Jej świat
Jej świat
Kancermeister Kancermeister
213
BLOG

Obraza kobiecości

Kancermeister Kancermeister Społeczeństwo Obserwuj notkę 8

Jak wam się nie podoba, mogę w ogóle nie gotować. Pierwszy raz usłyszałem ten tekst dawno temu z ust matki. Pewnie wcześniej też to mówiła, ale jakoś nie zapamiętywałem. Kiedy już zwróciłem na to uwagę, dużo częściej słyszałem go z ust różnych niewiast.

Jak Ci się nie podoba, to mogę nie sprzątać, …układać, …gotować, …prasować, …czyścić, …zmywać. Gdy jednak zabierze się kobietom te czynności, zacznie się samemu układać, gotować itd., to pojawiają się inne komunikaty. Najpierw nieśmiałe: ja bym to zrobiła inaczej, …pokażę Ci, jak trzeba, a gdy wszelkie sensowne [1] uwagi są wdrażane, dochodzi do załamania nerwowego. On chyba już mnie nie potrzebuje. Już mnie nie kocha. Pewnie ma inną i to ona go tak tresuje.

Zupełnie jakby facet samowystarczalny, który ma w domu porządek i umie o siebie zadbać, w jakiś specjalny sposób obrażał samą istotę kobiecości.

Kobieta ma zawsze rację

Kolejną charakterystyczną cechą jest niezdolność do przyznania się do swoich błędów:

— Powiedz, kochanie, po co Ci ten stalowy zmywak [2]?

— To nie mój, ja czegoś takiego w ogóle nie potrzebuję!

Zaglądam do garnka z powłoką nieprzywierającą i widzę, że jest zdarta kolistymi ruchami, tak właśnie, jakby ktoś szorował dno stalowymi wiórkami.

— Bo się przypalił!

Przypalił się, bo po takim szorowaniu, spod powłoki wyłazi metal, na którym powstaje przypalenizna.

Garnek wyrzucam po cichutku, gdy nie patrzy, bo czuję, że awantura wisi w powietrzu.

Kobieta zmienną jest

I tak dochodzimy do kolejnej przywary. Przy kobiecie wszystko się zmienia. Rzeczy, które znajdowały się w przemyślanych miejscach, wędrują w różne tajemnicze lokalizacje, gdzie ich nie można znaleźć. Czynności ważne są lekceważone i zastępowane przymusami.  

Przykładowo, podczas zmywania wszystko najpierw pokrywam warstwą piany, a później w tej samej kolejności spłukuję i gdy jakieś resztki są wyjątkowo oporne, poświęcam im odpowiednio czas.

Sztućce myję zawsze miękką stroną gąbki, dokładnie, pamiętając o miejscu pod zgięciem łączącym trzonek z resztą. Układam na ociekaczu w specjalny sposób, ostre trzonkami do góry, a inne — do dołu. W ten sposób mogę je brać, nie patrząc i nie bojąc się, że rozwalę sobie palec na sterczącym ostrzu noża. Grubszy trzonek — nóż, chudszy — widelec, pozostałe łatwo rozpoznaję dotykiem.

Talerze kontaktują się z gąbką z przodu, z tyłu i na obrzeżu. Układam je na ociekaczu w specjalny sposób, największe najdalej, potem coraz mniejsze, obok kubki, większe w mniejszych, a na wszystkim lądują garnki.

Po umyciu naczyń biorę ściereczkę i zabieram się najpierw za ocieknięte sztućce, układając je starannie w odpowiednich przegródkach, tak samo są wycierane pozostałe naczynia i garnki. Bateria garnków stoi na półce, rondle celują w okno rączkami, niczym działa na krążowniku. Flotylla gotowa do boju.

Po pewnym czasie mieszkania z kobietą okazuje się, że porysowane (i niedomyte) sztućce sterczą wiecznie w ociekaczu, strasząc najeżonymi ostrzami, upstrzone zaciekami talerze i kubki są poukładane byle jak, pokaleczone garnki wsadzone jeden w drugi, a pokrywki wetknięte gdzieś w jakimś drucianym koszu. Moje celulozowe zmywaki gdzieś znikły, a w zlewie moczą się zaśmiardłe szmaty i obowiązkowo metalowe wiórki. Do tego zamiast gładkiej lnianej ściereczki, na wieszaku wisi ręczniczek frotté z łazienki.

A to tylko kuchnia…

Próba negocjacji kończy się dziką awanturą i pakowaniem rzeczy.

— Odchodzę! Nie wrócę! Nie szukaj mnie!

Uff. Siadam na fotelu, zapalam ulubione cygaro i przy szklaneczce szkockiego bimbru układam w myślach zestaw wydatków, które będę musiał ponieść, aby przywrócić moją norkę do porządku.

Podsumowanie

Z moich licznych doświadczeń z kobietami, wysnułem przypuszczenie, że główną zasadą, która nimi rządzi, jest pragnienie bycia potrzebną. Poczucie bycia przydatną dla kogoś tworzy uczucie bycia docenianym, ważnym, a nawet kochanym. Bez tego poczucia, kobieta czuje się niepełnowartościowa, zbędna.

To oczywiście wydaje się niebywale pozytywne, w końcu kto by nie chciał żyć z osobą z natury altruistyczną, która — świadomie lub nie — kieruje całą swoją uwagę na sprzyjanie i wspieranie partnera.

Niestety, imperatyw bycia potrzebną sprawia, że osoba, na którą jest nacelowany, zaczyna być uważana za głupszą. To wynika jedno z drugiego: jeżeli on mnie potrzebuje, to znaczy, że czegoś mu brak, w czymś nie dostaje do właściwego poziomu. Ja wiem, co mu jest potrzebne. To ja mu to zapewniam. Beze mnie nie poradziłby sobie w życiu…

Dlatego właśnie wszelkie uwagi kierowane do kobiety, ześlizgują się z jej pamięci. Skoro ona wie, co jest dla mnie dobre, jest oczywiste, że ja nie mogę sobie zdawać z tego sprawy. Przecież, gdybym ja coś na ten temat wiedział, to bym jej nie potrzebował.

__________

1. Sensowne, czyli jak składać koszule, a nie zmieniać miejsce ich przechowywania średnio raz na trzy dni.

2. W kuchniach opalanych węglem garnki były żeliwne, o grubych denkach i tak robione, aby można je było wstawić w otwór fajerki. W takich garnkach, dno ogrzewane bezpośrednio węglowym żarem, dno potrafiło rozpalić się do czerwoności i dlatego gęste potrawy trzeba było mieszać… a i tak się często przypalały. Aby się z ową przypalenizną uporać, potrzebne były metalowe wiórki, którymi się gara pucowało.

Tagi: #Rodzina

Gdybym był racjonalistą, mógłbym upierać się, że Wszechświat jest obiektem Boltzmana, nieuchronnie powstałym w odwiecznej próżni. Co jest łatwiejsze: być czarownikiem i wierzyć w Jedynego, czy być racjonalistą i wierzyć w samorództwo?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo