Europa Plus(kiew) Kwaśniewskiemu nie wypaliła, a jeśli wypaliła, to prosto w nos.
Jak sobie Sejm posłuchał, co ma na jego i Jolki temat do powiedzenia - w wersji i tak maksymalnie okrojonej - Mariusz Kamiński, to największym zakapiorom szczęki opadły na posadzką z łomotem, a większość potrzebna do zduszenia potwornej, małostkowej i niesłusznej, pisowskiej zemsty na Olku poszła się bujać.
Czyżby więc flagowy przez lata duet polityczny III RP - Jola i Olek - zaczął nawet najtwardszym wyznawcom podchodzić octem?
Bo Olo i Jola to nie byle kto.
To nie jest parka w rodzaju duetu Bagsik i Gąsiorowski, rozmaitych Grobelnych i innych, przypadkowo lub świadomie uwalnianych do atmosfery smrodów w rodzaju Amber Goldu, używanych do zajmowania durnego ludu milionami, podczas gdy znikały i znikają, tam gdzie mają znikać, miliardy.
To jest prezydent dwóch kadencji, gość którego żona, jak się wydaje, wypełniała i wypełnia bardzo aktywnie i przedsiębiorczo okresy jego, wywoływanej alkoholowym zamroczeniem, i w związku z tym zrozumiałej bezczynności w budowaniu nie tylko rodzinnego, bo i śrdowiskowego dobrobytu.
Facet wreszcie, którego słynny spór, jaki pospołu z kumplem, Adamem Michikiem, wszczął z żelazawym kanclerzem Millerem - afera Rywina - doprowadził do takiej sensacji, jak - do dziś wypalane żelazem i radzieckim lotnictwem - rządy Jarosława i prezydentura Lecha.
Można oczywiście zrozumieć, że młodzieńczość tej pary, ich największy atut, dawno już przeminęła i czas na nowy zaciąg, co Olek i Jola zapewne zrozumieją.
Ale jeśli się okaże, że oni uznają ostatnie wydarzenia w Sejmie za początek rytuału ofiarnego z nimi, jako kozłem i kozą ofiarną w rolach głównych, może być bardzo ciekawie.
Obszerne omówienie wystąpienia Kamińskiego w Sejmie.
Inne tematy w dziale Polityka