Czyżby znowu miało się okazać, że uczciwymi i mądrymi Polacy najchętniej gardzą, a przed naprawdę wielkimi, zamiast się do nich garnąć, uciekają, zaś w ich cieniu rośnie chwast i nienawiść?
Przez lata 70-te i 80-te to między innymi dzięki Niemu nie traciliśmy wiary.
Po odzyskaniu czegoś, czego w rzeczywistości do tej pory nie odzyskaliśmy, nabraliśmy przekonania, że nie tylko nie jest już nam potrzebny, ale wręcz zaczyna przeszkadzać.
Tylko, że w naszym miejscu na ziemi najczęściej bywa tak, że zmienia się dostatecznie dużo, aby nic nie uległo zmianie, a odliczanie do katastrofy trwa właściwie bez końca. I w tym nasza jedyna nadzieja.
Powinniśmy się modlić, aby to On nie utracił w nas wiary.
Inne tematy w dziale Polityka