Polska do piekła, a górnicy zapadają w sen zimowy, z którego się już nigdy - jako górnicy - nie obudzą?
Tak zwane porozumienie z rządem III RP, która w swojej historii nie zawarła jeszcze umowy ze społeczeństwem, której by nie złamała, jest kolejnym dowodem na to, że górnicy mają najlepszą reprezentację związkową.
Dla rządzących.
Czy zostanie ono ostatecznie zaakceptowane, to się jeszcze okaże, bo chyba nie przypadkiem nawet tak zwani "związkowcy" nie chcą o szczegółach tego, co podpisali na razie rozmawiać.
Jednak jeśli w podpisanej ugodzie nie będzie wycofania lub radykalnej zmiany uchwalonej ostatnio po nocy ustawy, to w rzeczywistości nie będzie o czym rozmawiać, a bardzo chcącym porozumienia pozostanie zawierzenie oraz gorące modlitwy do konterfektu Premiery.
Całkiem możliwe bowiem, że i tym razem puste obietnice i zwykłe odroczenie egzekucji wystarczą, a intensywnie kolportowane wśród górników przez tak zwanych "związkowców" plotki, że za tak łaskawym dla nich, wielkopańskim gestem (mieli uciąć łeb, a tylko - na razie - walną pałką) stoi Dobry Bronek z Belwederu, odniosą za parę miesięcy zamierzony skutek.
A tak poza wszystkim. Nie wiem czemu, ale ja mam wrażenie deja vu.
"Porozumienie" związkowców, jak się później, po latach okazało - "związkowców", ze stroną rządową przy akompaniamencie policyjnych pałek, w tym samym czasie walących demonstrujących "warchołów", podobno właśnie przez owych "związkowców" reprezentowanych. Czy myśmy już tego gdzieś, kiedyś nie oglądali?
Inne tematy w dziale Polityka