kaminskainen kaminskainen
76
BLOG

Słówko o filozofach

kaminskainen kaminskainen Kultura Obserwuj notkę 3

"(...) ogólnie rzecz biorąc, filozofia, która zdominowała nasze stulecie i nasze uniwersytety, niczego nie przypomina tak bardzo, jak chorego psychicznie siedzącego na łóżku i nieustannie rozsznurowującego i sznurującego własne buty, podczas gdy Sokrates, Hegel i Tomasz z Akwinu są już na szczycie góry, u kresu wędrówki, i oddychają orzeźwiającym alpejskim powietrzem, oglądając nowe, nieoczekiwane widoki"

Taki fragment z pracy Richarda Tarnasa zacytował dziś jeden z blogerów. Jego recenzja była zresztą typowym bla, bla (że ciekawe, że warto przeczytać - ogólnie nadmierna ostrożność) - obudził mnie dopiero ten fragment. Od razu coś strzeliło mi do głowy i rozesłałem go do paru osób z następującym komentarzem:

[To kluczowe spostrzeżenie. To jest źródło tak licznych patologii, włącznie z ideologią politycznej poprawności. Wiele wskazuje na to, że to na terenie zmarginalizowanej dziś filozofii rozstrzyga się ostatecznie charakter naszej cywilizacji (np. wg prof. Wolniewicza).
Ten brak elementarnej odwagi myślenia przyniesie żałosne skutki, a właściwie już przyniósł. I mało kto jest tu bez winy.
Tym niemniej nie jestem pesymistą.
Mam nadzieję nie popadać w patos :) - wszystko to jest opatrzone klauzulą autoironii, nawet dodałem uśmieszki dla pewności. Tym
niemniej sprawa jest poważna.]

Teraz nasuwają mi się pomniejsze refleksyjki.
Zdarzało mi się oto siadywać w "zacnym gronie" głównych winowajców zarysowanego wyżej stanu rzeczy, czyli akademickich i stowarzyszonych "pracowników naukowych" - mówię o posiedzeniach Polskiego Towarzystwa Filozoficznego (oddział w jednym z miast wojewódzkich).
Nie zapomnę tych drwiących uśmieszków na doprawdy dziwnych facjatach, gdy pewien zacny a sędziwy ksiądz doktor (filozof, a jakże) ośmielił się napomknąć coś o prawdzie. Pewien młodzian omal nie upuścił z wrażenia przewertowanego w tę i z powrotem egzemplarza 'Dociekań' Wittgensteina, z którym się widac nie rozstawał (ja mówię poważnie - wszyscy razem i każdy z osobna robili dziwne wrażenie - coś jakby przedsionek do psychiatryka).
Jestem pewien, że Wittgenstein byłby przerażony i obrzydzony gdyby zobaczył, do czego doprowadziły jego dociekania. Człowiek głoszący, iż filozof jest człowiekiem dotkniętym poważną patologią myślenia (miał "gdzieś" tzw. klasyczne problemy filozofii uważając je za miraże umysłu), który musi przejść przez swoją chorobę aby dojśc do pojęć zdrowego rozsądku, innym ludziom po prostu "danych" - stał się oto ikoną i sztandarem najnędzniejszego psychiatryka w historii filozofii, rozbitego dodatkowo na ileś tam marginalnych plemion i szczepów nie mających zgoła wspólnego języka (co sami przyznają - a nie poczytacie o tym w ich pisemkach).
Tutaj oczywiście wszystko jest ze sobą sprzężone i trudno wyróżnić przyczynę i skutek; tu być może naprawdę wspomniani "winowajcy" są bardziej "ofiarami". Odbity pokątnie a wybornie w tych złośliwych, nerwowych uśmieszkach kryzys pojęcia prawdy sięga bardzo głęboko, można wręcz powiedzieć że od czasów Arystotela nie było ciekawszej propozycji, która by ewentualnie "nadążyła za czasami"; ponoć na niezłym tropie był Merleau-Ponty (zdaję się na znawcę). Źródła kryzysu można by pośrednio upatrywać w wielkim powodzeniu przedsięwzięć nauki, które spowodowały, iż filozofia, z której się niegdyś nauka wyodrębniła, trwa jako dyscyplina akademicka wyłącznie siłą bezwładu i tradycji (co przyznał znany filozof amerykański). Pewien mój uczony kolega wywodził kiedyś wspaniale (jak to on), że nauka, zrodzona z filozofii, "wyjałowiła pytanie o sens". Mrówcza praca naukowców, ta wieczna krzątanina posukiwaczy konkretu, przeniesiona na teren "życia filozoficznego" (fuj!) nie pozostawia miejsca na takie pytanie - pytanie o sens całej tej krzątaniny. Filozofowie, pokpiwając z prawdy, oddali ster ślepym siłom. Wygląda na to, że filozofia w tym sensie rozstrzyga o obliczu cywilizacji, iż mówi, "co jest prawda". Gdy filozofia zamilkła, czy też pogrążyła się w tysięcznych, analitycznych narzeczach - prawda jako taka przestała obowiązywać.
Na optymizm stać wyłącznie człowieka wierzącego w wielką odwagę jednostek, które rzucą wyzwanie temu stanowi rzeczy - i światu. Zapłacą za to słono - właśnie odwagą. Za myśli płaci się odwagą.

 

PS. Sam zaczęłem się bawić w wyszukiwanie sprzeczności, w które popadam; oczywiscie w miarę spójnie mógłbym naświetlić temat w kilkusetstronicowym dziele, na które aktualnie brak mi i wiedzy, i sił, i zwykłej ochoty :))

"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Kultura