Niby jeszcze ponad dwa miesiące, ale w pozycjonowaniu i przygotowaniach propagandowych to jest ledwie moment. No i prace nad budową dekoracji już trwają.
Zaczęła Gronkiewicz-Waltz, zapowiadając, że Pomnik Ofiar Smoleńska może i mógłby powstać i stanąć w Warszawie, byle nie na Krakowskim Przedmieściu. "Zaskakująca" wolta, jeśli sobie przypomnimy jej wcześniejsze, pełne odpychającej arogancji i pogardy wypowiedzi, prawda?
Potem Kopacz zatrudniła Michała Kaminskiego, który już zdążył, podczas jednego z pierwszych wywiadó bronić nie tylko swojej pracy przy boku Lecha Kaczyńskiego, ale i pamięci Prezydenta. I raczej na pewno go nie zaatakuje, a wręcz przeciwnie. Choćby tylko do 10 kwietnia, choćby wyłącznie ze względu na obronę swojej osoby, ale o tym wszystkim zatrudniająca go Kopacz musiała doskonale wiedzieć.
No i mamy jeszcze Komorowskiego - który z całą pewnością coś, na jego miarę "spektakularnego", kto wie, czy nie stawiającego go, w jego mniemaniu - w tej, niekończącej się kolejce sprzed pięciu lat do Trumny Prezydenta - zaprezentuje.
Mam tylko jedno pytanie, czy Jarosław Kaczyński i PIS zareagują i tym razem, jak w wypadku Majdanu i Ukrainy? Nie wskazując na hipokryzję i listę podobnych, pustych deklaracji i fałszywych obietnic sprzed lat i miesięcy? Bo jeśli tak, zapomnijmy nie tylko o jakichkolwiek szansach w jakichkolwiek wyborach, ale i o nadziei na wyjaśnienie tego, co się naprawdę stało w Smoleńsku.
Zezwalanie współwinnym, ale do żadnej winy się nie przyznającym, na czczenie pamięci ofiar to najlepsza droga, aby prawdę o Smoleńsku pozostawić zainteresowaniom przyszłych pokoleń, wąsko wyspecjalizowanych historyków. I to w alternatywnej rzeczywistości.
Inne tematy w dziale Polityka