejscawia Boga nie ponad rzeczami i ponad światem, a właśnie "u podstaw rzeczy"; byłby ową "immunencją rudymentarną" czyli "iskrą życia", której my nie zdołamy wykrzesać w najnowocześniejszym laboratorium. Przy czym używam słowa "Bóg" z braku lepszego słowa. Język, z natury rzeczy symboliczny, osiąga tu swe zawrotne, ostateczne wyżyny Niewyrażalnego i Nienazywalnego. Nazwanie jest już zabiciem prawdy, którą niekiedy w przelocie, w jakimś błysku, pojmujemy.

Dziś chętnie bym zrezygnował z pewnych słów-zaklęć, ale zachowuję wszystko w oryginale. I dodaję taką konkluzję:

Na tym właśnie zresztą polega nędza machanicyzmu, że się nie pojmuje zasadniczej różnicy pomiędzy mechanizmem i organizmem. Jest to b. dotkliwy brak, rzekłbym wręcz rodzaj upośledzenia. Ktoś dotknięty czymś takim jest bardziej podatny na pranie mózgu i totalistyczne ideologie. Nie na darmo Herling-Grudziński charakteryzował faszyzm m.in. jako unicestwienie, wyrugowanie żywej tkanki społecznej - czyli właśnie "tego, co organiczne" (pseudocytat :)  Nie na darmo w jakiś sposób religijność i wiara w Boga chroni przed taką utratą siebie i świata i popadnięciem w mechanicyzm (Szałamow relacjonował, że na Kołymie udawało się zachować człowieczeństwo najczęściej ludziom wierzącym - być może tak naprawdę "w coś niezniszczalnego w sobie" (Kafka).
Inna sprawa, to jednak "naśladowanie stwórcy" w dziele sztuki. Muzyka wydaje się oferować możliwość tworzenia na wzór boski - "organicznego", "od dołu", jakby pielęgnowania rośliny, prarośliny Goethego o której mówił Webern (pasują tu też spektraliści). Być może jest to tylko piękne złudzenie. Ba, z całą pewnością!...

"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura