Simone Weil napisała bardzo ciekawe uwagi na temat bajek i baśni, zawierających w istocie "głębię mądrości starszą niż mitologia i religia" - obrazy odwiecznych zmagań duszy, które w ustach anonimowego autora przybierały formę opowieści o pięknej księżniczce zamkniętej w niedostępnej wieży, za nieprzebytym lasem, za górami, morzami, strzeżonej przez smoka itd. itp.
Przytaczała kilka przykładów - jak choćby o olbrzymie, który chcąc być niepokonanym ukrył swoją duszę w jajku, jajko ukrył w rybie, rybę w górskim stawie, staw pośród niedostępnych turni, góry za siedmioma lasami i morzami itp.; ale któregoś dnia ktoś musiał ją odnaleźć i zadać olbrzymowi śmierć. Duszy nie można ukryć na ziemi - dusza jest bezpieczna tylko oddana niebu, a nie, powiedzmy, partii (S.Weil przytaczała przykład "młodego gestapowca", który powierzał się w całości NSDAP).
Inny przykład - piękna księżniczka śpiąca w wysokiej wieży za lasem nieprzebytym, w którym każda ciernista gałąź, raz ścięta, odrasta po siedmiokroć. Ktoś doradza bohaterowi, aby szedł koronami drzew, ponad lasem. I zamysł udaje się - bohater opowieści, z wielkim wysiłkiem, po siedmiu dniach, tygodniach lub latach, dociera do zamku. Tutaj mamy obraz duszy poszukującej dobra i piękna (albo Boga) - walka ze złem nie zaprowadzi do nikąd, jest walką beznadziejną - należy się poruszać niejako ponad złem, "nie biorąc w nim udziału". Również fakt, że królewna śpi, jest wskazówką. Może to być obraz przebudzenia duszy.
Dowody na taką "nadprzyrodzoną" naturę baśni znajdujemy na każdym kroku. Weźmy polską opowieść o szczupaku, który umiał tańczyć (ulubiona bajka mojej czteroletniej córki: http://members.chello.pl/j.uhma/perzynski.html). Grajek był tak zrozpaczony brakiem zarobku, że porwał wszystkie struny w swoich skrzypkach. Padając ofiarą kpin rybaka, złowił jakimś cudem wielkiego szczupaka w swój dziurawy kapelusz. Walka ze szczupakiem była bardzo ciężka, grajek omal nie został wciągnięty do wody, w której chciał się wcześniej utopić z rozpaczy. Szczupak wyskoczył z kapelusza i zaczłą tańczyć wygwizdując sobie melodie - akurat te, które grajek wygrywał na ulicach i podwórkach. Grajek dał się namówić szczupakowi i dorobił struny ze sznurka - i o dziwo skrzypki grały, i to lepiej niż przedtem!
Tu grajek nadużył swojego szczęścia - zarzucił szczupakowi postronek na głowę i poprowadził go do miasta, by zarobić dużo pieniędzy pokazując takie sztuki. Szczupak śpiewał przy tym po drodze cieńkim głosem: niedobry grajek, niedobry grajek, niedobry grajek... Była to już jakby zapowiedź smutnego, finałowego losu grajka, skutek popełnionego grzechu.
KAŻDY element opowieści jest tu znaczący i odsłania prawdziwe znaczenie opowieści w równym stopniu (każdy jest fragmentem większego obrazu). Nic nie jest przypadkowe, a jedyne wyjaśnienie znajduje w mitologicznych (baśniowych) głębiach ludzkiej duszy. Szczupak nie jest po prostu dziwną rybą z bajki, skoro zna ulubione melodie grajka. Skrzypce są czymś więcej, niż instrumentem, skoro budzą pod koniec bajki uśmierconych szczupaka i niedźwiedzia. Cała opowieść jest pełnym, duchowym obrazem o niezwykłej głębi. Przy czym jest takim właśnie dlatego, że nie mówi się tutaj o "duszy", "umyśle", "podświadomości", "superego" itp. - jest w zamian żywy obraz, i dopóty jest on żywy, dopóki go nie przyszpilimy martwym słowem, jakimś terminem psychoanalizy bądź religioznawstwa, czyniąc płaskim i jednoznacznym.
Takie swobodne bajanie i tworzenie za jego pomocą obrazów najsubtelniejszych ludzkich przeżyć wydaje się być w naszym świecie zagubioną umiejętnością człowieka. Gdy czytam steksty starych legend i mitów, pieśni żałobnych Pigmejów albo słucham pieśni koczowniczych ludów Azji, to sam już nie wiem, kto tu jest człowiekiem cywilizowanym, a kto barbarzyńcą - my, czy ostatni jacyś Jakuci i Mongołowie rozbijający swe jurty tak samo, jak tysiące lat temu.
Pisałem raz w notce, która nawet wisiała przez chwilę na osławionej "SG":
Tuwim pisał, że człowiek wyrasta na człowieka słuchając bajek i legend; a próba wychowania człowieka "zgodnie z aktualnym stanem wiedzy" uczyni z niego niechybnie tępego, złego, niewrażliwego kretyna; pod rozwagę "postępowcom".
Wydaje się, że postęp wypierający świat z wymiaru baśniowo-religijnego właśnie takimi kretynami nas czyni - powoli, z dnia na dzień, niezauważenie.
Jakiś przyszły postępowy reżim chcący "naprawić człowieka" zabroni, pod groźbą najsurowszych kar, drukowania, rozpowszechniania i czytania starych opowieści i legend.
Prawdopodobnie właśnie wtedy zacznie się odradzać tradycja ustna - życie zawsze znajdzie wyjście, także to zwane niby na wyrost 'duchowym'.
"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura