Pisałem o "doniosłości bajania" (można zajrzeć, jest w starszych postach) w wymiarze wewnętrzynm, zwanym niegdyś duchowym (dziś może to brzmieć nieco pretensjonalnie - wolimy się trzymać terminologii "psychologii głębi") - tymczasem mądrości baśni równie często odnoszą się do tego, co zwykło się nazywać światem, historią - jak i "prawami" nimi rządzącymi. Za przykład niech posłuży andersenowskie "Krzesiwo". Śmiałek, żołnierz, zdobywa cudowne krzesiwo zabijając czarownicę, nie dotrzymując skądinąd zawartej z nią umowy (widać nie był to wielki grzech - zabójstwa dokonano na istocie mocno podejrzanej proweniencji, z "ciemnej strony"). Można rozważać, czy cudowny ten dar był darem duchowym (Największy Skarb z typowej baśni), czy też cudowna moc była rodzajem nagrody za śmiałość i odwagę - taką, która pozwala góry przenosić, czy krótko mówiąc czegoś w świecie dokonać (i symbolizowało "wszystkie możliwe dokonania", ich potencjalność - osiągane przy pomocy owych trzech czarodziejskich psów). Żołnierz może więc wszystko - ale zachciewa mu się niemożliwego - otóż królowi wywróżono niegdyś, że jego córka wyjdzie za zwykłego zołnierza. Aby do tego nie dopuścić, nikt nie może księżniczki zobaczyć (i vice versa), jest strzeżona dzień i noc. Żołnież oczywiście dopiął swego przy pomocy psów, w księżniczce się zakochał itp. - za co ostatecznie został skazany na śmierć. Kluczowy jest moment, gdy ma nastąpić egzekucja - żołnierz prosi, by pozwolono mu ostatni raz zapalić fajkę, a król mu tego nie odmawia.
Żołnierz przywołuje wszystkie wielkie psy, które robią ogólną masakrę tj. rozwalają na kawałki (dosłownie) całą rodzinę królewską. Na uwagę zasługuje fakt, że robią to z całą rodziną, włącznie z królową, która była "bardzo mądrą kobietą" i której winę dziś byśmy odruchowo zrelatywizowali i/lub uniewaąnili.
Nowym królem zostaje oczywiście żołnierz.
Kilka wniosków:
1. Elity, które się zamykają, są skazane, co oczywiste, na stetryczenie i wymarcie (brak dopływu świeżej krwi). Ale co gorsza - hermetyczna zapora powoduje, że ich wymiana, zamiast na drodze "odświeżenia", następuje w trybie rewolucyjnym. W normalnym świecie, gdzie ludzie jeszcze myślą, król mianuje TAKICH żołnierzy szlachcicami - i wszystko się dzieje stopniowo, naturalnie, zachowana jest pewna ciągłość.
2. Elity zamknięte, zadowolone w swoim światku, nawet nie wiedzą, jakim strasznym siłom pozwalają wzrastać (są to te same siły, których przychylność pozyskał sobie zołnierz zabijając czarownicę, czyli czarcicę!). Siłom, które je zniszczą, zmiotą z powierzchni ziemi. Znamy historie o mordowaniu w rewolucyjnym szale równo wszystkich: filantropów, dobrych panów (i "mądrej królowej)) itp. Simone Weil interpretowała to zjawisko jako nagłe wyzwolenie energii, która nie została w stosownym czasie wykorzystana na dokonanie reformy stosunków społecznych, które w międzyczasie stały się całkowicie nieznośne (jak w carskiej Rosji). Myślę, że tutaj tkwi klucz także do tajemnicy murzyńskiego niewolnika Nata Turnera.
3. Jakby przy okazji przypomina mi się, jak Mandżurowie "stworzyli" Mongołów. Ich królowi wywróżono, że Mongołowie najadą i zniszczą jego królestwo, a jego samego zabiją. Król kazał zatem prewencyjnie najeżdżać i nękać Mongołów, którzy byli zmuszeni organizować się i bronić. Zapoczątkowało to proces, który faktycznie zakończył się podbojem Mandżurii i zabiciem ichniego króla. Druga, po omawianej baśni, przestroga przed wróżbitami (ekspertami?).
Mądry władca z całą pewnością zrozumie i weźmie sobie do serca te nauki.
"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura