karlin karlin
404
BLOG

Smok Jarosław zjada swoje dzieci

karlin karlin Polityka Obserwuj notkę 6

Niektórzy krzywią się na zwrot "polska prawica", udając, że nie mają pojęcia, o co tak naprawdę chodzi, no i że ten termin nie wiadomo do czego i kogo ma u nas pasować.

A przecież wszyscy wiemy, że to jest mroczna aureola, otaczająca Jarosława Kaczyńskiego, pojęcie mityczne, punkt odniesienia w fantazji naukowej, nazywanej Polską. Przechodząc do owej fantazji fizjologii, prawe płuco tzw. polskiej polityki, zgodnie z tej fizjologii zasadami, rytmicznie kurczące się i rozprężające.

Czasami, gdy przydarzy się gwałtowny napad kaszlu lub zatchnięcie, pęcherzyki rozszerzają się tak dalece, że aż potrafią opuścić organizm.

Na jakiś czas.

Prędzej czy później nadchodzi bowiem chwila, gdy Smutny Pan z podbierakiem zaczyna te wszystkie, które przetrwały kontakt z miejscową fauną, wyławiać z okolicznych bagien i zaszywać z powrotem do organizmu.
 
Następnie, już w skórzanym fartuchu, podłącza dwie elektrody i jest jak zawsze. Biją pioruny, lecą iskry, włosy stają dęba, a na koniec o podłogę grzmocą dwa ciężkie, ogromne buciory.

Nikt go nie lubi, a przynajmniej on sam jest o tym głęboko przekonany. Mowę ma z lekka bełkotliwą, a aparycję niechlujną. Niektórzy cały czas podejrzewają, że w głowie zaszyto mu kilka, być może po kawałku z każdego, mózgów.

Ci, w stronę których najbardziej lubi podążać, zazwyczaj w popłochu na jego widok uciekają. Rzeczywiście, w ich oczach wygląda, jakby mógł im zdrowo przepieprzyć. A gdy, zrezygnowany, odejdzie, zbierają się na jarmarcznych widowiskach, żeby się z niego pośmiać. 

No i te pęcherzyki. Lalkarze zajmują się nimi dwukrotnie. Gdy wyrywają się na wolność, uciekając z zatrutego - jak głoszą - organizmu i wynosząc z niego, co się tylko da. Oraz gdy Ponury Szwacz usiłuje je w tym organizmie z powrotem zaszyć. Za drugim razem po cichej krainie przetaczają się jęki i oskarżenia o jasyr, deprawację a nawet o pożeranie własnych dzieci. 

I muszę przyznać, że coś w tym jest.

Jak ktoś wyhodował sobie to i owo na własnym łonie, to próby ponownego połknięcia przypominają co prawda grecką mitologię, ale raczej jako farsa. Coś na kształt bajki o niedowidzącym Smoku Wawelskim, który zamiast szewczyka, połknął przejeżdżający przez Kraków do śląskiej kopalni, transport meganitu. 

Czy Jarosław Kaczyński zdaje sobie sprawę, że od tego momentu nie powinien się do niczego zbytnio zapalać?

karlin
O mnie karlin

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka