Fragment z Dzienników Mircei Eliadego:
Z dużym zainteresowaniem czytam listy pisane w więzieniu przez Dietricha Bonhoeffera (Letters and Papers from Prison). Oto wreszcie teolog, który uznaje rzecz oczywistą: świat współczesny, mówi D.B., jest już „dorosły”, nie potrzebuje kurateli Boga. „Areligijność” współczesna jest oznaką dojrzałości, człowiek definitywnie wyszedł z okresu dorastania i byłoby haniebne ze strony teologów - dodaje Bonhoeffer - gdyby, korzystając z chwili słabości człowieka nowoczesnego, próbowali na powrót przywieść go do wiary „podrostka”. Chrześcijanie dzisiejsi, a w gruncie rzeczy wszyscy ludzie, muszą żyć tak, jak gdyby „Bóg nie był nam dany” („etsi Deus non daretur” - wyrażenie to często pojawia się pod piórem D.B., zwłaszcza w chwili, gdy już wie, że jego dni są policzone). Radykalna sekularyzacja życia ma się dokonać nie wbrew chrześcijaństwu, lecz w jego imię. Chrześcijanie mają obowiązek zaakceptować i przyjąć ten proces. Na czym w takim razie będzie polegać ich „religijność”? Odpowiedź B. brzmi: „Na uczestnictwie w cierpieniu Boga w świecie bez Boga”.
Wielokrotnie dochodziłem do wniosku, że umniejszanie dorobku i znaczenia myśli Eliadego jest spowodowane zwykłą zazdrością jego kolegów po fachu, "opukujących świat białą laską" jak to określił Herling-Grudziński. Oto ktoś, kto widzi, przy ludziach o wzroku przymglonym.
Tytuł notki mógłby brzmieć "O pustoszejącyxch kościołach" (które w piosence Kolaborantów nazwano wspaniale "podniebnymi kurchanami"). Owszem, lubimy tam zajrzeć - ale w półmroku, ciszy i spokoju, prawda?
"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura