Przecież od dawna wiadomo, że w tym Sejmie Tusk mógłby "poprosić" zblatowanych z nim gangsterskim sojuszem i poowijanych taśmami, jak leżący w oborze zakładnicy, tzw. posłów o to, żeby go kanonizowali.
I jedynym jego problemem byłoby, czy przypadkiem niektórzy, po służbie wojskowej z przyspieszonymi kursami angielskiego, nie skojarzyli by słowa "kanon" z armatą.
Ale o tym wszystkim wiadomo od dawna.
Problemem i - miejmy nadzieję - sprawą wciąż otwartą jest jedynie reakcja zjadaczy tefałenu, czyli tak zwanych wyborców.
Inne tematy w dziale Polityka